Luk..... Myślisz, że ja cisnę po marce Korum którą bardzo lubię i mam zdecydowaną większość produktów które ta firma wypuściła ?
Akurat jeszcze te starsze produkty nie były tak dopieszczone jak te z ostatnich kilku lat. Tripod mistrzostwo świata, kupując go nigdy nie spodziewałem się, że tyle wytrzyma. Plecaki, torby czy pojemniki szurane po ostrych kamieniach w ogóle się nie zużywają, haczyki kiedyś takie sobie teraz jak dla mnie numer jeden do zestawów z włosem. Sam jestem fanem tej marki chociażby ze względu na cenę. Nie ma przesadzonych cen a wykonanie jest na prawdę super.
Może wyjaśnię jak wygląda u mnie łowienie na Renie. Odwrotność Twojego łowienia.
Na początku łowiłem feederami z których nie byłem zadowolony. Przesiadłem się na barbelki i to już była przepaść. Koszyk 150g leciał tam gdzie chciał, a szczytówki wraz z połową wędki gięły się w dół. Co prawda łuk był olbrzymi wypuszczałem czasami nawet 10 metrów żyłki żeby utrzymać koszyk w miejscu. Stoper miałem ustawiony na 8 minut.
Jednak z czasem zaczęło mnie to denerwować. Okazało się, że brzany (te większe) stoją dużo dalej niż myślałem.
Co za tym idzie znowu dalsze rzuty, większy napór wody i większy łuk. Na większym dystansie rzuty korumem stały się katorgą, wędka stała się za miękka podczas rzutów zachowywała się jak galareta. I nie byłby to problem gdyby tych rzutów było mało.
Czemu trzeba ich oddawać dosłownie setki, żeby być skutecznym?
Mamy kilka czynników pierwszym i najgorszym jest plaga Babek .....plaga nie do opisania. Tylko w trzech sytuacjach ograniczają swoją aktywność. Po pierwsze w nocy kiedy drapieżniki są aktywne. Po drugie kiedy w miejsce nęcone wchodzą grubsze ryby wypierając tą szarańczę. Po trzecie w dzień kiedy blisko zestawu kręci się sum, wtedy nie ma szansy na jakąkolwiek rybę i właśnie sumy stanowią bardzo duży problem tej rzeki.
Po drugie prąd wody który porywa zdecydowaną większość tego co się wrzuca. Nie ma tu mowy o jakimś wstępnym nęceniu bo przy takiej głębokości zanim koszyk spadnie i zestaw się ułoży upływa sporo, a w tym czasie i tak sporą część towaru porywa woda.
Po trzecie, woda niesie sporo zanieczyszczeń które natychmiast osadzają się na żyłce, im więcej tym szybciej koszyk zerwie z miejsca.
Po czwarte brzany uwielbiają zamieszanie pod wodą, koszyk opadający na dno wywołuje zamieszanie rozrzucając smakołyki wokół siebie i to w tym momencie jest najwięcej brań jeszcze zanim koszyczek się dobrze ułoży. Inne ryby zdecydowanie pobierają po dłuższym czasie.
I tak pojawił się pierwszy rzeczny feeder i BUM.... Łowiłem do klipa ograniczając duży rozrzut towaru i skupiając go na mniejszym obszarze a tym samym skupiając większe ryby na mniejszej powierzchni = mniej brań szarańczy. Stoper ustawiłem na 4 minuty. Więcej rzutów = więcej towaru.
Nawet jeśli siedzi zapięta babka ( ta zaraza zaraz po tym gdy się zapnie nie walczy, osiada na dnie i się nie rusza) Przerzucam zestaw częściej tym samym dając sobie szansę na sukces w postaci innych ryb.
Hol ryby, bajka. Sztywniejszy kij o akcji szczytowej daje większą kontrolę, można rybę odciągnąć od kamienistej opaski. Przytrzymać siłowo i mieć kontrolę nad tym co się dzieje.
Rzuty tak samo, ściąganie koszyka pod prąd idzie szybciej. I ta szczytówka o która tak się czepiacie. Szczytówka 4oz idealnie współpracuje z dobrą żyłką. Amortyzuje napór wody, faluje ugina się równomiernie do oporu.
Pozwala utrzymać koszyk w miejscu. Kumuluje energię razem z żyłką. Mam nadzieję, że rozumiecie o czym mówię.
Zrezygnowałem z wygodnego fotela na rzecz cuzo, wędkę mam przy sobie. Nie odchodzę od wędki jeśli zestaw jest w wodzie. Więc o porwanie wędki się nie martwię. A i na kołowrotku mam zamiast klipa silikonową gumkę.
I takie łowienie przyniosło mi progres w łowieniu. Rzeka jest piękna i potężna. Chociaż są dni bez brania, marazm pomimo ciężkiej pracy totalne zero. To jestem przekonany, że rybostan jest przeogromny.
Inną sprawą jest brak miejscówek do łowienia. Wszechobecne zakazy wjazdu. Tereny objęte ochroną mocno ograniczają miejsca gdzie da się łowić. Na jedno z miejsc zasuwam z wózkiem dwa kilometry. Miejscówki gdzie da się łowić są mega oblegane przez wędkarzy którzy trzepią w głowę dosłownie wszystko. Nie jest łatwo, ale to właśnie sprawia największą frajdę.
I co do tych leszczy, Luk ja nigdzie nie napisałem, że to są mega waleczne ryby jak brzana. Jest ich mało tak jak napisałeś nie jest to ich miejsce bytowania. Dlatego lubię je łowić. Łopata 5-6kg w nurcie daje na prawdę frajdę. Nie jest to chlapacz łatwy do wyciągnięcia.
Także może teraz obraz się rozjaśni czemu w moich warunkach wole mocne feedery

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka