U mnie wczoraj bardzo ciężki wędkarski dzień. Ryby po weekendzie nafutrowane, do tego zmieniająca się pogoda (dwa razy deszcz na zmianę ze słońcem i burza) sprawiły, że pierwsze ryby dało dopiero zejście na pellet 4 mm i haczyk nr 16 (metoda).
Nawet na zestaw z koszyczkiem i dwie mady nie było brania, co bardzo mnie zdziwiło... Po pierwszym deszczu woda wyraźnie sie obudziła i do wieczora ryby zaczęły wchodzić w właściwy rytm. Łowisko nęciłem regularnie konopiami, rzepiekiem, pszenica konopna, pelletem 4 mm oraz madami (czerwone i martwe). Przy obecności sąsiadów i zawężeniu pola łowienia do minimum (mogłem tylko rzucać w lewo lub przed siebie) cieszę się bardzo, bo udało mi się przez 10 godzin utrzymać ryby w jednym miejscu, i regularnie z czasem je odławiać.
Finalnie wpadło przeszło 30 leszczy 2kg+, 4 liny, 4 jazie, boleń i dwa karpie, z czego jeden typu bonus.
Znowu będę podkreślał nie bagatelne znaczenie wkładania wędki do wody w trakcie holu. Ryba spokojnie wyholowana ma żyłkę 0,22 i haczyk 16.
Przy okazji wielkie gratulacje dla kolegów za wyniki, Panowie, czapki z głów!
