Nie poddawaj się, szukaj. Jak sam znajdziesz to będzie prawdziwa satysfakcja. Rzeka zimą potrafi nauczyć pokory. Na przykład Dunajec, od kilku sezonów poznawałem nowy odcinek, długo nic nie łowiłem, potem przyszło przełamanie, powoli rzeka się otworzyła i przeżyłem tam mnóstwo wędkarskich przygód. Ostatnia wiosna była rewelacyjna, łowiłem do bólu. Ale jesienią wróciłem do punktu wyjścia, woda w Dunajcu jest tragicznie niska i mimo kilku dołków po trzy metry ryby się stamtąd wyniosły. Raz po raz dostawałem po d*pie jeżdżąc tam i kombinując, co jest nie tak. Okazało się, że np. klenie i świnki zgrupowały się kilka kilometrów dalej, na wodzie o głębokości maksymalnie półtora metra, na prostym odcinku rzeki.
Niestety, tak jak piszą koledzy wyżej, zimą mamy kilometry martwej wody i musimy kalkulować częste porażki aby się nie zniechęcić.