Otwieraj sklep, jak najszybciej
Wypróbuj w praktyce jak działa Twoje myślenie i zobaczysz jak szybko zwiniesz graty, max kilka miesięcy.
Sam prowadzę firmę od 10 lat, mój dobry znajomy ma sklep wędkarski i nie jest tak jak piszesz. Nikt nie wykłada pieniędzy na towar i bank nie daje całej kwoty.
Jeszcze napisz, że wszyscy chcą kupować tanio i trzeba mieć głównie Jaxona, bo nic drogiego się nie sprzeda, bo ludzie nie mają pieniędzy

Sprawa jest prosta, jak ludzie kupują kosze i drogie wędki, to kupią i tyczki, tylko musi ktoś to promować, wprowadzać. Jak je kupić jak nie można ich nawet dotknąć, pomacać? To jak kupowanie samochodu z katalogu, bez jazdy próbnej, dopasowania. Spróbuj sprzedać samochód bez pokazania go klientowi

I sorry ale argumenty 'prowadzę firmę' są płytkie trochę, nie uważasz? Nie każdy sklep wędkarski może sobie pozwolić na wejście w tyczki, bo do tego trzeba miejsca i kasy, a przede wszystkim pewnego rodzaju klienteli. Ale po taki zakup wielu jest w stanie się wybrać do innego miasta. Dlaczego w UK większość większych sklepów sprzedaje tyczki? Tu też wcale nie jest łatwo z prowadzeniem sklepów, jest problem sprzedaży internetowej na zaniżonej marży, problem z pracownikami, sklepy padają. A w Polsce raczej biznes się rozkręca. I nikt nie mówi, że sprzeda się 200 tyczek miesięcznie w sklepie, ale kilka to realna rzecz, a chodzi też o prestiż sklepu. Duży może więcej. Do tego w handlu jest reguła 80/20, i 20% towaru daje 80% zysków, i nie muszą to być wcale tyczki. Ale ktoś oglądający je kupi to i tamto

I nie chodziło mi też o to, że każdy sklep powinien to robić, miałem na myśli te większe. I nie pierdolmy bzdetów o tym jakie tyczki są drogie, bo karpiowy sprzęt to też masa kasy a idzie jak woda, nie wspomnę o tych co kupują kije z pracowni lub łodzie i osprzęt do nich (silniki, echa etc). Polecam też zerknąć ile kosztuje łódka zanętowa i ile osób ją ma. Potrzeba tu mody na takie łowienie, a póki co jej nie ma, i właśnie dochodzimy dlaczego. Do tego tyczka karpiowa nie jest do łowienia karpi tylko, łowi się na nią wszystko, jest po prostu mocniejsza, stąd ta nazwa. Więc ogarnie całe spektrum łowienia, w tym i karpie mające 20 kilo, wszystko jest sprawą odpowiednich amortyzatorów. Do tego tyczka pozwala na łowienie blisko brzegu, dalej, do 13-16 metrów, z dna i przede wszystkim z toni. W UK większość wędkarzy na łowiskach określanych jako komercje (lub na wodach klubowych) tak łowi w cieplejszych miesiącach, bo to daje masę ryb (shallow fishing). DLaczego więc nie miało by się to nie przyjąć w Polsce? Zwłaszcza, że inne rzeczy się przyjmują? Wielu wędkujących ma dobrą pracę, i spokojnie mogą sobie pozwolić na kupno tyczki za wypłatę lub jej część, to nie jest wcale coś tak bardzo drogiego, tym bardziej, że trzyma wartość dość długo, i zawsze można ją odsprzedać. A trend w Polsce jest jeden, mamy coraz więcej rybnych łowisk, co prawda nie PZW ale prywatne, ale są, i będzie ich tylko przybywać, jak i zawodów. A dla mnie to oznacza wzrost popularności tyczek i dziwię się, jeśli są klienci ale nie mają ich gdzie kupić. Jak prowadzisz firmę i znasz się na handlu, to powinieneś Michał wiedzieć, że coś tu nie gra. A taki Przemek Solski zareklamował tak skutecznie najdroższe kije Daiwy, że jakoś masa ich się sprzedała, a trudno znaleźć coś droższego. Jak się weźmie za tyczkę, to też wielu na to się zdecyduje

Czasy, gdzie sprzedawał się głównie Jaxon, to zdecydowanie przeszłość.
Ja widzę jeden problem w sprawie sprzedaży tyczek. Mamy wciąż wielu wyczynowców i wędkarzy, którzy widzą przy słowie tyczka łowienie spławikowe w ramach sportu PZW, stąd pewne 'odchylenie', tak jak było z odległościówką, która wyparła lub wręcz nie dała zaistnieć wagglerowi. A tu nie chodzi o starty w tego typu zawodach, ale o zwykłe łowienie. Bo jak pisałem tyczka karpiowa ogarnia wszystko praktycznie, i większość ma w komplecie top lub topy do cienkich amortyzatorów. Dlatego jest w Polsce pewna pułapka związana z nazwą. Ale jak ruszy większa ilość zawodów, to i tyczki się odnajdą, bo w wielu aspektach są zdecydowanie lepsze. I jasne, że trzeba mieć też odpowiednie łowiska, to nie jest sprzęt na mazurskie jeziora. Ale idealnie wpisuje się w specyfikę takiego Śląska i wszelkich komercji które powstały na bazie stawów hodowlanych
