Myślę teraz nad pływającym koszykiem ( floating feeder) zastanawiam się nad tą metodą bo jej zasada działania jest bardzo podobna. Zamiast procy można załadować do koszyka parę peletów czy nawet robaków lub qq i posyłać koszyk dokładnie w te same miejsce ( klip) ew. delikatnie zaczopować jakimś miksem. Proc może zostać w torbie , co zauważyłem, 90% brań miałem zaraz po zarzucie. Przeżucanie ostrzeliwanego miejsca i po chwili podciąganie zestawu w to właśnie miejsce nie dawało mi w cale dużo ryb jak to się udaje innym.
Próbował ktoś z Was tego wynalazku? Jakieś sugestie?
Pozdrawiam
Tak próbowałem. Z marnym skutkiem. Trzeba tu wrócić do zasady działania pellet wagglera, która polega na czymś innym niż pływający koszyk "uwieszony" w toni.
Tą taktyką masz 1) zainteresować ryby dźwiękiem wpadanego do wody pelletu, co ma dać im sygnał do jedzenia 2) Twój zestaw wpadający do wody ma je nie wystraszyć i ma on jak najbardziej przypominać dźwięk wpadanego pelletu 3) równie ważne, jak nie najważniejsze jest to, że masz wywołać u ryb konkurencję o pokarm. Dlatego właśnie nie czekasz długo, tak jak przy standardowym wagglerze, a co chwila zwijasz i zarzucasz zestaw, tak aby ryby konkurowały o wpadane do wody nieliczne pellety, a nie się im przyglądały i wybierały sobie smakowite kąski spośród wielu. Tym właśnie różni się pellet waggler od tego klasycznego, przy którym równie dobrze mógłbyś łowić najpierw nęcąc pelletami, a potem w to miejsce "wrzucając" swój zestaw, czekając jednocześnie kilka minut na branie.
Dlatego tak jak piszesz brania są zwykle kilka sekund po wpadnięciu do wody. I najważniejsze na różnych łowiskach sprawdzają się różne taktyki łowienia na pellet waggler. Sam to wiele razy przechodziłem. Na razie nie złowiłem nic większego niż 6-7 kg, więc nie czuję się specjalistą od połowu dużych sztuk na pellet waggler, choć jak widać po tym temacie zdarzają się takie połowy, tych cwanych starych dużych sztuk. Jednak te ryby są dużo bardziej podejrzliwe niż te 1-3 kg małe karpiowe gnojki i nie rzucają się na wszystko co wpada do wody oraz nie są one tak szybkie jak te małe karpie.
Tak jak piszesz na jednym łowisku ryby dobrze będą reagować na tzw. ściągnięcie zestawu, czyli np. nęcisz, przerzucasz zestaw o metr lub więcej od pola nęcenia. Czekasz 10-15 sekund. Znowu nęcisz bliżej niż jest zestaw. W końcu ściągasz zestaw w pole nęcenia. Jak nic nie bierze przez 10-15 sekund to znowu nęcisz, tym razem już na spławik. Czekasz 10-15 sekund. Jak nic się nie dzieje to ściągasz. I powtarzasz "cykl"
Jest to jeden z kilku sposobów nęcenia przy pellet wagglerze. Wszystko zależy od ryb, bo równie dobrze mogą brać wyłącznie tuż po wrzuceniu spławika z pelletem bezpośrednio w pole nęcenia.
Floating feeder (pływający koszyk) od pellet wagglera odróżnia kilka rzeczy, rzeczy niesamowicie istotnych. Wiszący w toni koszyk wcale nie jest naturalny. To raz. Oczywiście da się tak fajnie połowić, ale w mojej ocenie na komercyjnej wodzie nigdy nie będzie on tak skuteczny jak pellet waggler, bo raz że odstraszy co ostrożniejsze ryby już z chwilą wpadnięcia do wody, a dwa nie wywoła on tego samego dźwięku co zestaw z pellet wagglerem, który to dźwięk jest niesamowicie istotny przy tej taktyce.
Spławik ma bowiem wywołać odpowiedni plusk przy wpadaniu i ma on nie straszyć ryb, a wręcz je zachęcić do jedzenia. Dlatego zdecydowana większość spławików na rynku do pellet wagglera jest albo czarna albo przezroczysta (oprócz np. tworów Guru
). Spławik ma też jak najbardziej naśladować dźwięk wpadanego do wody pelletu. Dlatego wielu zawodowców robi własne spławiki albo korzysta ze spławików ręcznie robionych. Obecnie wielu najlepszych zawodowców od pellet wagglera używa spławików robionych przez K. Eastona z Cadence, które dla wielu są najlepsze na rynku.
Kilka razy przyglądałem się nurkując latem, jak wygląda i zachowuje się czarny spławik pod wodą. I wygląda on bardzo naturalnie, pomimo swojej jednoczesnej dobrej widoczności, często z kilku metrów. Pod wodą jest on dużo lepiej widoczny niż taki oczojebliwy spławik od Guru (dodatkowo chyba jest on najdroższy na rynku, bo obłożony jest stosownym Guru Tax
). Spławik od Guru latem w zielonej wodzie z bliska jest bardzo dobrze widoczny, natomiast z dala już nie (i tak sobie gdybam, że chyba o to chodziło komuś kto go projektował
). Czarny spławik pod wodą wygląda jak kawałek jakiejś gałęzi, czegoś co pływa sobie naturalnie po powierzchni wody. Dlatego w mojej ocenie nie straszy on ryb. BTW na youtubie jest filmik na którym Alan Scotthorne opowiada o historii zmian w spławikach do pellet wagglera, jak karpie na przestrzeni lat uczyły się i unikały określonych typów spławików, a wędkarze w UK musieli kombinować i dostosowywać się do ich "potrzeb", tak aby je przechytrzyć. Także Jammes Robins pokazał na jednym ze starych filmów Shakespeara swój spławik, który przypominał wręcz mały spławik żywcowy. Zrobiony był tak aby właśnie wywołać "odpowiedni" efekt plusku. I ten plusk ma być "odpowiedni", bo na przełowionych płytkich wodach, przy łowieniu blisko brzegu spławik np. 8 g i więcej, może wywołać efekt odmienny od zamierzonego
Dlatego uważam, że tego efektu, który masz przy pellet wagglerze nie znajdziesz chociażby przy floating feeder (pływającym koszyku), co nie zmienia faktu, że w odpowiednim miejscu i czasie możesz na taki koszyk również skutecznie połowić
Jednak ja osobiście uważam, że te duże karpie z komercji, to są cwane bestie i nie dadzą się nabrać na jakiś pływający koszyk. Inaczej. Może dadzą się nabrać raz, ale nie więcej