Autor Wątek: Komercjalizacja w wędkarstwie  (Przeczytany 4039 razy)

Online 19SG98

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 22
  • Reputacja: 7
  • Lokalizacja: Szczecin
  • Ulubione metody: waggler method
Komercjalizacja w wędkarstwie
« dnia: 12.03.2025, 22:48 »
Przypadek pierwszy z brzegu - pytanie na jednej z grup poświęconej wędkarstwu na Fb, ktoś szuka "taniego zestawu do spiningu do 100zł na początek". Wartościowych odpowiedzi brak, wysyp natomiast takich w charakterze "za taką kasę to się nie da" lub "za 100zł to mogę ci woblera sprzedać jak już będziesz miał coś sensownego hehe". Nikt nie wspomniał o segmencie używanym, nikt nie zasugerował pogrzebania chociażby na Aliexpress czy Temu, po prostu się nie da i basta, jeżeli nie masz kija za bóg wie ile to do spiningu nawet nie podchodź. Kiedy to przecież bzdura, sam zeszłego lata kupiłem za niecałe 20 złoty kołowrotek oraz wędkę za tyle samo właśnie na Ali, dała mnie i mojej dziewczynie masę radości, gdy rzucając małe gumy wyjmowaliśmy młode okonie. Nie jest to oczywiście sprzęt nie wiadomo jaki, ale na początek swoją rolę spełnia, a to chyba najważniejsze?

Odnoszę dziwne wrażenie że gdziekolwiek bym nie spojrzał, zewsząd płynie ten sam przekaz "żeby łowić musisz mieć produkt Y firmy X"

Byłem kilka razy na komercji i ze zdumieniem patrzyłem na ludzi którzy przyjeżdżają ze specjalnymi wózkami na sprzęt. Czy naprawdę żeby łowić potrzeba aż tyle sprzętu? Czy przekłada się to na wyniki?

Offline Festusus

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 433
  • Reputacja: 29
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Komercjalizacja w wędkarstwie
« Odpowiedź #1 dnia: 12.03.2025, 23:38 »
Przecież my faceci jesteśmy gadżeciarze. Nie wiesz o tym? :P Jak ktoś ma hobby i na tym punkcie hopla to będzie inwestował kupę kasy w sprzęt. We wszystkich dziedzinach jest. Ja chciałem kupić mustanga w bieda wersji Basic z najsłabszym silnikiem z całej gamy to na forach FB nikt mi nawet hej nie odpisał. Bo chciałem BASIC, bo to był mój cel… w wędkarstwie jest podobnie. Tego nie zmienisz.
Grzegorz

Non omnis moriar

Offline and-and

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 67
  • Reputacja: 11
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Hannover
Odp: Komercjalizacja w wędkarstwie
« Odpowiedź #2 dnia: 13.03.2025, 00:25 »
Hejka,
tak to prawda co napisal poprzednik. Hobby to w pewnym sensie choroba. ;D
I tak jest u wszystkich niezaleznie od sposobu uprawiania roznego rodzaju hobby.
A mozna tu wymieniac setki przykladow: golebiarze, wedkarze, mysliwi, samochodziarze,gra na instrumencie, fotografia, krótkofalarstwo, modelarstwo, kolekcjonerstwo, czytanie książek, gry komputerowe itd.itd.
I kazdy chce miec wymarzone rzeczy, ktore sprawiaja mu frajde.Oczywiscie wszystko jest zwiazane z mozliwosciami fnasowymi, ale dla wielu bedzie wazniejsza "zabawka" jak kupno nowej "kuszuli".
Oczywiscie sa tez ludzie, ktorzy troche inaczej to widza i tak np. sa wedkarze, ktorzy widza to na zasadzie zaplacilem i musi sie zwrocic, a czy bede lowil na lepszy czy gorszy sprzet nie ma to znaczenia bo przeciez istnieje to slyne powiedzenie: ja biora to i na patyka ze szczotki tez sie zlowi.
Pozdrowienia:
Andi
 
"Wędkarstwo to dyscyplina w równości ludzi – bo wszyscy ludzie są równi przed rybami”.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 495
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Komercjalizacja w wędkarstwie
« Odpowiedź #3 dnia: 13.03.2025, 08:27 »
Nie zgodzę z założycielem tego wątku w kilku kwestiach.

