Autor Wątek: Pomysł na przynęty "sztuczne" ale naturalne - np. żelkowe imitacje robactwa  (Przeczytany 43262 razy)

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 037
  • Reputacja: 2238
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Już wcześniej pisałem, że też jestem :)
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline milczacy

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 99
  • Reputacja: 95
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Małopolska
  • Ulubione metody: spinning
Cześć!

Pewnie Was już nudzę, ale wrzucę kolejną, krótką relację z "prób praktycznych" moich żelków:

Tym razem, "ochotka" została przetestowana w warunkach zawodów :) Były to zawody spławikowych Mistrzostw Koła - niewielka stara żwirownia, woda PZW, głębokość 2-3,5m, dominująca drobna wzdręga, ukleja, krąpik, leszczyk raczej drobny, zarybieniowy mix "karp-amur". Słowem - niewielki "dziadkowy dołek", pod stałą, potężną presją głównie "gruntowców".

Zanęciłem mieszanką Wonder Black+Gardons+odrobina leszcz czarny od Angeln. Spożywka rozrobiona mlekiem konopnym, łączona 1:1  z mieszanką ziemi torfowej i argile. Część kul doklejana bentonitem. Do zanęty poszła ćwiartka mrożonego jokersa i 100 ml castera, oraz pół puszki zniksowanej kukurydzy. Donęcałem z procy konopią gotowaną, a od połowy zawodów - donęcałem malutkimi kulkami zanęty.

Łowiłem batem na głębokości około 2,5m. Bezwietrznie, więc zestaw 1,5g, Na przynętę, miałem ochotkę, białe, pinkę i moje żelki
Zacząłem od żywej ochotki na haczyku 20. Brań mnóstwo! Ale sama ukleja, na zmianę z mikro wzdręgą - skuteczność zacięć żałosna - jak bym jej nie nadziewał i nie zawijał na haku -  lądowała 1 ryba na 5-6 brań... Tak samo było z pinką na haczyku. Kombinacje z przesuwaniem obciążenia niewiele zmieniały - przynęta jeśli docierała w okolice dna - to wyssana i zmaltretowana.
Zmieniłem zestaw na 3 gramy, obciążenie skupione 20 cm nad śruciną sygnalizacyjną. Na haku ochotka/pojedyńcza pinka - znów - brania głównie z opadu - ukleja usiłowała przechwycić przynętę - ale zacięcia w większości "w pusto". Tak zmarnowałem 2 z 5 godzin łowienia.

Nie chciałem więcej tracić czasu i nerwów na ukleję - no to, postanowiłem postawić wszystko na farta - na haczyk 18, pojedyńczy żelek. Zestaw leciutko przegruntowany, by przynęta leżała na dnie. I taki myk oraz największa trudność (bo powstrzymanie odruchu zacięcia naprawdę nie jest łatwe) ;)  - postanowiłem ignorować wszelkie brania z opadu, wychodząc z założenia, że uklejka nie będzie w stanie wyssać ani ściągnąć żelka w opadzie... I tak się stało! :)  - Przynęta docierała do dna. I dopiero wtedy zaczęło się łowienie :) Brań zdecydowanie mniej, ale zaczęły meldować się wzdręgi i leszczyki. Wpadł karaś około 30 cm :) Jakaś ryba rozprostowała mi druciaka Gamakatsu, kilka średnich (prawdopodobnie leszczyki) ryb spadło.

Zawody skończyłem z drugim wynikiem, z różnicą 110 gram do Zwycięzcy zawodów :) Gdybym zmienił taktykę wcześniej - kto wie, co by było... Brakło przysłowiowej "jednej ryby" ;)

Reasumując wnioski z tego doświadczenia: Po raz kolejny, utwierdzam się w przekonaniu, że w specyficznych warunkach - ta moja żelkowa imitacja ochotki, pozwala mi połowić nawet skuteczniej niż prawdziwa larwa :)
- Nie odstrasza ryb - są na nią brania, i choć wabi chyba ciut słabiej niż prawdziwa - bo na brania czeka się dłużej, to pokusiłbym się o hipotezę, że "selekcjonuje" ryby. Zdecydowanie grubszy "kaliber" ryb decyduje się na zassanie żelka.
- zdecydowanie lepiej trzyma się haka niż prawdziwa, jest odporna na "wyssanie" czy ściągnięcie z haczyka - co chyba skutecznie zniechęca sieczkę w fazie opadu przynęty
- pozwala na "modyfikowanie" prezentacji przynęty na haku - można żelka przyciąć, można go na haku zawinąć - jak nam pasuje. A z prawdziwą - tego nie zrobimy

