Dopóki wprowadzane limity nie będą obowiązywać na całym świecie, dopóty to wszystko będzie pozbawione sensu. Europa wprowadza ograniczenia, to fabryki stawia się w Azji, gdzie tych ograniczeń nie ma. Uff... ratujemy planetę. Przecież to jest, kurwa, kpina. Jedyny logiczny wniosek to taki, że chodzi o wyciągnięcie kasy od podatnika oraz na dalsze stymulowanie produkcji. Nowe piece, nowe srece, wiatraki, pierdziaki. I cudotwórcze PKB rośnie, a więc jest coraz lepiej! Miliony nowych samochodów wyprodukowane stoi na parkingach... i nikt tego nie kupi, bo już następne produkowane. I staną na parkingach i będą się powoli rozkładać, bo zaraz tylko elektrykami będzie można w niektórych miastach jeździć. Ratujemy planetę, PKB rośnie!
Nie mówiąc już, że zwykła para wodna ma większy wpływ na efekt cieplarniany od C02. Albo taki metan, którego najwięcej wydobywa się z krowich dup. Spoko.
Lucjan, sypiesz pięknymi frazesami z telewizji i bilboardów. Może odnieś się też do wspomnianego już tutaj faktu, że Niemcy postawiły nową, ogromną elektrownię węglową. A Chiny to ich chyba otwierają ze 30.
Ale spoko, w Europie uratujemy Ziemię. Siedzimy w jednej wannie, z jednej strony ograniczamy wpuszczanie ciepłej wody i dumni jesteśmy, że w głowę nie robi się gorąco, a z drugiej strony wrzątek leją nam na nogi i udajemy, że nic się nie dzieje i w wannie woda będzie coraz chłodniejsza.
ale tak jest z każdą jedną branżą. Chociażby jak była nagonka na futerka. Jesteśmy na 2 miejscu na świecie pod względem jakości futra. Zwierzęta futerkowe są też pewnym utylizatorem dla odpadów drobiowych i rybnych, bo z tego jest robione ich pożywienie. Natomiast, jeżeli zwierzęta byłby zaniedbane nigdy byśmy nie uzyskali tak wysokiego miejsce przy jakości futra. Ze stresu człowiek włosy gubi, u zwierząt jest podobnie
Jakbyśmy zlikwidowali branże to przesunie się na wschód. Futer nie ubędzie, ale pogorszą się warunki dla hodowanych zwierząt. Mało tego, my dostaniemy następne ceny wyższe w drobiu, bo ktoś zapłacić za utylizację odpadów drobiowych, jeżeli nie można ich sprzedać. Każda jednostka to system naczyń połączonych i jestem zwolennikiem "złotych środków" na własnym podwórku niż radyklanych zmian. Jeżeli inne kraje stawiają elektrownie węglowe to świadczy o tym, że jest to jedna z najtańszych form uzyskania energii. Lepiej modernizować i pomagać zmieniać gospodarstwa po to aby emitowały jak najmniej do atmosfery i pracować nad wypuszczaniem jak najczystszego węgla niż uzależniać się od ich innych, pod ładnymi hasełkami. Jak zabiorą dotacje nie będzie wcale tanio ani za panele, ani za samochody elektryczne. Dodatkowo koszt ładowania tych aut też taki nie jest. Te wszystkie pieniądze, które dotujemy na panele, samochody i inne cuda można było przeznaczyć na badania i techniki poprawy jakości węglą, a potem tą wiedzę sprzedawać dalej. Mamy naprawdę świetne uczelnie wyższe, które poradziły by sobie z tym bez problemu.
Żeby było jasne, uważam, że te zmiany zajeżdżają przeciętnego obywatela Polski, jednak zmiany i poprawa kierunku myślenia jest potrzebna, ale walenie podatków i w konsekwencji odcinanie możliwości wprowadzenia jakiejkolwiek zmiany dla przeciętnego obywatela w tym kraju nie jest żadnym rozwiązaniem. Pamiętajcie, że tak naprawdę średnią krajową zarabia około 17% z nas czyli powyżej 4214 złotych netto.
Dodam jeszcze jedną rzecz, Europa nie jest w stanie wyhamować zmian klimatycznych. Ważne, aby emisje zostawały na podobnym poziomie. Największą zagadką jest Afryka, bo tam zaczynam się rozwój gospodarczy i nikt nie wie dokładnie jakim emiterem owy kontynent jest (ponoć spokojnie ma 2 miejsce lub nawet jest pretendentem do 1). Jeżeli chcemy zmniejszać realnie CO2 tam jest czas, aby edukować ludzi.
Po wtóre powiem, że Polska sama w sobie sytuacji na świecie nie zmieni, co nie oznacza, że temat trzeba olać. Mamy dbać o środowisko, ale na miarę naszych możliwości, a nie jak się komuś przywidziało. Jak ktoś zobaczy tani Polski węgiel (a jest to możliwe, bez jakiś kolosalnych zmian) to mu się nie będzie opłacało ryzykować mandatem, a inwestując w rozwój technologii powietrze uzyskamy czystsze i zaczniemy odbijać się na tyle, aby rozważać inne rozwiązania.
ale realnie to sfera marzeń sennych 

Lucjan, przepraszam. Ty się cieszysz, że opodatkowano Aliexpress? Tzn. walczymy w ten sposób o lepsze jutro?

