Ja kupiłem dwie z Lorpio i sie zawiodłem. Zbyt duzo dobrych zanęt mam u siebie i szoku doznałem. Na koniec okazało sie i tak, że Lorpio robil najlepsze z zanęt, bo kupiłem kilka różnych i w ogóle było mi wstyd. Zanęta na lina - z Lorpio (Tench Magnetic czy coś takiego) - powiem szczerze że zawierała w sumie może garsteczke konopi na całe opkowanie. Zdziwiłem sie na maksa - bo lin to albo konopie albo mączka rybna. A tutaj jakieś pieczywo i mega woń miodu, dobra dla takiego pitnego 'trójniaka' może... Jakieś ziarna zmielone, ale bardzo mało. Jak dla mnie to była porażka (i jest). Bo aby dobrze połowic trzeba taka zanętę doprawić. Bez tego będzie ciezko.
Kupiłem zanętę leszczową w Krokodylu we Wrocławiu, jakieś firmy, w paczce 3 kilo. Zero ziaren - same pieczywo plus jakieś dodatki w w stylu kukurydza suszona. Szukałem czegoś do rozcieńczania - i do tego sie ona nadawała...

Myslę, że każdą polską zanętę wystarczy doprawic mielonymi konopiami i mielonymi pelletami lub mieloną karma dla kotów (suchą - czyli pelletami - najlepiej o smaku ryby) i jest fajny miks. Nie trzeba wcale Lorpio - może byc coś tańszego.

Byle nie miało zbyt intensywnego zapachu. Bo na to nie ma się co dać nabrać, czasem nawet zbyt mocno pachnące zanęty moga działac w odwrotny sposób do zamierzonego!
Dlaczego producenci zanęt tak nie robią? Nie mam pojęcia!