Szukam obecnie informacji odnośnie zachowania ryb w czasie zimowania zwłaszcza w stojących zbiornikach wodnych. Mądre głowy piszą, że ogólnie to zimą ulega spowolnieniu metabolizm ryb i co za tym idzie ulega spadkowi intensywność żerowania bo spada temperatura wody. Nigdzie natomiast nie mogę znaleźć informacji o zachowaniu ryb. Interesują mnie zagadnienia dotyczące białorybu (zwłaszcza płoć, wzdręga):
1. Ryby tkwią w jednym miejscu na dnie zbiornika wodnego do czasu wiosny i czasem zjedzą jakieś żyjątko co im się nawinie pod pyszczek?
2. Ryby pływają w zbiorniku wodnym cały czas tyle, że powoli i zmieniają miejsca swojego bytowania w ciągu dnia/tygodnia i aktywnie tyle, że powoli poszukują pożywienia?
Ryby to kręgowce zmiennocieplne, i wraz ze zmianą temperatury wody metabolizm albo się zwiększa albo spowalnia. Oznacza to, że gdy jest zimno wydatkują znacznie mniej energii i potrzebują mało pokarmu lub w ogóle. Są gatunki żerujące w zimie, są też takie co nie pobierają prawie w ogóle pokarmu. Lin i karaś pospolity na mulistych zbiornikach wbijają się w muł i tkwią w stanie prawie hibernacji aż do wiosny. Ogólnie są one najbardzej odporne na warunki beztlenowe (podczas przyduchy są w stanie przetrwać, w przeciwieństwie do innych). Dlatego trudno je złowić od momentu jak woda jest zimna (powiedzmy od listopada). Niektóre gatunki jak płoć, wzdręga czy leszcz żerują lekko, i odpowiadają na odpowiednie nęcenie.
Na wodzie stojącej ryby szukają najcieplejszych miejsc na zbiornikach, dlatego są to zazwyczaj wody głębsze, tam gdzie przy dnie jest około 3-4 stopni, lub też tam, gdzie człowiek ma swe siedziby i woda nie zamarza lub jest cieplejsza. Na Mazurach te gatunki mogą wędrować nawet sporo w drodze do zimowisk, podobnie jest na rzekach czy kanałach. Idealne miejsca to zrzuty ścieków z oczyszczalni, cieplejsze wody z elektrowni (jeżeli jeszcze mają system otwarty chłodzenia). Dobre są też różnego rodzaju mariny, zwłaszcza tam gdzie ludzie mieszkają na łodziach. Często na zbiornikach można obserwować które miejsca zamarzają jako ostatnie lub pierwsze odmarzają, i można przypuszczać, że tam będzie więcej ryby (ale nie jest to regułą, topniejący lód to woda o temperaturze 0 stopni).
Wody zimą są pozbawione zazwyczaj zawiesinyi są bardzo czyste. Dlatego warto stosować taktyki, które sprawiają, że ryba widzi nęcone miejsca. Świetne jest tu nęcenie mało i często z procy lub mieszanki zanętowe pracujące, aczkolwiek drobniejsza ryba bardzo czuła jest na odcinający się od dna kolor zanęty, dlatego najlepiej jest używać ziemi czy gliny aby zanęta miała kolor naturalny dna lub do niego zbliżony. Dziwnym zaprzeczeniem tego jest chleb tostowy, który tutaj działa bardzo dobrze

Łowienie w jednym miejscu może mieć momenty absolutnej ciszy, zazwyczaj spowodowane jest to obecnością drapieżnika, głównie szczupaka. Ten też żeruje zimą i może zawisnąć nad nęconym miejscem. Dlatego na zimnej wodzie dobrze jest mieć kilka nęcących punktów, które się zmienia.
Najważniejszą rzeczą jaką naeży rozumieć, jest to, ze ryba potrzebuje minimalne ilości pokarmu. Dlatego wszelkie kulki lub pellety odpadają. Najlepiej nęcić konopią czy pinka lub małą ilością białych, dobra jest też ochotka oczywiście. Nęcąc z procy należy robić to rzadko i używać małej ilości robaków czy konopi, dopasowując się do brań. Bardzo ważne też jest łowienie z opadu, to naprowadza rybę na nęcone miejsce.
W przypadku łowienia feederem, należy mieć bardzo czułe szczytówki, aby móc lokalizować ryby. Koszyki lub ciężarki muszą mieć małe rozmiary i robić jak najmniejszy plusk, aby nie płoszyć ryb. Jeżeli mamy wskazania na szczytówce, oznacza to, że ryby są przed zestawem często. Jak nie mamy ich w ogóle, to znaczy to, że ich może tam nie być i należy zarzucić w inne miejsce. Zimą więc feederem dobrze jest szukać ryb, i przerzucać zestaw stosunkowo rzadko, nawet co godzinę. Tak dobrze jest robić przy łowieniu większego leszcza, karpia. Jak nastawiamy się na płoć, można łowić w miejscu lekko nęcąc, np. 2-3 małymi koszykami. Ale jak nie ma żadnych brań lepiej szukać innego miejsca. Niezmiernie ważne jest obserwowanie wody, gdyż nawet zimą ryba może się wynurzyć i pokazać gdzie przebywa. Polujący szczupak może nas naprowadzić na takie miejsce. Warto szukać też najcieplejszych miejsc na łowisku, osłoniętych od wiatru, ustawiać się mając ciepły wiatr z południa lub zachodu w twarz, zimny z północy lub wschodu w plecy.
Najlepszą porą łowienia jest zazwyczaj godzina lub dwie przed zachodem słońca. Ryby często wtedy ruszają na poszukiwanie pokarmu i zawsze zimą najwięcej brań miałem o tej porze. Wtedy też działające cały dzień słońce może nagrzać lekko jakąś część zbiornika. Warto też obserwować zmiany pogody. Niskie ciśnienie lub ciepły deszcz, mogą aktywizować ryby. Kilka razy widziałem leszcze i karpie przy powierzchni zimą, właśnie po deszczu.
W UK wiele rekordów ilościowych na łowiskach ma miejsce zimą. Osoby które znalazły stado leszczy czy karpi mogą mieć prawdziwy dzień konia. Bardzo skuteczne okazują się tu zig rigi, ponieważ łowi się tu w toni, a tam najczęściej jest karp, nie zaś przy samym dnie.