Polecam lekturę -
Kiedyś na tym forum zamieściłem kilka uwag do wywiadu z Prezesem PZW opublikowanym w WW. Pan Prezes oczywiście nie zniżył się do dyskusji z szeregowym wędkarzem, ale nie zdziwiło mnie to.
Tym razem chcę zająć stanowisko w sprawie kolejnej publikacji zamieszczonej w naszej związkowej tubie propagandowej. Do dyskusji na temat połowów sieciowych w wodach użytkowanych przez PZW dołączył się pan Tadeusz Czerwiński z Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie. Artykuł ma tytuł „Potrzebny jest dialog”, niestety autor nie określił kogo z kim. Na samym wstępie ustalił że przeciwnicy odłowów sieciowych wszczynający „sieciową awanturę” charakteryzują się cyt. „nienależytym rozumu używaniem”, sam zaś przyjął rolę „chłodnego racjonalisty kierującego się li tylko zdrowym rozsądkiem”. Już samo takie ustawienie adwersarzy w dyskusji, dyskwalifikuje autora jako partnera w dialogu do którego próbuje zachęcać. W dalszej części artykułu padają stwierdzenia o tym, że warunkiem rozumnego gospodarowania zasobami ryb jest posiadanie fachowej wiedzy zdobywanej w szkołach i na uczelniach. Dalej pada stwierdzenie, że sieci rybackie są jednym z najlepszych narzędzi badawczych, zaś wyniki połowów kontrolnych mogą być doskonałym źródłem wiedzy o zasobach ryb. I w tym miejscu chciałbym zwrócić szanownemu autorowi uwagę, że kompletnie się w swoim rozumowaniu zaplątał. Demonstracja na ulicy Twardej przed siedzibą PZW w Warszawie ( której efektem jest między innymi omawiany artykuł) nie dotyczyła bowiem odłowów kontrolnych a odłowów komercyjnych prowadzonych przez rybaków na wodach użytkowanych przez PZW.
Dalej autor przedstawia wyliczenia dotyczące wydajności połowów rybackich na Zalewie Zegrzyńskim, publikując dane uzyskane z Urzędu Marszałkowskiego woj. Mazowieckiego (organu kontrolnego) i tu można się załamać lub pęknąć ze śmiechu.
Szanowny Panie - powołuje się Pan na swoją wiedzę fachową, wysokie wykształcenie, doświadczenie, a publikuje Pan liczby w które nie uwierzy średnio rozwinięty przedszkolak. Jeżeli 12 zawodowych rybaków w ciągu sezonu łowi 314 kg szczupaka ( ok 200 szt), 171 kg suma ( 20-30 szt) czy 250 kg sandacza, to rybacy ci dawno powinni powymierać z głodu. Równolegle wędkarze wg zestawienia podanego przez Pana łowią prawie stokrotnie więcej aniżeli rybacy.
Zakładając że dane które Pan podaje są zbliżone do prawdy, proszę o wyjaśnienie czym handluje sklep i smażalnia prowadzone nad Zalewem Zegrzyńskim przez PZW (
https://unknown.com/pzw-prowadzi-smazalnie-i-sklep-rybny-nad-zalewem-zegrzynskim,n,27), ponadto gdzie zaopatruje się w świeżą rybę kilkadziesiąt restauracji barów i smażalni ulokowanych w bezpośrednim sąsiedztwie Zalewu, które jako główny element menu i specjalność zakładu podają świeżą rybę.
Zabawne są również pańskie wyliczenia dotyczące potencjalnej masy ryb odławianych przez wędkarzy- żonglerka cyframi jest ciekawa dopóki przyjmuje się realne założenia – raz pisze Pan o tysiącu wędkarzy z Okręgu mazowieckiego, a za chwilę pisze Pan że na Zalewie „może wędkować” kilkanaście tysięcy wędkarzy ( rozumiem że z sąsiednich okręgów) i w oparciu o to „może” ustala Pan że łowią oni 250 ton ryb, w tym ponad 50% to drapieżniki. Jak w świetle pańskich wyliczeń wygląda 862 kilogramy drapieżników złowione przez rybaków. Wniosek jest jeden i oczywisty – absolutny brak kontroli ekip rybackich, czy to licencyjnych, czy też zawodowej na etacie PZW.
Ciekawy jestem skąd wziął Pan się liczbę kilkunastu tysięcy wędkarzy – czy sądzi Pan że każdy kto mieszka w promieniu 100 km od Serocka i kto ma sprzęt wędkarski , jako jedyne łowisko widzi Zalew Zegrzyński i jest tam przynajmniej 5 razy w tygodniu ?
W swoim długim życiu miałem dwuletni epizod pracy w charakterze członka brygady rybackiej i mogę co nieco na ten temat powiedzieć ( było to w czasach PGRybów). Podstawowa selekcja złowionych ryb następowała bezpośrednie po zdjęciu sieci – co dla ludzi którzy najczęściej czekali już na brzegu, co do prywatnego użytku rybaków (wesela, chrzciny, imieniny itp.) reszta odstawiana była do magazynu PGRyb. Specjalnym zleceniem były zamówienia dla szefa PGRybu i jego znajomych.
To do dzisiaj nie uległo zmianie i w ten sposób „nasze” ( tak, tak Szanowny Panie – nasze) ryby trafiają do prywatnej kieszeni „panów i władców na wodzie”.
Na koniec zacytuję najdowcipniejsze z pańskich stwierdzeń zawartych w omawianym artykule :
„użytkownik rybacki musi zagwarantować sukces dla kilkudziesięciu tysięcy wędkarzy” – szanowny Panie- użytkownik którym jest nasz „ukochany związek wędkarski” ma bardzo głęboko w d…… sukces mój, oraz kilkusettysięcznej rzeszy wędkarzy – dla szefów tegoż użytkownika ważne jest że wędkarz przyniesie w zębach kasę za prawo łowienia, a co uda mu się złowić tu już prywatny kłopot każdego kto te pieniądze wpłacił
Wędkarz z pięćdziesięcioletnim stażem
http://www.pzw.org.pl/forum/index.php?PHPSESSID=646i5j0vdgsa7l3idnq19tu6s1&topic=4325.msg29692;topicseen#new