Czyli... to DZIAŁA!  :)



 

Pozdrawiam, Andrzej



Offline piszczu

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 208
  • Reputacja: 37
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Super, że projekt wyszedł może to być ciekawa alternatywa do method feeder jakby zrobić z tego taki pęczek ochotek, ale moim skromnym zdaniem nadal twierdzę, że używając tego typu przynęt łamiesz regulamin zawodów w wędkarstwie spławikowym i jestem niemalże pewnym, że na Mistrzostwach Okręgu zostałbyś za to zdyskwalifikowany lub poleciałyby punkty karne, bo nie wierzę, że nie byłoby komentarzy podczas kontroli zanęt i przynęt

Offline milczacy

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 99
  • Reputacja: 95
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Małopolska
  • Ulubione metody: spinning
... twierdzę, że używając tego typu przynęt łamiesz regulamin zawodów w wędkarstwie spławikowym i jestem niemalże pewnym, że na Mistrzostwach Okręgu zostałbyś za to zdyskwalifikowany lub poleciałyby punkty karne, bo nie wierzę, że nie byłoby komentarzy podczas kontroli zanęt i przynęt

Cześć.
Poniżej wklejam na żywca fragment tegoż regulaminu:



Wskaż mi proszę, w którym konkretnie punkcie, zdaniu - jest mowa o przynętach takich jak moje żelki?  Być może ja jestem za głupi i nie widzę... ale, czytam ten regulamin pinćsetny raz - i - jedyne co mi choćby się ociera czy zbliża, (a i to tylko, że w kontekście stopnia "przetworzenia" przynęty) - to gdyby Sędzia, z czystej złośliwości i baaaardzo chciał zakwalifikować żelka jako  "inne wabiki", wymienione  bezpośrednio po pellecie. Szczerze - nie wiem co mieści się pod tym pojęciem... Ktoś wie? Taki zapis w regulaminie tworzy furtkę do dość szerokiej interpretacji...
Ale, skoro to "inne wabiki" wymienione jest w jednym szeregu z kulkami proteinowymi, styropianem, pelletem - to zakładam, że chodzi o przynęty twarde, lub przynęty stosowane POZA hakiem, doczepiane do haka (np włosem), a nie zakładane na hak bezpośrednio., co potwierdzał by ciąg logiczny zapisów, oraz kolejny punkt - 4, który wprost zakazuje włosa i jakichkolwiek systemów mocowania przynęty poza hakiem.

Skoro jest napisane, że wolno przynęty roślinne i zwierzęce - to znaczy, że mix tych składników również wolno! No bo czemuż by miało nie być?! Regulamin nic nie mówi o zakazie łączenia rodzajów przynęt (toż to wykluczało by nawet kanapkę z ziarna i robaka na haczyku).

Idąc dalej - na mój chłopski rozum, a i idąc za pkt 1. - takie np. ciasto z mąki (przynęta roślinna) i jaja (przynęta zwierzęca) - można zgodnie z regulaminem stosować... A czym się różni "technologicznie" takie ciasto od mojego żelka? NICZYM! : - mąkę mieszasz z jajem, dodajesz barwnik i aromat, dolewasz ociupinę wrzącej wody, kapkę oleju i ugniatasz/mieszasz aż będzie kluska. Czyli PRZETWARZASZ składniki. Z tej kluski robisz kulkę (czy co tam chcesz) i nadziewasz na hak.
U mnie - też przetwarzasz, i też - wyłacznie dopuszczone regulaminem składniki: żelatynę (przynęta zwierzęca) zalewasz wodą, podgrzewasz, dodajesz skrobię (przyn. roślinna), aromat, barwnik, olej i mieszasz. Robisz z tego podłużną kluskę i nadziewasz na hak jej fragment.

Ba! Dalej jeszcze idąc - (za pkt 3., który dopuszcza taki składnik) można z mączki rybnej ukulać sobie takie ciasto i na hak założyć - ale co? Przecież jak zrobisz z takiego ciasta kulkę - to przecież już jest w zasadzie kulka proteinowa! Czyli wolno, czy nie wolno? No nie wolno! (też pkt 3.), chyba że na hak nadziejesz a nie na włos - to wtedy wolno :). Tak mi podpowiada logika, tak ja interpretuję zapisy pkt. 1-4 regulaminu.

