Sens praktyczny ma, bo przy większej rybce już tak miałem, że nie zdążyłem odklipować i był piękny strzał żyłki, że z sąsiednich stanowisk pytali czy kijek połamany.
Natomiast widowiskowego nie ma, przy metodzie zarzuca się na tyle często, że takie spacery śmiesznie wyglądają, poza tym chyba lepiej pójść np. w gumeczki do klipowania i przy sporej rybie zerwie się taka i po temacie.
Próbowałem też klipa z drutu od forumowego kolegi, ale chyba coś źle porobiłem bo na 3 kołowrotkach nie działało to tak jakbym chciał, albo wadziła się żyłka przy rzutach, albo sama się wypinała żyłka bez potrzeby.