A ja kupiłem wiosną Megane I generacji, kombi.
Stary sztrucel, 2001 rok, zapłaciłem całe 2100zł. Miało być na chwilę, na dojazdy na roboty, a mam go do tej pory.
Rdzy w sumie nie ma, tylko w jednym miejscu, które ktoś przytarł.
Wygoda, duże gabaryty i pojemność,na ryby też piękna rzecz. Mam nawet klimę
Nie wiem jak silniki benzynowe, ja mam diesla DTi, czyli z turbinką (ok 100 koni mocy), jest też zwykły diesel o mocy 70 koni? Czy jakoś tak.
Spalanie mam stałe, na poziomie 6,5l/ 100km, aktualnie 7,5l (zima). Jeżdżę ale tylko po mieście, i to na krótkich odcinkach (do 10km).
Części są tanie, nawet te oryginalne, dostępność części używanych (ze złomowców) też spora. Ogólna awaryjność auta niska. Mój egzemplarz generalnie jest zaniedbany, a póki co wymieniłem amortyzatory z tyłu i hamulce przód + tył.
W tym wypadku, sporo rzeczy da się wymienić i naprawić samemu, wystarczy podstawowy zestaw narzędzi. Nawet jeśli samemu nie będziemy dłubać, to żaden mechanik nie powinien za naprawy żądać wiele.
Nie widzę w tym wypadku syndromu "francuskiego auta".
Za 5000 zł da się kupić egzemplarz z ostatnich lat produkcji, zadbany, z przyzwoitym przebiegiem.
Aktualnie sam się nad takim posunięciem zastanawiam...
Nie namawiam, tylko przedstawiam alternatywę. Mając niewiele kasy nie jest się skazanym na "pikaczento"
