kurna liczy się chyba dobra zabawa i wspólne spotkanie nawet jak nic nie złapę to i tak się nie będę wkurzał -przyzwyczaiłem się na wodach pzw
To zależy ile masz kilometrów do przejechania. Ty o ile się orientuję masz blisko. Ale na przykład ja, jadąc 400 km wolał bym, żeby jednak coś połowić. I tego też życzył bym każdemu. Atmosfera, spotkanie, klimat, zlot - tak, to jest najważniejsze. Ale nie zapominajmy, że to też nie jest zlot kółka dyskusyjnego filatelistów tylko wędkarzy. Fajnie by było jednak połowić i żeby każdy sobie rybek trochę pociągnął. W ten sposób wymienimy też doświadczenia. Ja liczę, że poduczę się, podpatrzę łowienia na methodę. No ale jak ryby nie będą brały to co zobaczę?

A ja się bede wkurzał, przejadąc 340 km, zapłacąc za wstęp i nie skorzystać
No jakby nie było, myślę, że większość. No chyba, że do łowiska miał bym 20 km. Ale jak jadę pół Polski, na nowe i nieznane łowisko to fajnie by było też atrakcyjne rybostanem.