Jeden za znajomych opowiadał mi, że do zanęty dodawano środek na trawienie dla świń. Rybi nie odpływały z łowiska, bo jadły i wydalały jednocześnie. Próbowaliśmy z Dominikiem to nawet zdobyć i przetestować, ale odpuściliśmy bo środek nie jest ogólnie dostępny.
To już trochę przesada ;p Głupio by było, jakby komuś zaczęły wypływać ryby do góry brzuchem w łowisku
Kto wie jak takie rzeczy działają na ryby. Świnia waży 100 kg a taki karpik 1-2
Są metody na łowiskach komercyjnych które są zazwyczaj zakazane na zawodach - jedną z nich jest tapping. Można tak wygrać zawody z niewielką ilościa pelletu. Lekko i rytmicznie uderza się końcówką topa o powierzchnię, co przypomina dźwięk wpadającego do wody pelletu. Karpie zmierzają w tę stronę, przypomina im się czasami karmienie w ośrodku zarybieniowym. Wystarczy wtedy mieć przynętę w opadzie i są brania.
To akurat w Polsce nie jest zakazane. Jednak z moich obserwacji z treningów wynika, że nie zdaje to egzaminu. Wręcz przeciwnie, absorbuje czas i zaniedbuje się inne czynności jak faktyczne, rytmiczne zanęcanie, strzelanie a jednocześnie nie przynosi zadowalającego skutku. Czasami miałem wrażenie, szczególnie na płytszej wodzie, że ryby odskakują przez to. W UK faktycznie się to stosuje z powodzeniem (nie koniecznie na zawodach). Widziałem sporo filmów, gdzie właśnie tak prowokowano ryby. W PL to chyba nie zdaje na razie egzaminu. Może dlatego, że nie tylko liczy się to, czego ryba nauczyła się kiedyś, w hodowli, ale także do czego przyzwyczaja ją wędkarz. W PL jest jeszcze za mało wędkarzy, którzy regularnie strzelają pelletem lub donęcają kubeczkiem ze szczytówki. Takie rzeczy sprawdzają się, jednak na razie są na tyle marginalne, że ryby nie nauczyły się tego. Po prostu nie reagują tak na każdy plusk, wrzucenie czegoś do wody, nie mają tego instynktu.