Przyszedł wieczór po rybach. Ryby niewielkie i niewiele, cos je wygoniło z "moich" miejsc w sobie tylko wiadome miejsca. Krąpie leszczyki i ..... UKLEJKI. Ukleje zdominowały z dnia na dzień łowisko. Do tej pory nieliczne dzisiaj w ilosciach hurtowych.
Natomiast kołowrotek sprawował sie wysmienicie. Bardzo zadowolony jestem z wyboru. Rzuty precyzyjne i zyłka schodzi bez oporu, łatwe kontrolowanie żyłki z uwagi na dużą srednice szpuli. Obraca sie bez luzów i bardzo płynnie, zyłke nawija prawidłowo i równo.
Oczywiście nie mogłem zaklipsować.
Wobec tego wieczorem zrobiłem co należy: poprawiłem Drennana. Trzeba ten bialy klipsik wyjąć i podszlifować (zeskosować) pilniczkiem od spodu ten języczek trójkątny. Fabryka wypusciła zupełnie płaski od spodu a teraz jest szczelinka na grubość żyłki gdzieś ok 0,3mm i wreszcie klipsuje bez uzywania nerwów i paznokci.
Ufffff teraz kołowrotek jest w pełni sprawny.
Chyba jednak był w PRC robiony
