Z perspektywy wędkarza jako tako obznajomionego z metodą (ten rok będzie piątym moim sezonem z drop shotem) podzielę się z koleżeństwem własnymi spostrzeżeniami na jej temat. I od razu zaznaczę że kilka z nich stoi w sprzeczności z niektórymi treściami rozpowszechnianymi w internecie na tyle często, że nabrały one niemal statusu "obowiązujących".
1. Zestaw. Podstawową rozmiarówka moich przynęt do drop shota to gumy o wielkości 2.5-4 cm. Są to mikroripperki, imitacje wodnych robali, tanty (szczególnie lubiane przez białoryb). Przynętę zbroję hakiem na długim trzonku, nr 10-12. Zestaw wiążę na żyłce nr 0.1 do 0.14 (im zimniejsza pora roku tym żyłka cieńsza i bardziej miękka) obciążenie (na wodach stojących) to ołowiana pałeczka 3.5, 5 (najczęściej) lub 7 g, w zależności od warunków pogodowych. Generalną zasadę mam taką: im zimniejsza woda tym delikatniejszy zestaw i mniejsze przynęty, najmniejsze jakie mam to 2.5 cm twisterki Manns. Większych przynęt (5-7 cm, przeważnie jaskółek lub ripperów) i haków (nr.8-6) używam jedynie w okresie intensywnych brań okoni jako "selektów"zmniejszających ilość zaciętych niewymiarków. Linka główna- koniecznie plecionka, jej grubość wpływa jedynie na odległość wykonywanych rzutów, ja stosuję 0.06 lub 0.04. Kolor przynęty ma znaczenie, najczęściej sprawdza się "prawdziwy" motor oil.
2. Kij. Do łowienia z brzegu 2.3-2.7 m (do łódki krótsze) o ciężarze rzutowym do 7 lub do 10 g najlepiej z pustą szczytówką (nie wklejanka). Konkretnych modeli nie podam bo mi żaden z producentów za reklamę nie płaci.
3. Prowadzenie przynęty. Najlepiej sprawdza się podobne jak przy łowieniu z opadu: krótkie poderwanie ciężarka, wybranie luzu (na ok. 1/2 obrotu korbką kołowrotka) po czym opuszczamy szczytówkę pozwalając przynęcie swobodnie spadać. Najczęściej wtedy właśnie następuje branie. W razie jego braku można delikatnie potrząsnąć przynętą ze 2-3x, znowu pozwolić jej opaść po czym ponownie poderwac ciężarek z dna itp.
Od dłuższego czasu planuję nagrać filmik instruktażowy (z rybami rzecz jasna) dotyczący tej metody ale zawsze coś staje na przeszkodzie, może w tym roku się zmobilizuję.