Chyba przeceniamy polityczne znaczenie wędkarzy. Owszem, jest nas sporo, ale dla większości wędkarstwo jest po prostu jednym z hobby i niekoniecznie wpływa na wybory polityczne. Na przykład, gdyby PiS wyszedł teraz z fantastycznym programem pro-wędkarskim (niemożliwe z wielu powodów, ale mniejsza z tym, załóżmy hipotetycznie), to czy bym na nich zagłosował? Nie, i to też z wielu powodów. Spora część z tej ponad milionowej rzeszy wędkarzy po prostu łowi wyłącznie na komercjach i ma wywalone na PZW czy WP. Inni chodzą na ryby kilka razy w roku i niewiele ich tak naprawdę obchodzi. Możemy więc sobie lobbować, walczyć o swoje, ale to naprawdę nie jest tak, że politycy będą się zabijać o nasze względy. To, co można zrobić, to wyłonić jakąś reprezentację wędkarzy - powinien to być PZW, ale wszyscy wiemy, że to żadna reprezentacja. Można napisać obywatelski projekt zmian ustawy o rybactwie śródlądowym. Można lobbować u wybranych polityków, zaczynając od samorządowych - szczególnie w regionach, gdzie turystyka wędkarska jest lub może szybko być znaczącym biznesem. Tu trzeba mieć świadomość, że w niektórych miejscach konkurowalibyśmy z lokalnymi, mocno osadzonymi politycznie, grupami rybackimi. Ale trzeba iść z konkretem, a nie tylko "chcemy, żeby było lepiej, zróbcie coś". Obecnie obstawianie PZW lub WP to loteria - w PZW dopiero co były wybory, nowych ludzi nie będzie wcześniej niż za kilka lat, a głównym problemem PZW jest teraz utrzymanie stanu posiadania. Z WP nie wiadomo co za chwilę będzie i czy w ogóle będą się wędkarstwem zajmować. Być może, skoro sami nie potrafimy się rządzić i wychodzi z tego patologia, powinna powstać komórka w Ministerstwie Sportu i Rekreacji - jakaś Izba Wędkarska, która by ogarniała temat. Oczywiście byłyby tu starcia z Ministerstwem Infrastruktury, jako właścicielem wód oraz Ministerstwem Rolnictwa, czyli rybakami, ale przynajmniej konflikt interesów byłby jasny, a działania wszystkich stron jawne. Teraz, w WP jest misja główna instytucji, czyli betonowanie i próba zarobienia na wędkarstwie tak trochę z boku. Mi się to nie podoba, bo to tak, jakby górnik robił przeglądy kominowe, z tej racji, że przecież w piecu spala się węgiel.