Pierwsze karpie ponad 10 I 15kg na PZW łowiłem dokładnie w 1993r. Niestety Amury wszystkie wtedy ze mną wygrały (żyłka 0.25mm). Pamiętam, bo w wiadomościach wędkarskich z 94r. jest artykuł z mojej "przygody karpiowej".
Zanim zrobiłem pierwszą zasiadkę 3 tygodnie sypałem ok. 1kg kulek "proteinowhch", które CODZIENNIE kręciłem. Jedynym proteinowych dodatkiem w tych kulkach była kazeina (mój ojciec pracował w mleczarni więc miałem ją za darmo, a w sklepach choćbyś miał miliona byś jej nie kupił z prostej przyczyny, bo nie było jej w sklepach), łowiłem na wagglera, ruskim, mocnym telescopem 4m, kołowrotek miałem grafitową daiwe, którą zreszta mam do dzisiaj
Od dwóch lat próbuje powtórzyć ten mój wyczyn z młodości na tej same wodzie PZW, używając swoich scope'w i wszystkich gadzetów. Nawet kulki cc Moora nie dają rady podczas 3 dniowych zasiadek. Z prostej przyczyny : nie mam wolnych 3 tygodni do necenia i aktualnie.
mieszkam 200km od tej wody.
To tyle w temacie moich połowów karpia na wodach pzw X lat temu .
Nadmienie tylko, że bez tych kulek sypanych codziennie mógłbym zapomnieç o efektach jakie miałem. Kulki (ok. 1kg dziennie) sypałem codziennie od połowy lipca do końca września. Więc łatwo polixzyć ile kg wrzuciłem do wody. Na taste czasy (kto pamięta tę biedę to wie) to nie było całkiem tak mało jak na bodajże 16letniego chłopaka w średniej szkole bez dochodów.
Więc dalej podtrzymuje tezę, że karpiarstwo jest drogie