Może kontrola jakości właśnie wychwytuje i przeznacza dla dystrybutora obsługującego zacofane rejony kontynentu 
Guru słynie z potężnej marży. Nie znam szczegółów, ale znajomi Szkoci siedzący w branży wędkarskiej, mający swoich znajomych w Wishaw, mówili mi nie raz, że nie wszystko musi wyjść "tip top" z topowych serii wychodzących z tej fabryki. Szczególnie, że Daiwa Scotland mocno oberwała po głowie przez Brexit. Tak mocno, że do dziś szukają rozwiązania problemów powstałych właśnie po Brexicie. Nie zdziwiłbym się więc, gdyby umowa zawarta między Guru, a DS wyglądała w dużym skrócie tak: dostajecie od nas w tych trudnych czasach to co mamy, w takiej a nie innej cenie (korzystnej dla Guru).... albo nic. A Guru i tak to sprzeda z olbrzymim zyskiem mając kapitalnie rozwinięty dział marketingu. I teraz pytanie. Ilu wędkarzy z grubym portfelem, łowiących nie na zawodach, będzie się bawić w jakieś zwroty dzień po otwarciu przesyłki ? Uważam, że niewielu. Tak naprawdę to nie wiemy dokładnie jaką umowę wynegocjowało Guru z Daiwą Scotland i jak ona wygląda, a moim skromnym zdaniem, to jest właśnie sedno problemów w tym temacie

Jestem też ciekawy, jak ta "kwestia" wygląda u Madziarów (u niejako Waltera Tamása), bo ci to dopiero daleko mają do Wishaw żeby sobie kontrolować jakość tworzonego sprzętu

Dodam tylko, że trzeba też sobie zadać pytanie, ile danych wędek zostało w rzeczywistości wyprodukowanych od podstaw w Wishaw, bo z tym oznaczeniem "Union Jack" to różnie bywa. A DS już nieraz zasłynęła z tego, że lubi ciąć koszty, szczególnie w dobie powszechnej drapieżnej chińskiej konkurencji
https://www.dailyrecord.co.uk/news/scottish-news/furious-fishing-rod-factory-workers-3187545