Mnie też się tam fajnie łowi. Nie mam takiego przesytu jak właśnie w takich wannach, gdzie jak ciągnie się 30 karpia to już się nie chce. Trzeba się nakombinować.
Na zawodach też trochę czasu zabrało mi znalezienie przynęty dnia. Pomógł mi zresztą sąsiad, którego chcąc nie chcąc miałem na przedłużeniu szczytówki i podglądać musiałem.
Przygotowane 4 wędki, na każdej inna przynęta. Po za tym, że z procy nakarmił pół ryb w wodzie, to przerzucał zestawy dość często. Jednen zestaw ściągnięty, to drugi już gotowy do rzutu. Dzięki temu podejrzałem kolory. Przynęt. Brania były głównie na czerwony. Później 15 minut ciszy z złotym dumbellsem i znowu branie na czerwonego.
Błędów robiłem za błędem na początku dużo. Źle dobrałem rozmiar haka do przynęty. Może nie źle rozmiar, ale postanowiłem założyć nowe gotówce, na które nie łowiłem jeszcze. Inny profil haka sprawił, że przez pierwszą godzinę miałem loterie, albo się zahaczy, albo nie.
Skutek to dwa brania bez zacięcia, i trzy spięte ryby. W tym naprawdę spory karp.
Później zacząłem się bawić koszykiem na białe

po co nie wiem

ale fajnie było. Zmarnowałem tak jakieś 45 minut.
Ale jak na pierwsze zawody w życiu było całkiem nieźle.
Następnym razem więcej konsekwencji i zdobywać doświadczenie. Trzeci sezon z wędką zapowiada się nieźle.
Wysłane z mojego C6903 przy użyciu Tapatalka