Na logikę zatem - tak samo jak i to przytoczone jako przykład, ciasto z mąki i jaja - tak i mój żelek z żelatyny wieprzowej (przynęta zwierzęca), skrobii, oleju (przyn. roślinna), soli, barwnika, aromatu (dopuszczone - patrz pkt.1) jest niczym innym, jak przynętą roślinno-zwierzęcą, aromatyzowaną i barwioną zgodnie z przyzwoleniem przepisów, zakładaną bezpośrednio na hak.

Zatem - uważam, że jest przynętą dopuszczalną do zastosowania w myśl i zgodnie z pkt 1-4 regulaminu zawodów w wędkarstwie spławikowym PZW. I w razie obiekcji sędziowskich - byłbym skłonny do utarczki słownej i debaty, podparty wydrukiem regulaminu w ręce ;) Bo CO NIE JEST ZABRONIONE - TO WOLNO.

Nie widzę też powodu, by w ogóle wykazywać taką przynętę podczas kontroli - wszak regulamin (VII, pkt 14.) określa jedynie limit i obowiązek przedłożenia do kontroli łącznej ilości przynęt zwierzęcych, niepociętych - zatem w ich "naturalnej" formie.
Nie ma tu mowy o kontroli przynęt roślinnych, nie ma mowy o kontroli przynęt będących miksem składników roślinno - zwierzęcych. Czy komuś z Was kontrolowano kiedyś, jaką gałę ciasta z mąki i jajca sobie ugnietliście?

Nie sądzę, bym kiedykolwiek doszedł do szczebla okręgowego w moich "sportowych występach". Jednak - sam jestem mocno ciekaw poruszonych wyżej kwestii i interpretacji sędziowskiej co do mojej przynęty.
Czy jest tu może jakiś sędzia wędkarski? Chętnie przeczytam Jego obiektywną opinię i wykładnię przepisów.
Ale na zakończenie tego wątku, powiem zdecydowanie - TAK, mam czyste sumienie. Nie mam w ogóle poczucia, że naginam jakikolwiek regulamin czy zasady sportowego fair-play, stosując swoje żelki w moich (lokalnych) sportowych zmaganiach.
Czy to nie o to, (w pewnym stopniu) włąśnie chodzi w rywalizacji sportowej (niezależnie od dyscypliny sportu), że trzymając się regulacji i zasad - poza umiejętnościami i techniką, szukamy tego "asa w rękawie", który da nam choćby minimalną przewagę nad rywalami? ;)

Pozdrawiam, Andrzej




Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 037
  • Reputacja: 2238
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Jeśli wolno na zawodach łowić na własnoręcznie przygotowane ciasto, to i na te żelki powinno być wolno.
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline piszczu

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 208
  • Reputacja: 37
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Wy chyba dalej nie rozumiecie o co mi chodzi, to, że ciasto jest dopuszczone na zawodach to tylko i wyłącznie dlatego, że nie jest imitacją robaka, a Twój żelek właśnie czymś takim jest... celowo odwzorowany tak aby jak najbardziej przypominał larwę ochotki i tak jak wcześniej Ci napisałem, możesz sobie takiego żelka zabetonować w kształt białego, pinki czy jakiegokolwiek innego robaka założyć raz na haczyk i przerzucić 100 kilogramów uklei i czym będzie wtedy ten Twój "naturalny" żelkowy robak różnił się od plastikowego sztucznego białego robaka, którego można kupić w sklepie wędkarskim? Będziesz tłumaczył się że 95% składu to utwardzacz pochodzenia naturalnego?

Uczepiliście się składu jakby to był ostateczny wyznacznik dopuszczalności przynęty. Ale w sporcie chodzi przede wszystkim o szczerość intencji – czy ma to być innowacyjne ciasto, czy sprytna imitacja robaka? Jeśli zrobisz kulkę z kaszy manny i jajka, to jest to klasyczne ciasto – nie próbuje udawać żadnego stworzenia. Ale jeśli tę samą masę uformujesz w precyzyjną larwę pinki, tak że zwykły oglądający nie odróżni jej od prawdziwej, to stajesz już w jednej drużynie z producentami miękkich gumowych przynęt – choćby wykonanych z żelatyny, coraz bardziej przypominających silikonowe robaki.

