Nasze składki powinny być w większości przeznaczone na zarybianie i ochronę wód , tak to powinno być zapisane w ustawie , na zasadzie procentów ,czyli np 80% na ten cel . Da się to osiągnąć ?
Zerknij czego chcesz

Większych zarybień? Uważasz, ze one naprawią sprawę? Walić do wody mięcho które jest odławiane w kilka dni później? Nie pozwolisz, to kroczek karpia zdziesiątkuje tarło innych ryb. Wpuścisz więcej szczupaka, i co, myślisz, że da to naprawdę efekty (to kanibal, więc sam się będzie zjadał, zaś drapieżniki jak kormoran, perkoz będa miały wyżerę)? A gdzie zarybienia szczupakiem powodują, że tej ryby jest dużo?
I to jest właśnie problem, że wędkarze nie rozumieją podstaw. Zarybienia nic nie dają, od początku były zaprojektowane jako dodatek a nie podstawa. A my zdegradowaliśmy wody. Więc powinniśmy je odbudować, a to nie oznacza bynajmniej zarybiania ale odbudowę stad tarłowych, a to dwie różne rzeczy. Bo stada te można równie dobrze odbudowywać bez zarybień. Ale to się wiąże z mniejszym zabieraniem ryb lub wprowadzeniem no kill na dwa, trzy lata.
Nie odbieraj tego jako krytykę swojej osoby, ja patrzę co jest napisane. Nie powielajmy populistycznych frazesów, nawołujmy do tego co ma sens. Pamiętajmy, że 'rozcieńczanie' DNA lokalnych populacji ryb nie jest wcale dobre, i wielu naukowców przed tym ostrzega. Rodzima populacja ma zakodowane rzeczy które pozwalają jej przetrwać w tymże zbiorniku (odporność na choroby etc). Dlatego ma miejsce tak częste pozyskiwanie materiału zarybieniowego lokalnie. Zarybienia więc mogą osłabiać lokalną populację, co zapewne ma miejsce, biorąc pod uwagę ich fiasko w całym kraju.
I tak, odbudowa wód oznacza, że trzeba się ograniczyć. Zerknij zaś co przemycasz za myśl. PZW ma za tę samą kasę ci więcej zarybić i więcej zadbać (zagospodarowanie - budowa pomostów etc) i chronić. Czyli ty masz się nie ograniczać, to oni mają dać ci więcej. Tak ja to odbieram i dziesiątki tysięcy jak nie setki będzie ci bić brawo. Bo ma być tak, że oni nie będą tutaj musieli wziąć na wstrzymanie.
Nie róbmy jaj, nie udawajmy, że da się odbudować wody w ten sposób, to mrzonka. Nie udało się to nikomu w całej Polsce. Koło Elektrownia zarybia zbiorniki z których się bierze podwójną ilością ryby, na takie Śródlesie 1 trafia nawet jako dodatek do tego kilkaset kilo tęczaka, na Śląsku jest moda na dawanie fanom mięsa pstrąga. I co? I ten zbiornik też zostaje spacyfikowany. Wrzucisz więcej? Też wybiorą. I będą chcieli jeszcze więcej.
Ja rozumiem, że to co piszę nie jest łatwe do przełknięcia. Ale nie udawajmy, że degradacja się wydarzyła sama. My za nią odpowiadamy, za to, że tyle się brało i bierze, za brak zaangażowania w sprawy wędkarstwa i związku, na to, że pozwalaliśmy przez tyle lat aby związek wędkarzy walczył o prawa rybaków, wędkarzom szkodząc. Wody trzeba odbudować a nie liczyć na to, że nagle zarybienia dadzą efekt. Einstein uważał, że tylko wariat spodziewa się, że stosując te same metody będzie miał różne wyniki. My jesteśmy trochę takimi wariatami, licząc właśnie na coś takiego. I to też jest wina PZW, bo wtłoczyli nam do głów, że ryba się bierze z zarybień. A te nigdy, powtórzę jak zdarta płyta, nie były zaprojektowane do odbudowywania wód. One były uzupełnieniem, a w latach 80-tych wody pękały w szwach od ryb. W jednym ze wspomnień rybaków IRŚ pisał, że w 1980 roku na jednym z jezior mazurskich było podczas odłowów tak dużo ryby, że nie mogli wyciągnąć sieci. Dzisiaj nikomu to nie grozi, niestety.