Jeżeli ktoś chce zestaw do spinningu za 100 złotych, to jest to trochę przesada. Nie ma sprzętu w takiej cenie. Szukanie na chińskich portalach to zadanie raczej dla tego kto chce taki sprzęt. Dlaczego ktoś miałby mu wyszukiwać jakichś specjalnych ofert? :) Inaczej byłoby zadać pytanie, czy jest szansa na taki zestaw za 100 zeta. Pomijam już fakt, ze kupowanie na portalach chińskich uderza w polskiego handlowca, zwłaszcza jeżeli się nie płaci podatku, wtedy jeszcze okrada się w pewnym sensie obywateli.

I nikt raczej nie nakazuje łowić na produkt firmy X lub Y. To są propozycje. Kupno kołowrotka za 20 zeta wg mnie nie ma sensu, bo to jakaś baranina będzie, co się zaraz rozwali. Jak wróciłem do wędkarstwa w UK, to kupiłem raz czy dwa tanie kręcioły (ale za 20 funtów, nie złotych) i szybko się wyleczyłem z tego. Jak odpada ci kabłąk podczas holu, to coś jest na rzeczy :)

Nie zrozum mnie źle, ale komercjalizacja w wędkarstwie nie jest zła. Masz za darmo masę rzeczy, zerknij na YT, na ilość wiedzy w artykułach, portalach. Masz ją za darmo. Mało kto ma czas i chęci aby dawać innym coś za darmo, więc normalne jest to, że szuka możliwości zarabiania. Obecnie mamy wielu polskich wędkarzy, którzy żyją z wędkarstwa, i nie jest to nic złego, tu każdy korzysta.

A na koniec mam pytanie do ciebie. Szukam samochodu za 500 złotych, w dobrym w miarę stanie, tak aby nie trzeba było w niego łożyć, fajnie jakby to był sprawdzony sprzedawca. Możesz mi coś takiego znaleźć?

Widzisz, masz czas i chęci aby robić komuś research? Nie dziw się, że ludzie reagują w taki a nie inny sposób. Wędkarzy łowiących za pomocą mega tanich zestawów jest raczej dziś mało. Sama cena żyłki czy plećki to już kilkadziesiąt zeta (w taniej wersji), a co dopiero z kołowrotkiem i wędką :)
Lucjan

Offline pawsmo

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 12
  • Reputacja: 4
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Komercjalizacja w wędkarstwie
« Odpowiedź #4 dnia: 13.03.2025, 08:29 »
Cześć!
Myślę, że jest to też kwestia tego, że jednak większość użytkowników grup i forów to ludzie z większym lub mniejszym, ale już jednak doświadczeniem w wędkowaniu. Wielu zaczynało na starym i słabym sprzęcie. Często odziedziczonym :), a często kupionym na jakiś bazarkach (to ja :P). Nawet za dzieciaka już po pewnym czasie chciałem kupić sobie te droższe wędki, czy kołowrotki na bazarze, bo do zakupu w sklepie wędkarskim zbierałbym rok dłużej ;D Są producenci jak chociażby Jaxon, którzy mają w swojej ofercie sprzęt od najtańszego do znacznie bardziej zaawansowanego i każdy znajdzie tam coś dla siebie. Jeśli ktoś zapyta na forum o wędzisko za 50zł to ilu użytkowników danego forum w ogóle wie o istnieniu takiego modelu? Stąd brak odpowiedzi lub odpowiedzi typu "kup kij xxx za 200zł, polecam". Dla każdego znaczenie "tani/budżetowy", czy "drogi/z wysokiej półki" oznacza coś innego. Ciężko jest też oczekiwać dobrego sprzętu w bardzo niskiej cenie. Pewnie większość sprzętu będzie podobnej klasy i nie ma za bardzo o czym się wypowiadać.  O sprzęcie bardziej zaawansowanym można mówić więcej i robić więcej porównań :) Najtańszy sprzęt po prostu ma być i działać. Kołowrotek ma się kręcić i jeśli nie będzie plątał żyłki to już jest OK. Niczego więcej nie można oczekiwać, tak jak opinii wielu innych użytkowników. Droższy sprzęt oznacza często większy komfort z łowienia. Będziesz znowu na komercji to poobserwuj tych z masą sprzętu i będziesz widział, czy przynosi to lepsze wyniki. Osobiście wierzę, że tak. Sam fakt posiadania wielu gadżetów i sprzętu oraz użytkowanie go nad wodą sprawia ogromną przyjemność. To juz wynik dodatni + :) Doświadczenia nic nie zastąpi, a z doświadczeniem dochodzą nam kolejne 'niezbędne sprzęty' O:)
Fish on!