Dodatkowo chyba masz jakąś skróconą wersję regulaminu zawodów w wędkarstwie spławikowym, bo w pełnej masz zapis 7.7.15. Każda inna przynęta musi być trzymana w pudełkach o oficjalnych wymiarach, więc w moim odczuciu ta Twoja naturalna przynęta również powinna być poddana limitowi przynęt i zanęt i tu znowu dochodzimy do kolejnej rzeczy, Tobie na całą turę wystarczy pięć robaczków o łącznej pojemności 0.00000005 ml więc nadwyżkę 0.125 ml możesz przeznaczyć na większą ilość innych robaków aby zmieścić się w limicie ogólnym.

Tego typu kombinowanie przypomina mi Mistrzostwa Polski z 2016 roku gdzie jeden z uczestników postanowił wrzucić sobie 5 litrów kamieni do wody na Warcie w Poznaniu... masz na forum całe siedem stron do poczytania jak społeczność reaguje na tego typu zagrywki. Pytanie do Ciebie czy on złamał regulamin?


Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 037
  • Reputacja: 2238
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Piszczu, rozumiem argumenty, które podałeś. :thumbup: Istotnie, może to być potraktowane jako sztuczna imitacja robaka.

Natomiast kompletnie nie rozumiem, co w tej dyskusji zmienia fragment regulaminu, który zamieściłeś.
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline piszczu

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 208
  • Reputacja: 37
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Przedstawiłem fragment regulaminu, który mówi, że każda inna przynęta również musi być trzymana w pudełkach o oficjalnych wymiarach, więc tym samym musi zostać poddana kontroli zanęt i przynęt przed rozpoczęciem zawodów żelkowe robaki również muszą zostać poddane kontroli przynęt więc tak jak napisałem wyżej, zamiast posiadać 0.125 ml ochotki, może pokazać pięć żelków, a te 0.125 ml przeznaczyć na poczet innych robaków

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 037
  • Reputacja: 2238
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
A, sorki. Bo nie zauważyłem u Kolegi fragmentu, że nie musi pokazywać żelków do kontroli.
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline milczacy

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 99
  • Reputacja: 95
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Małopolska
  • Ulubione metody: spinning
Cytat: piszczu
Wy chyba dalej nie rozumiecie o co mi chodzi, to, że ciasto jest dopuszczone na zawodach to tylko i wyłącznie dlatego, że nie jest imitacją robaka

Gdzie jest to napisane? Znajdź proszę i przedstaw ten zapis w Twoim rozszerzonym regulaminie...

Cytat: piszczu

Uczepiliście się składu jakby to był ostateczny wyznacznik dopuszczalności przynęty. Ale w sporcie chodzi przede wszystkim o szczerość intencji – czy ma to być innowacyjne ciasto, czy sprytna imitacja robaka? Jeśli zrobisz kulkę z kaszy manny i jajka, to jest to klasyczne ciasto – nie próbuje udawać żadnego stworzenia. Ale jeśli tę samą masę uformujesz w precyzyjną larwę pinki, tak że zwykły oglądający nie odróżni jej od prawdziwej, to stajesz już w jednej drużynie z producentami miękkich gumowych przynęt – choćby wykonanych z żelatyny, coraz bardziej przypominających silikonowe robaki. 

