Co prawda to prawda
Mimo wszystko warto podać linkę do takiego artykułu żeby ludzie dowiedzieli się jakie to niesie ryzyko. Świadomość to ważna rzecz a lepiej nabyć z czasopisma niż praktyki kaleczenia ryb.
Pod koniec artykułu jest też opis prowadzenia obrotówki i może ktoś skorzysta.
No cóż, jak łowimy, to zawsze ryby kaleczymy, ważne, aby ich kaleczyć jak najmniej.
Kiedyś łowiłem sandacze na Martwej Wiśle w Gdańsku razem z moim przyjacielem, a także przewodnikiem po tamtejszych łowiskach. Łowiliśmy tam wielokrotnie, najczęściej tak do 22:00, bo nazajutrz trzeba było iść do pracy.
Pewnego dnia sandacze zachowywały się dziwnie. Kolega łowił i zacinał sandacza za sandaczem, ale przynajmniej połowa z nich, była zaczepiona za ogon. Ja również miałem dużo brań, ale nie mogłem zaciąć żadnej ryby. Gdy zamieniliśmy się wędkami, to ja łowiłem na jego wędkę, przy czym również więcej sandaczy zaczepione było za ogon niż za pysk, a on na moją wędkę też nic nie mógł zaciąć.
Wiedzieliśmy, że przyczyna tkwi w wędzisku. On łowił na wędkę Restaffine Monster Boron 7-30g, 2,52m, a ja na wklejkę wykonaną na blanku Matagi TR86 Super Chinu-M opisaną 2-7g i 2,47m, to mocna wklejka, blank o mocy 15lb.
Dlaczego nie mogłem nic zaciąć, przecież łowiliśmy na takie same przynęty, założone na główki jigowe w przypadku kolegi lub haki z czeburaszką w moim przypadku?
Tego dnia wziąłem tylko to wędzisko, zwykle miałem przynajmniej dwa. Wziąłem tylko tą wklejkę, bo chciałem pogodzić łowienie sandaczy i okoni, które tam czasami brały także nocą.
Ale tylko wtedy spotkałem się z takim zachowaniem sandaczy, że częściej waliły ogonem w przynętę, niż atakowały ją pyskiem. Wędzisko boronowe, zwiększa siłę zacięcia, dzięki właśnie boronowi, więc w przypadku łowienia ryb o twardym pysku typu sandacz, boleń, jest wyborem znakomitym, jeśli chodzi o realizację brań.
Przy bardzo delikatnych braniach, na wklejkę miałbym większą szansę zaciąć sandacza i bez problemu wyholować go z głębokości 7-8m z uwagi na moc blanku tej wklejki.
Widocznie tego dnia, sandaczom bardziej podobało się bardziej agresywne podwójne podbicie przynęty na wędce boronowej, niż podwójne miękkie podbicie, tłumione wklejką mojego wędziska, bo gdyby brały przynętę pyskiem, spokojnie bym je zaciął, tak, jak to wcześniej bywało.
Nigdy później, nie powtórzyło się takie nietypowe zachowanie sandaczy ani na tym łowisku, ani na żadnym innym. Od tej pory zawsze na sandacze chodzę albo z kijem boronowym, albo przynajmniej takim, które ma szczytówkę typu tubular.