Mięsiarzom to przeszkadzało. Oni nie widzą sensu wędkowania hobbystycznego. Dla nich nie istnieje wędkarstwo jako forma relaksu jako takiego. Jest wędkarstwo, którego celem jest połów konsumpcyjny ryb. Załóżmy, że jest limit 5 sztuk leszczy. Złowi taki mięsiarz 5 sztuk w ciągu 15 minut, bo akurat biorą, i pakuje się do domu zasmucony, że już musi iść bo ma "komplet". No to wypuść jednego i dalej będziesz mógł łowić - powie ktoś rozsądny. Nie, to jest rzecz nie do pomyślenia. Więc komu przeszkadzać może łowisko, z którego ryb nie można zabierać? Mięsiarzowi, bo dla niego sens wędkarstwa to pozyskiwanie ryb wędką na patelnię. Mięsiarzy w kołach jest z reguły 70-95% (w zależności od koła), jest to więc głos przytłaczający, z którym musi liczyć się nie tylko zarząd koła ale i okręgu. W związku z tym jest jak jest.
W tym wypadku trzeba by tam nasyłać notorycznie Policję, PSR i SSR. I niech pilnują wagowych limitów czy wymiarów. Bo tutaj, oprócz tego, że Ci ludzie łowią i zabierają grupowo to jeszcze zabierają bez umiaru, ile wlezie.