Tu, podoba mi się zwłaszcza fragment o szczerość intencji... a ja myślałem zawsze, trenując w życiu różne sporty - że chodzi o rozwój umiejętności, również warsztatu i utensyliów, i osiąganie coraz lepszych wyników... w tym także, poprzez szukanie nowych rozwiązań starych problemów - rozwiązań lepszych niż to, co wymyśliła konkurencja. Czyli - "postęp" (górnolotnie) ;). Może źle to pojmowałem?... Ale to nawet fajna idea jest!
Kurde - trza by to sprzedać np w motosporcie! Na co im ten cały carbon i owiewki? Dla intencji sportowego ścigania się, starczy byle jeździdło z kołami czy inna motorynka i kask orzeszek! Ile piniędzy można by oszczędzić, ile benzyny mniej przepalić.....
Na prawdę... tak sobie myślę - że szkoda że nie trafiłem na tą tezę wcześniej - zamiast np kilka lat trenować, rzeźbić rękojeść, ćwiczyć mentalność, statykę i oczy, czy szukać ustawienia postawy albo optymalnej wagi, długości, kąta i skoku spustu. Zamiast lata oszczędzać kasę na kolejną, lepszą od poprzedniej, bardziej wyczynową pukawkę - strzelałbym PPN samymi szczerymi intencjami - ot, wyjść, przymierzyć ze sprężynowca, wypalić! Cholerka - to piękna idea i czysta frajda!  Tylko, spełnialna - o ile reszta zawodników również zgodziła by się tylko na intencje "walczyć".... ;)
A wyobraźcie sobie jak piękne były by wszelkie mistrzostwa, olimpiady !!! Czyste intencje, proste trampki na nogach, woda mineralna w bidonach, zero odżywek, trykotów , aerodynamicznych fryzur, zero sztabów szkoleniowych i nieogolone pachy dla wszystkich! - czysty sport! Unifikacja "warsztatu" dla wszystkich i walka na szczerość intencji!  Piękne by to było...
Spłycające chyba jednak odrobinę sport do zwykłej rekreacji fizyczno-ruchowej...
Przepraszam, nie chcę sobie robić kpiny... po prostu nie pojmuję sportu w ten sam sposób co Ty. Ja uważam, że właśnie te "czary", o ile zgodne z regulaminem - są koniecznym elementem sportu, i to one w dużej mierze ustawiają kolejność tabeli. Każdy wszak może "czarować", niewielu się chce, jeszcze mniej z nich umie. Ci właśnie zaczynają tabele.
Nie mylmy z oszukaństwem!

A w kontekście wędkarskim - też to ciekawe co piszesz, zwłaszcza po pouczającej lekturze jakiej doświadczyłem wertując forum "wyczyn" - gdzie była np dyskusja nad sztuczną ochotką berkleya - i ktoś napisał, że w składzie ponoć jest skrobia, zatem to przynęta naturalna i koniec pieśni.
A ktoś inny udowadniał, że czerwony koralik, o ile jest przyklejony do haczyka - to stanowi jego integralną część i sędzia może sobie wsadzić obiekcje w gumiaki...

I, jeszcze na koniec -retorycznie - czy gdybym na hak założył makaron gwiazdkę, albo kokardkę - to jest ok. Bo wszak w wodzie ani gwiazdeka ani kokardek nie uświadczysz w stanie naturalnym... ? Ale już muszelka, czy nitka rosołowa - stawia mnie w szeregu z producentami przynęt sztucznych, bo naśladuję naturę (ślimak albo blada glista) i oszukuję ryby i konkurentów? Cholerka, wszak to i to - makaron. Brak mi wyobraźni, by ogarnąć ideową otoczkę Twoich tez.


Cytat: piszczu
Dodatkowo chyba masz jakąś skróconą wersję regulaminu zawodów w wędkarstwie spławikowym, bo w pełnej masz zapis 7.7.15. Każda inna przynęta musi być trzymana w pudełkach o oficjalnych wymiarach, więc w moim odczuciu ta Twoja naturalna przynęta również powinna być poddana limitowi przynęt i zanęt i tu znowu dochodzimy do kolejnej rzeczy, Tobie na całą turę wystarczy pięć robaczków o łącznej pojemności 0.00000005 ml więc nadwyżkę 0.125 ml możesz przeznaczyć na większą ilość innych robaków aby zmieścić się w limicie ogólnym. 

Tu zwracam honor - ok, być może. Nie doktoryzowałem się zbytnio, przyznam. Po prostu - przeszukując google - trafiłem na taki uproszczone wydanie, na stronie pzw.org.pl. Wydanie z 2024.

Zatem - cofam to co napisałem wcześniej. Poddałbym te przynęty kontroli w regulaminowych pojemnikach. Jako "inną" przynętę. Bo nadal obstaję przy tym - że to nie ochotka, a ciasto o formie nitek, i aromatyzowane zapachem ochotki. Tyle.
Czy kukurydza aromatyzowana truskawką jest truskawką czy kukurydzą? Czy melasa wlana do kuwety z gliną - robi z gliny pulpę buraczaną? Czy dodanie do zanęty bostera czy atraktora ochotkowego - zamienia Ci w kuwecie 10 mieszanki na 10 litrów ochotki?

