Cześć, miałem Fuego LT6000, ale przesiadlem sie na Extremity 520. Fuego mialo bardziwj maślaną pracę, ale wg nnie bylo teochę za lekkie i denerwowała mnie korbka, a bardziwj to jej gigantyczne zakończenie.
Extremity pracę ma odrobinę gorszą, ale zupełnie to nie szkodzi i nic mu nie ujmuje. Co do korbki, to ja poki co luzów nie odczuwam. Plusem jest dodatkowa szpula, gdzie jesli chcesz uzywac jednego mlynka do kilku wedek, to mozesz miec jedną z żyłką, drugą np. z plecionką i ogarniasz dwa rożne zestawy. Zapasowa szpula do Fuego kosztuje ponad 100 zł.
Podsumowujac, mialem oba, zostały 2 Extremity. Pisze z poziomu zwyklego uzytkownika, łowiącego nie częściej niz raz na tydzien przez kilka godzin. Pod wzgledem wnętrzności na pewno Fuego, ale Preston jakos mnie przekonał
