Petycja byłaby znacznie rozsądniejsza, gdyby chodziło w niej o wprowadzenie do prawa pojęcia "wędkarz", bez wyszczególniania, że jest to osoba, która ryb nie zabiera, bo to jest, niestety, drobny odsetek wszystkich wędkarzy w naszym kraju. Dla mnie taka petycja jak powyżej jest pozbawiona sensu. Jedyne co da, jak Arek napisał, to można się będzie przekonać, co też ministerstwo ciekawego odpowie.
Mam podobne przemyślenia, choć pójdę trochę dalej. Według mnie jest to robienie podziałów, trochę niepotrzebne. Do tego jak widać, petycja wychodzi od stowarzyszenia, którego członkowie chcą uderzyć w PZW:
Jednocześnie mając świadomość, że wędkarstwo rekreacyjne stanowi pewną ingerencję w środowisko naturalne (choć nieporównywalnie mniej inwazyjną od pozyskiwania ryb do konsumpcji), a także mając na względzie dbałość o to środowisko, proponujemy, aby rekreacyjny połów ryb wędką możliwy był po dokonaniu odpowiedniej opłaty na rzecz Państwowej Straży Rybackiej, co przyczyniłoby się do zwiększenia skuteczności działań tej jednostki (bez uszczerbku dla budżetu państwa). Wysokość takiej opłaty powinna być oczywiście niższa niż opłata zazwyczaj pobierana przez uprawnionych do rybactwa (w przeciwnym wypadku osłabione zostałoby stymulujące działanie całego instrumentu).
Co to za gniot? Jak się pod tym podpisać? Mamy płacić PSR za wędkowanie, bo nie zabieramy ryb? A kto zadba o łowisko, PSR? Zarybi, zrobi operat? I co, taki wędkarz wbija sie na wodę PZW lub rybaka i może sobie wędkować, bo zapłacił PSR? To jakiś kabaret, wczesny Prima Aprilis?

Sorry, ale komuś trochę się pomieszało w głowie. Znam Mateusza (prezes tej fundacji - stowarzyszenia) i wiem, że wydał wojnę PZW, obraził się na Duraja i działa samopas. To dobry człowiek, ale w swej prywatnej krucjacie sie zapomniał. Niestety, ale takie działanie, czyli robienie dobrych rzeczy i jednocześnie złych, według mnie nie ma sensu.
Podstawą zmian jest przejęcie PZW, tak aby poprzez związek wędkarski, prezentujący kilkaset tysięcy ludzi rozmawiać z ministerstwami. Robienie kreciej roboty, a to jest
krecia robota, wiele nam nie pomoże. Do tego zrobimy z siebie idiotów.
Arek ma rację, że warto robić takie rzeczy, sprawdzać co ministerstwo szykuje lub jak nas postrzega. Ale w życiu nie można żądać takiej rzeczy jak płacenia PSR. Ktoś tu chce ominąć PZW i kręcić własne lody. To jest początek anarchii nad wodami. Ten kto dzierżawi wody ma nimi dysponować, nie jakiś prawny wędkarz rekreacyjny, co będzie wchodził w paradę użytkownikom, bo on ryby wypuszcza. To trzeba robić w ujęciu PZW i okręgów, tylko i wyłącznie! Bez żadnych idiotyzmów jak płacenie na PSR.
Normalnie bym się śmiał, ale chce mi się płakać. Dodam, że ten sam Mateusz był na filmie Seby Kowalczyka o wizycie wędkarzy w sejmie, i mówił posłowi (byłemu) Kobylarzowi o jednej składce. Wcześniej on jako fundacja wysmażyli petycję po programie Gargasowej w TVP, aby zrobiono badania na Zalewie Zegrzyńskim. Niewtajemniczony może uznał by to za dobrą inicjatywę, jednak jak jacyś goście mogą żądać, aby użytkownik zrobił badania? To kosztuje masę kasy, to raz. Po drugie, takie badania zrobione przez rybakoznawców (nie ma niezależnych ichtiologów w Polsce), jedynie by udowodniły to, że wprowadzenie rybaków na Zalew było albo bardzo mądre i się sprawdza lub też trzeba czasu aby dało to wyniki. To nie jest wizyta u lekarza, gdzie ten stwierdza czy pacjent ma anginę czy inne zapalenie gardła. Rybaccy naukowcy wszelkie badania przedstawią dla siebie w korzystny sposób. A sprawa podstawowa to - nie można żądać aby użytkownik wody robił to co chce jakaś gromada ludzi cholera wie skąd. Ten kij ma dwa końce. Bo w ten sposób będzie można na przykład rozwalić wody no kill w kraju, bo jakaś grupa mięsiarzy napiszę petycję i zbierze kilka tysięcy podpisów. To wędkarze mają zadbać swoje wody, Zalew Zegrzyński to jest sprawa wędkarzy z okręgu mazowieckiego. Jak nie chodzą na wybory i nie głosują, a tak się walczy o swoje w stowarzyszeniu, to niech mają pretensje do samych siebie.
