Pierdoły tam piszą i tyle. Powołują się na badania starsze a nie najnowsze, jakby komuś zależało aby na siłę napisać artykuł. Już sam fakt, że tam jest 'rybak' a nie wędkarz w tekście wskazuje, że pani redaktor nie ma pojęcia o temacie i pisze aby pisać.
Najlepsze jest to, że w Niemczech należy zabić rybę po złowieniu. To znaczy, że jak ją wypuszcza się, to co? Zadajemy jej więcej bólu niż zabijając pałką? To jest tak głupie, że aż boli. Zwłaszcza, że łowiący nie zawsze ma zamiar zabrać dany gatunek, bo w takich Niemczech jest sporo klenia czy brzany, które są paskudne w smaku. Wynika więc, że tam trzeba zabić rybę, którą ktoś może wyrzucić ale że musi się trzymać przepisów to trzepie je pałką po łbach
To jest właśnie idiotyzm, szkoda, że taka pani Katarzyna Nowak, autorka artykułu nie zastanowi się nad tym aspektem. Ale tu trzeba mieć pojęcie o czym się pisze, a tu jest takie pisanie 'zapchajdziur' do interii, byle coś stało na ekologicznym dziale.
I żeby nie było. Chodzi o pewne rzeczy jak odczuwanie bólu po ukłuciu, które nie jest takie jak u człowieka. Nie oznacza to, że ryba nic nie czuje, nie jest to jednak taki ból jak u człowieka, do tego ryby to kręgowce niższe. Natomiast brak tlenu musi powodować inną reakcję, gdyż ryba się dusi. Polecam samemu zobaczyć jak reaguje nasz organizm na brak tlenu a jak na ból. To są dwie różne rzeczy, brak tlenu powoduje włączenie się trybu walki o przeżycie, jest to odruch bezwarunkowy.
Mnie zastanawia to, ze ci, którzy są 'ekologiczni' często niezbyt wiele wiedzą chyba z biologii, gdyż najnormalniej w świecie przypisują ludzkie cechy różnym zwierzętom. A jeśli komar czuje ból jak człowiek? Dżdżownica? A co z jeszcze mniejszymi organizmami? Im się nie da wstrzyknąć jadu pszczelego i morfiny

A czy drzewa i rośliny czują ból?
Wg mnie najważniejsze jest traktowanie ryb i innych zwierząt z szacunkiem i ograniczanie w jak największym stopniu ich cierpienia, a do tego trzeba edukacji, tej nie ma wiele, widać to po artykułach. Taka Sylwia Spurek, bredząca pierdoły o zakazie wędkarstwa, powinna się zastanowić kto ratuje ryby jak są kataklizmy, jak na Odrze chociażby. Jakoś nie słyszałem aby ona i jej podobni tam się udzielali. Bo to takie 'kanapowe' kochanie zwierząt, na odległość, głównie byle zaistnieć w medialnej przestrzeni.