Przeczytałem ostatnie 3 strony i uważam:
Miarka – nie musisz mieć, ponieważ jeśli wypuszczasz ryby to miarka ci nie potrzebna, a jeśli nawet masz w siatce ryby i Strażnik ma obiekcje co do długości ryby, to ma ci wykroczenie udowodnić (art. 6 kc, przypominam – (Ei incumbit probatio qui dicit, non qui negat). Norma ta ma zastosowanie do wszystkich dziedzin prawa prywatnego, a także do postępowania nieprocesowego, zabezpieczającego, egzekucyjnego i międzynarodowego).
Worek karpiowy rzekomo obowiązujący na niektórych łowiskach – dla karpiarzy może i jest on potrzebny, ale dla łowcy płoci albo uklejek? A tutaj mowa o obowiązku. Głupi przepis, nie należy go wykonywać.
Wypychacz – wypychaczem może być każdy przyrząd łącznie z ułamanym patykiem. Słusznie, nie ma definicji. Osobiście posłużył bym się fiutem, gdybym nie został posądzony o zoofilię.
Koledzy, takie rozmowy są bardzo potrzebne łącznie z kłótniami, bo tylko takie rozmowy czegoś nas uczą.
Grzesiu, jesteś Strażnikiem, jak widzę dobrym strażnikiem, czy ta rozmowa niczego Cię nie nauczyła? Spójrz na to, co myślą wędkarze, notuj to, zgłaszaj jako wnioski do szefa, do władz nadrzędnych, do Ministra Sprawiedliwości. To spowoduje, że będziesz zauważony, będziesz awansować, a wędkarze będą mieli świadomość, że przychodząc z problemem do Ciebie uzyskają pomoc. Nauczysz kilku innych Strażników właściwego podejścia i stworzycie grupę, która będzie świecić przykładem jak świecą przykładem Strażnicy z lubuskiego. Zawsze Ich chwalę, bo miałem kilka nocnych kontroli i ich zachowanie, ich podejście do wędkarza, ich chęć pomocy jest za przeproszeniem zaj***sta. Wzór dla innych. Niestety, w innych województwach spotkałem bydlaków.
Czemu tak mówię? Dam Ci na przykładzie policji z Wrocławia (celowo małą literą), którzy torturowali człowieka rażąc faceta paralizatorem jądra, gdzie ten zmarł. Cała komenda chroniła zbrodniarzy, czyli cała komenda won i do pierdla. Mało, aresztowali przechodniów, by zniszczyć dowody ich zbrodni. Takie mędy, świnie, zbrodniarze zaważyli na opinii i zaufaniu do Policji w całej Polsce.
A Ty piszesz: „Trafiając na mądralę, obligatoryjnie sprawdzę mu to, czy posiada wypychacz, skontroluję obie wędki i przynęty. Czy stanowisko jest dokładnie wysprzątane. Na niektórych zbiornikach w regulaminach jest stawianie pojazdów w odpowiedniej odległości od wody - co zmierzę co do centymetra. Wszystko w granicach swoich kompetencji. Dokładnie sprawdzę rejestr połowu ryb, czy są wpisane nie tylko wymiary ale też wagi ryb, dokładnie sprawdzę czy dokumenty są podpisane przez właściciela. Jak trafię na osobę, myślącą podobnie jak PeeJay, ktora odmówi przekazania mi dokumentu do ręki - zadzwonię na Policję, która nałoży grzywnę w drodze mandatu karnego”.
OK. Jak trafisz na mameję, a jak trafisz na człowieka honorowego i naszpikuje Cię ołowiem, lub wsadzi Ci nóż pod żebra? Jeśli nie na łowisku, to w Twoim domu, na klatce schodowej… I dołączysz do tych, co mówią: „panie, spokojnie szedłem ulicą i mnie ktoś napadł”. Nikt za darmo w mordę nie dostaje. Zasada przyczyny i skutku ma tutaj zastosowanie. Warto o tym pamiętać służąc czy wykonując jakieś funkcje. A Ty zachowujesz się jak ci milicjanci z Wrocławia (wiem, nieświadomie, ale to ludzi denerwuje)…
Pamiętaj, to Ty jesteś dla wędkarzy jeśli już, a nie wędkarze dla Ciebie.