Sorry za niejasny post. Chodziło mi o to że te ślady nie świadczą w żaden sposób o tym że "sumek" został wyszarpany. Podcinki też się zdarzają, co prawda rzadko bo rzadko a kto nigdy nie wyholował ryby zapiętej za ogon lub brzuch niech rzuci we mnie kamieniem.
Bardziej chodzi o to, czy ryba była męczona czy też nie. I tu dla mnie może byc krótka piłka. Czy suma zabito po złowieniu czy żywego zawleczono do robienia zdjęć? Podgięty ogon wskazuje, że żywego. A więc mamy znęcanie sie nad zwierzętami, i odsyłam sceptyków do spraw z wigilijnym karpiem. Wystarczy, że powoła się na biegłego ichtiologa, który by to wykazał (brak śladów po ogłuszeniu czy przecięciu rdzenia kręgowego) i już jest ciepło oskarżonym. I nie wiem czy każdy adwokat by tu cię wybronił jak wskazywałeś...

Ogólnie zmierzamy do ważnego problemu, jak traktować ryby po złowieniu

Dlaczego się nie zabija ryb nad wodą od razu? Bo mięso się może popsuć, więc każdy fan mięsa woli aby ryba mu się nie popsuła i woli aby zdechła później. W Niemczech masz posiadać przy sobie lodówkę, aby rybę po złowieniu tam umieścić, wcześniej uśmiercając (przynajmniej w niektórych landach). U nas to jeszcze nie jest prawnie ustanowione, więc jesli nie zabijasz ryby a robisz sobie zdjęcia w przydomowym ogródku z półżywą, można to podciągnąć pod męczenie zwierząt, czym wg mnie jak najbardziej jest. I waśnie konsekwencje prawne są jak najbardziej wskazane, aby coś takiego ukrócić.
Ślady na ogonie mogą pochodzić od żyłki czy plećki, którą sum co chwila zahacza ogonem przy skrętach.