Cytat: piszczu
Tego typu kombinowanie przypomina mi Mistrzostwa Polski z 2016 roku gdzie jeden z uczestników postanowił wrzucić sobie 5 litrów kamieni do wody na Warcie w Poznaniu... masz na forum całe siedem stron do poczytania jak społeczność reaguje na tego typu zagrywki. Pytanie do Ciebie czy on złamał regulamin?

O kamieniach też czytałem :) I w sumie nikogo nie bulwersowało  tyle wrzucenie kamulców do wody, co fakt - że nie wliczyły się do limitu zanęty, co stanowiło przewagę nad trzymającymi się limitu.
Tu jest jasność - Regulamin nie zabrania nęcić kamieniami. Zabrania jednak "dobierania" zanęty w trakcie zawodów ponad ilość zgłoszoną na kontroli.

I tak - w moim przekonaniu - regulamin został złamany, ale nie dlatego że nęcił kamieniami, tylko dlatego - że kamienie te stanowiły nadwyżkę ponad poddaną kontroli ilość zanęty.


Odnoszę wrażenie, że przepychamy się o semantykę pojęć.
Ty twierdzisz, że jak żelek ma kształt robaka i pachnie robakiem - to jest robakiem. I to nie fair.
Jak ciasto jest ukulane w kulkę to jest ok, bo nic nie naśladuje, a jak zrolujemy go w kształt robaka - to staje się robakiem.

Ja twierdzę, że jak żelek ma kształt i pachnie robakiem - to jest żelkiem o kształcie i zapachu robaka. 
A ciasto/żelek nie jest i nie będzie robakiem, choćby mu czułka dorobić i oczka namalować...I nie jest nie fair.

Regulamin nie narzuca ani rodzajów aromatów, ani kolorów barwników, ani składu zanęt, ani zapachów dopuszczonych do użycia ziół. A kreatywne wykorzystanie dostępnych i nie zabronionych zasadami danej dyscypliny możliwości - to też właśnie część sportu. Ale to tylko moje zdanie.

Pozdrawiam serdecznie, Andrzej

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 037
  • Reputacja: 2238
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Trzeba by o interpretację wystąpić do jakiegoś wędkarskiego sądu najwyższego...
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline piszczu

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 208
  • Reputacja: 37
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Milczący, Ty całkowicie mylisz pojęcia postępu z naginaniem do granic możliwości regulaminu i cwaniactwa, postęp czy rozwój to jest przejście z bambusowych wędek, na te z włókna węglowego lub z taboretu na kosz z przystawkami, półkami itp. a nie z żywej naturalnej ochotki na sztuczny twór balansujący na granicy legalności - niby naturalna w teorii, a jednak w praktyce jak sztuczna. Mówię tutaj w kontekście zawodów, a nie prywatnego łowienia. Dlatego do pierwszego akapitu nawet nie mam zamiaru się odnosić szerzej, zaś jeśli chodzi o Twojego żelka to napiszę to już po raz ostatni, tutaj nie chodzi o Twój regulaminowy naturalny skład czy aromat, którego tak kurczowo się trzymasz i podkreślasz to za każdym razem, a o celowe upodobnienie żelków na wzór imitacji ochotki... próbę stworzenia drugiej ochotki, która będzie wytrzymalsza czy bardziej nabita aromatami, co da realny wpływ na wyniki o to w tym wszystkim się rozchodzi, a nie o skład. Naturalna ochotka jak bardzo delikatna jest każdy wie, a Twój agarowo-żelatynowy czołg jest całkowitym przeciwieństwem tego i to jest ten Twój rozwój? Już Ci napisałem co można zrobić z takimi zabetonowanymi imitacjami prawdziwych robaków i teraz odpowiedz sobie sam czy to jest zachowanie fair-play. To jest takie naginanie regulaminu i rzeczywistości jak to, że nagle każdy zawodowy biegacz ma astmę i musi przyjmować specjalne leki zwiększające wydolność.

Cytuj
Ty twierdzisz, że jak żelek ma kształt robaka i pachnie robakiem - to jest robakiem. I to nie fair.

