Drennan nie robi spławików z plastiku, bo są to kiepskie rzeczy (jak coś nie jest metalowe tylko plastikowe - to szajs, tak się przyjęło). Tutaj połączone są dwa rodzaje plastiku - lżejszy od wody i cięższy od niej. To nie jest łatwe zrobić coś takiego - o czym świadczy niewielka ilość tego typu produktów. Spłąwiki Dave'a Harrela są inne niż Drennana, dopasował on różne modele do rzek zawierające duże ryby (brzany, klenie), w tym też do szybkich i głębokich. Łączy on balsę z metalem lub z drewnem. Ja mam całą plejadę i jednych i drugich - i mają one swoje mocne strony.
Na pewno DH ma większy asortyment spławików, w tym ma dopasowane bardziej do takich rzek jak Trent, ma też kobyły do łowienia brzan i kleni, o wadze średniej 3-4 kilogramów. Jeżeli chcesz kupić coś pod swoja rzekę, pomyśl nad konkretnymi modelami.
Co do ryb i ich ustawienia, to trudno przewidzieć gdzie ustawi się. Znoszenie nęconego towaru w dół sprawia, że one same się gdzieś ustawiają, bliżej lub dalej. Dużo tez zależy od sposobu nęcenia. Wbrew wszystkiemu nie jest łatwo przechytrzyć klenia i zmusić go do opuszczenia danego miejsca. Trzeba się sporo namęczyć aby umieć to robić. Na jednych zawodach na Wye, wędkarz który wygrał nie miał brań przez 3 godziny - ale stale nęcił białymi, rzucając garstkę co minute, dwie. Ostatnie dwie godziny to bonanza kleniowa i kilkadziesiąt 2 kilowych kluch, plus wygrane zawody. Ogólnie dążysz do tego aby ryby wpadały w amok i rywalizowały o pokarm, tak jak przy wagglerze.
Normalnie jak większe ryby żerują, to trzymają się przy dnie, bo tam jest najwięcej pokarmu. W toni będzie więcej drobnicy. Lepiej chyba więc tam mieć przynętę.