OMG, ręce opadają. Powiem Wam szczerze,
uważam, że nie warto podpisywać tej petycji w takiej formie. Zerknijcie co się kryje między wierszami. Bo uderza to w PZW i przywileje, jakie jako wędkarze mamy. Nie ma możliwości, aby rząd zrobił taki ruch, aby bez PZW wędkarze mieli więcej lub nawet tyle samo. Brak PZW to utrata około połowy wód. Jeżeli Mateusz chce reprezentować wędkarzy, to wpierw niech się z nimi dogada i zagra w otwarte karty, zamiast wykorzystywać ich do własnej gry i swych ambicjonalnych zmagań z Durajem. To jest typowy przykład rozbicia, które może dać fatalne owoce.Przykład z naszej historii - Krzywousty chciał dobrze robiąc podział dzielnicowy, sam walczył o kraj ze swym bratem Zbigniewem, powodując w końcu jego śmierć (ten umarł po oślepieniu go). Dlatego nie chciał aby jego synowie walczyli ze sobą tak jak on musiał, nie chciał kolejnej wojny domowej. Niestety, jego pomysł się totalnie nie sprawdził, a rozbicie dzielnicowe Polski okazało się rzeczą fatalną w skutkach, Polska straciła na długi czas kilka dzielnic, w tym Śląsk i zniknęła z map na prawie 200 lat. Niemcy wykorzystali to doskonale. Dlatego źle jest uderzać w PZW, związek można uzdrowić, wystarczy zagłosować. Wąsate dziady mają grubo po 60-tce, i muszą odejść. Po co ryzykować? A jak już robić petycje, to z uwzględnieniem PZW!
Zobaczcie to:
Przedstawiona zmiana nie pogarsza sytuacji dotychczasowych grup społecznych związanych z użytkowaniem wód. Skorzystają na niej zarówno rybacy zawodowi, którym powinno szczególnie zależeć na poprawie rybostanu, jak i wędkarze pozyskujący ryby w celach konsumpcyjnych, którzy nadal będą mogli to robić na niezmienionych zasadach. Jedna ogólnopolska opłata umożliwiająca uprawianie wędkarstwa sportowego może się także przyczynić do rozwoju turystyki wędkarskiej, co wpłynie pozytywnie na sytuację finansową gospodarstw domowych w regionach, w których ta gałąź gospodarki stanowi istotne źródło dochodów mieszkańców.
Czyli co, okręg dba o wodę i nagle nastąpi najazd no killowców co zapłacili PSR? Gdzie niby będzie lepiej? Jako opiekun wody dane koło lub okręg ma harować i płacić, aby inni przyszli na gotowe? Gdzie tu rozwój turystyki wędkarskiej? Kto na tym zarobi, właściciel wody? Czy to pisał ktoś mający wysoką gorączkę? Rozwój turystyki wędkarskiej ma oznaczać, że zarabia właściciel wody, biznesu, który wychodzi do wędkarzy oferując im coś super. A tu co, przyjdzie ktoś i się wbije za darmochę, po czym jeszcze zostawi po sobie syf?
Czy w ogóle należy brać tę ankietę poważnie? Przecież to jest kpina! Jestem cały za no kill, ale nie za tym, aby ktoś za darmo wbijał się na czyjeś wody. Nie róbmy jaj, muszą być jakieś granice. To, że ktoś nie zabiera ryb, nie znaczy, że mu wszystko wolno. Ludzie, opamiętajcie się!
Nie widzicie, że ktoś tutaj wojuje z PZW i próbuje robić wszystko, aby zmiany prowadzić z pominięciem związku? Przecież to nie ma an rąk ani nóg! Pewne mądre postulaty ktoś ubrał tak, aby uderzyć w PZW. W ministerstwie wzbudzi to zapewne spory śmiech, zaś lobby rybackie zatrze tylko ręce. Bo takie wewnętrzne wojny pomiędzy wędkarzami są w ich interesie.