W BBC mówią, że szkocki łosoś i walijskie homary i ostrygi przez kolejki prze procedury nie dotarły na czas i sie popsuły, dostawcy sie wkurzają na maksa. Twierdzą, że przy takiej odprawie ciężarówek, nie mają szansy się utrzymać, bo nie mają jak dostarczyć towaru do klienta (np. W Hiszpanii). Teraz nie ma pobierania próbek ale trzeba otworzyć 'pakę' i jest szczegółowa kontrola.
Bez dwóch zdań brytyjski biznes ponosi olbrzymie straty związane z brexitem, i nie są to tylko firmy wędkarskie. Najgorzej, że uderza się w producentów podczas pandemii. Ogólnie brexiciarze siedzą cicho jak mysz pod miotłą, zniknęła już 'angielska buta'. Rząd też nie gra na tej populistycznej nucie (jak latem), bo nie ma za bardzo odbiorców.
'Brać' wędkarska na razie skupia się na zakazie wwozu przynęt wędkarskich do Europy, jeszcze nikt nie skumał, że będzie spory wzrost cen, bo sklepy zamknięte, jest lockdown i powodzie, mało kto łowi. Spodziewam się kolejnej fali 'oburzenia' na przełomie marca i kwietnia, jak wirusa sie opanuje w dużej mierze i wędkarze ruszą nad wody.