Jedyny, JEDYNY, efekt jest taki, że odbiorca końcowy zapłaci więcej. Będzie na kolejne premie w TVP.
Ceny lotów Ci się nie podobają? Ceny ustala rynek. Przy takich cena opłaca się wszystkim. Od linii lotniczych, po właścicieli hoteli, do których turyści jadą. Chyba że linia lub hotel jest państwowa. Wtedy pomimo dotacji i subwencji jadą na stratach...
To co proponujesz? Opodatkować podróże w imię ochrony planety? I co? Myślisz, że pieniądze z tych podatków pójdą na XXX? Pójdą na politykę i ogłoszenie, że mamy wzrost.
Nie zrozum mnie źle. Ja podzielam Twoje zdanie co do elektryków, co do potrzeby wprowadzania zmian. Ale to, co się teraz dzieje, to już opisałem jak wygląda na przykładzie z wanną.
Ktoś wcześniej wspomniał, że u nas przecież są linie produkcyjne. Świetnie. To jak teraz wzrosną ze 3x koszty produkcji, bo będziemy się robić tacy zieloni, to ciekawe, czy nadal będą one u nas? A może przeniosą się na Białoruś? Gdzie nawet norm, które były u nas wcześniej, się nie przestrzega, więc ogólnie syf z tego wyjdzie większy, choć wprowadzimy surowsze normy. A może do Niemiec się przeniesie, wszak będą mieli tańszy prąd z elektrowni węglowej, co?
Ludzie, Wy nie rozumiecie, że tu potrzeba zmiany systemowej na poziomie planety. Należy odejść od dyktatu wzrostu gospodarczego i przyrostu ludności, który musi występować, by go napędzać. Myślimy dalej jak w XIX wieku. Więcej, szybciej, więcej, szybciej. Co z tego, że normy są wprowadzane, jak musi być więcej i szybciej. Rozumiecie, że przez 20 lat XXI wieku zużyto tyle surowców, co od początku rewolucji przemysłowej do początku XXI wieku? I każdego roku trzeba zużywać ich więcej, by był wzrost. I trzeba rodzić więcej dzieci, by więcej ludzi pracowało i konsumowało, by był wzrost. To co, w 2050 r. zużyjemy w 10 lat tyle, co od początku rewolucji przemysłowej do początku XXI w? A w 2100 to będziemy już w 5 lat tyle zużywać? A w 2150 w rok?
Przecież to jest kretynizm na skalę galaktyczną. Będzie nam coraz lepiej, jeśli będzie nas coraz więcej na planecie o ograniczonych zasobach. Ale wystarczy czyste technologie wprowadzić. Jasne

Chyba oczywistym jest, że im mniej ludzi do podziału ograniczonej ilości dóbr, tym więcej na jednostkę przypada. Ale przecież wzrost musi być!

Nie ma żadnej mowy o długofalowym ograniczaniu wpływu człowieka na środowisko bez odejścia od modelu wzrostu gospodarczego. Kropka. Możemy wprowadzić normy 10x surowsze. Możemy odłączać ludziom prąd na 12 godzin na dobę, ale i tak za pewien czas będziemy produkować więcej zanieczyszczeń, nawet super czystymi technologiami, niż robimy to teraz. Fizyki nie oszukamy.
A teraz wracając do solarów. Mjmaciek ciągle tu mówi o ważnej sprawie przeciążenia całego systemu. Prądu z solarów jest ZA DUŻO. I nikt nie zwraca na ten argument uwagi. Maćku, a czy można w Polsce mieć solary niepodłączone do sieci? Takie pytanie

Trzeba sprzedawać prąd tanio do sieci, żeby go potem od sieci drogo odkupić. Tak to wygląda. Tak właśnie wygląda ekologia. Kasa misiu.
A przy obecnych technologiach prawie każdy dom mógłby być samowystarczalny energetycznie. Panele, grzanie wody, pompa ciepła, wiatrak pionowy na dachu, magazyn energii. Jedynie ostatni element przeze mnie wymieniony obecnie jest trochę problematyczny. Ale nad bateriami pracują najtęższe umysły tego świata i to się szybko zmieni.
Mógłbym tak jeszcze długo pisać, ale po co? Wyjedziecie mi znowu, że się da postawić sto wiatraków, jak w kraju X, i wtedy jest więcej niż z elektrowni węglowej. A w cenie tych 100 wiatraków można by tę elektrownię zaopatrzyć w takie filtry, że przy kominie można by mieszkać i nic nie czuć. Zapewne tak właśnie będzie działać nowa elektrownia w Niemczech. A te 30 nowych w Chinach będzie działać jak nasze na węgiel brunatny. Ale to nic. To daleko i się nie liczy. My wprowadzimy tu 2x surowsze normy i pokażemy Chińczykom faka.

Edit:
Jeszcze zapomniałem dopisać, że to w Chinach jeździ najwięcej pojazdów elektrycznych na świecie. Obejrzyjcie sobie na YT, jakie oni mają tam marki, o których nawet nie słyszeliście. A jest ich z kilkanaście. W jednej aglomeracji czasem jeździ więcej autobusów elektrycznych, niż u nas jest spalinowych w większości miast w kraju.
To tak na marginesie.
Dlaczego nie ma ich u nas? Bo nie są dopuszczone do ruchu w Europie. Dlaczego? Bo są takie niebezpieczne? Nie. Bo Chińczycy nie chcieli posmarować. Mają w dupie jakiś wypierd na końcu świata typu UE.