Nie. Ja twierdzę, że jak żelek jest celowo formowany w kształt robaka to jest sztuczną przynętą, bo z naturalną łączy go tylko i wyłącznie teoria i wykorzystywanie takich tworów jest albo łamaniem regulaminu albo zachowaniem podobnym co do wrzucania kamieni do wody, kolega wtedy tłumaczył się, że nie musiał podawać do limitu kamieni, bo przecież w regulaminie jest tylko informacja o zanętach i przynętach i przez takie osoby i takie zachowania ten regulamin za niedługo będzie wydawany w pięciu tomach, albo napisany tak ogólnikowo, że samo pierdnięcie będzie można podpiąć pod trzy podpunkty.

Idąc Twoim tokiem rozumowania i teoretyzowania to może na zawodach feederowych zamontuj sobie na szczytówce samozacinający mechanizm gdy tylko szczytówka ruszy się o 0.00006 mm, przecież to będzie rozwój i postęp, a w regulaminie nie zabraniają, albo doczep sobie do palców przedłużki po 15 centymetrów, żebyś w trakcie spławikowych zawodów mógł sobie zrobić kule jak do nęcenia wstępnego wielkości arbuza, a jak Ci sędzia zwróci uwagę, to powiedz, że Ty tak na codzień z tymi przedłużkami.

Zapytaj się następnym razem na jakiś zawodach wyższej rangi niż te o pietruszkę w kole z 10 uczestnikami czy możesz na coś takiego łowić, wszak niemalże zdobyłeś mistrza koła więc z tym wynalazkiem domyślam się, że udałbyś się na MO i tam chciałbym usłyszeć opinię uczestników.

Tak na zakończenie, nie chce żebyś traktował moje wpisy jako dezaprobaty w stosunku do Twojej pracy i zaangażowania w ten projekt, bo uważam, że tego typu żelki mają bardzo szeroki zakres użytkowy, od XUL, po method feeder czy nawet szybkie karpie na stalkingu, ale jeśli chodzi o zawody to uważam, że 99% zawodów nie dopuściłoby tego jako przynęty, uwierz mi, że spławikowcy naginają ten regulamin w każdą możliwą stronę i tego typu wynalazki już dawno miałyby miejsce gdyby faktycznie je dopuszczano.

Offline robson

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 585
  • Reputacja: 393
  • Płeć: Mężczyzna
  • przystawka, bolonka, trotting
  • Lokalizacja: Warszawa
No dobrze, a dlaczego w ogóle regulamin stawia takie ograniczenia? Co jest sztucznego w kawałku galaretki żelatynowej i co czyni taką przynętę ekskluzywną, niedostępną dla innych zawodników? Tak w ogóle, rozpuszczające się ciasto z kaszki może przypominać ikrę, więc pewnie również powinno być zabronione.
Najpierw przekonamy wszystkich, że powinni mieć własne poglądy, a potem je im damy.

Offline zwykly_michal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 782
  • Reputacja: 236
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: UK
  • Ulubione metody: waggler method
Piszczu napisał już wcześniej, że przynęta Milczącego stanowi imitacje przynęty naturalnej. Jest uformowana i aromatyzowana żeby imitować ochotkę. Jednocześnie jest trwała i pozwala na złowienie kilkudziesięciu ryb bez zmiany przynęty. Wędkarz łowiący na ochotkę naturalną będzie musiał poświęcić dużo więcej czasu na złowienie takiej samej ilości ryb. W tym sędzia mógłby zauważyć niezgodność z regulaminem.

Tak to rozumiem na mój "chłopski rozum".

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 037
  • Reputacja: 2238
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Ja tylko popiszę tak od siebie. Mnie zawody nie interesują...

Piszczu napisał już wcześniej, że przynęta Milczącego stanowi imitacje przynęty naturalnej. Jest uformowana i aromatyzowana żeby imitować ochotkę. Jednocześnie jest trwała i pozwala na złowienie kilkudziesięciu ryb bez zmiany przynęty. Wędkarz łowiący na ochotkę naturalną będzie musiał poświęcić dużo więcej czasu na złowienie takiej samej ilości ryb. W tym sędzia mógłby zauważyć niezgodność z regulaminem.

Tak to rozumiem na mój "chłopski rozum".

Z drugiej strony ochotka naturalna może działać lepiej. Milczący poświęcił mnóstwo czasu, pieniędzy i pomysłowości, by swoją imitację stworzyć. Koledze od naturalnej ochotki nikt takich eksperymentów robić nie zabronił. Każdy ma swoje tajne mieszanki, dodatki, aromaty, zioła i inne cuda na kiju.
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!