Pamiętam, że kiedy zaczynałem łowić, to szczytem moich marzeń był kijek za 300 zł w lokalnym sklepie wędkarskim

Takie czasy, internetu nie było, większość ludzi zaopatrywało się na bazarku, gdzie za 60 zł był teleskop z kołowrotkiem, żyłką i zestawem końcowym

Wydaje mi się, że nasze potrzeby i pragnienia w dużej mierze zależą od tego czym jesteśmy bombardowani przez otoczenie.
Fakt, czasy się przez ostatnie 25 lat zmieniły, te 300 zł warte jest teraz tyle co wtedy 50 zł, nie trzeba prosić rodziców, ale i potrzeby urosły.
Żeby nie odbiegać od tematu, trochę wędek przerobiłem, od 3 lat łowię niesławnymi Flagmanami, tyle, że z najwyższej półki i póki co nic nie jest w stanie ich pokonać, ani mnie zachwycić na tyle, żeby wymienić sprzęt.