Napiszesz coś więcej? 
O kiszeniu czy fermentacji?
Może o fermentacji bo tylko tak już przygotowuję ziarna.
Zacznę od tego,że nie fermentuję już konopi. Zbyt często wypływa i zbyt dużo. Za dużo pilnowania. Robię ją na świeżo i dodaję przed wyjazdem do fermentowanego ziarna.
Aktualnie fermentuję już tylko kuku i tygrysa.
Prosta sprawa. Moczę kilka dni, gotuję dobrą godzinkę w szybkowarze z małą ilością wody. Później daję to do docelowego pojemnika i zasypuję trochę cukrem. Nie za dużo. Tylko tyle żeby cały proces troszkę szybciej ruszył. Zależy mi żeby przede wszystkim węgle zawarte w ziarnach się przerobiły, a nie te dodawane z zewnątrz.
Zalewam wodą ponad ziarna, przez pierwsze dni zbieram co tam wypłynęło i w sumie tyle.
Polecam oczywiście rurkę fermentacyją żeby wiedzieć co się dzieje.
Jeżeli przerobimy ziarno do cna to trzeba dodawać węgle z zewnątrz oczywiście. Co zobaczymy dzięki rurce.
W dniu wyjazdu odcedzam ile potrzebuję i dup do wiaderka. Do tego dodaję odcedzoną konopię z rozgotowaną pszenicą. Przysypuję lekko cukrem i takie półsuche ziarno przesypane cukrem zabieram nad wodę.
Miodzio, mówię Wam. Genialnie się to pakuje do spomba a rozgotowana pszenica z cukrem robi świetną smugę.
Zaraz pewnie przyjdzie zwykły Michał niszczyciel dobrej zabawy i powie,że kiszenie to też fermentacja i takie tak ale ubrałem to we własne prostackie słowa także proszę Cię Michale o brak opierdzielu za stosowany język 😉
Dodam jeszcze,że dla testu trzymałem tak ziarna dwa sezony i kompletnie nic im nie było i były cały czas idealne do łowienia.
Uczciwie też przyznaję,że aktualnie zazwyczaj fermentuję ziarno "na swieżo". Z gruntu wędkuję zdecydowanie rzadziej niż kiedyś i ziarno przygotowuję sobię kilka-kilkanaście dni przed wyjazdem. W odrobinkę inny sposób ale tylko odrobinkę. Wcześniej kiedy jeździłem na grunt zdecydowanie częściej to zawsze miałem w zanadrzu kilkanaście do kilkudziesięciu kilogramów ziarna gotowego w pojemnikach.