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 037
  • Reputacja: 2238
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Komercjalizacja w wędkarstwie
« Odpowiedź #5 dnia: 13.03.2025, 08:36 »
Wiesz, całą młodość wędkowałem. Potem miałem przerwę i jakieś 20 lat temu wróciłem do wędkarstwa. I tak. Poszedłem do sklepu i nie mogłem uwierzyć, że sprzęty, które za dzieciaka kosztowały pensję albo i więcej mojego ojca, teraz chodzą po 300 zł.
Zacząłem od wędki za 200, kołowrotka za 200. I tak był to dla mnie wtedy wspaniały sprzęt, bo za dzieciaka mogłem tylko pomarzyć o węglowym blanku itp. Jakieś najtańsze krzesełko za 20 zł, torba podróżna szmaciana i nad wodę.
Potem doszła druga wędka. No to trzeba i pokrowiec. Torba szmaciana to gówno jakieś, wszystko się w tym wala, moknie to na brzegu. Torba normalna wędkarska zakupiona.
Na łeb leci albo upał... Parasol. Stołek to się do gówna nadaje, plecy bolą, na krzywym nie usiądziesz. Najtańszy fotel wędkarski z regulacją nóg.
Kurde, nosisz to na stanowisko jak jakiś tragarz. Łapy odpadają, plecy bolą. A tak się na początku śmiałem z ludźmi z wózeczkami. Kupiłem sobie taki składany Anacondy, do tej pory wiernie mi służy. I to był najlepszy zakup wędkarski, jaki poczyniłem przez 20 lat.

To tak w skrócie, a porpos wózka, który tak Cię zszokował.
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline Brzanoholik Sandomierski

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 731
  • Reputacja: 197
Odp: Komercjalizacja w wędkarstwie
« Odpowiedź #6 dnia: 13.03.2025, 08:37 »
Byłem kilka razy na komercji i ze zdumieniem patrzyłem na ludzi którzy przyjeżdżają ze specjalnymi wózkami na sprzęt. Czy naprawdę żeby łowić potrzeba aż tyle sprzętu? Czy przekłada się to na wyniki?

Oczywiście że nie. Natomiast parametry sprzętu są ważne - trudno na przykład łowić okonie wędziskiem z napisem "Catfish" i cena nie gra roli.

Z łowieniem na spławik czy grunt jest niestety tak że potrzebny jest większy majdan a o ile większy to już zależy od preferencji łowiącego. Jeden lubi siedzieć wygodnie na fotelu drugiemu wystarczy trawa. W ekstremalnych przypadkach kończy się na wózkach na sprzęt :)
I need a Barbel !!!
I'm holding out for a barbel 'till the end of the night.
She's gotta be strong and she's gotta be fast
and she's gotta be fresh from the fight.

Offline fishunter1990

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 893
  • Reputacja: 905
  • Płeć: Mężczyzna
  • Przystawka i Laying-on Gruntówka z alarmem
  • Lokalizacja: 56-Trzysta DMI
Odp: Komercjalizacja w wędkarstwie
« Odpowiedź #7 dnia: 13.03.2025, 09:45 »
Co tu dużo pisać - każdy jakoś zaczynał, przypuszczam, że nikt nie miał od razu sprzętu z półki premium. W czasach dzieciństwa nikogo u nas nie było stać na nowy sprzęt. Uczyłem się wędkarstwa na początku lat 90' i pierwszym moim "sprzętem" był kij leszczynowy wycięty przez mojego dziadka, z drucianymi przelotkami zamocowanymi "omotkami" z jakiejś tłustej, ruskiej taśmy izolacyjnej. Kołowrotek stanowiło klasyczne plastikowe, seledynowe "kółeczko" Polsport, do tego jakaś byle jaka żyłka, haczyk, taśma ołowiana i "mały" spławik żywcowy. Kilka lat później ewoluowałem do ruskiego teleskopa z targu i kołowrotka o stałej szpuli (najpierw Wieczorek, później Orion), jeszcze później był czeski teleskop Sona, ruski spinnig z włókna szklanego i kolejny młynek "no name". Dopiero w 1996 kupiłem prawdziwy feeder Silstar 3,3m  + Okuma Fina. Na te czasy to była rewolucja, bynajmniej dla mnie. Od tamtych lat mocno zmieniło się moje usprzętowienie, ale i nastawienie do wędkarstwa. Obecnie najważniejsze dla mnie jest spędzanie czasu nad wodą, w jak największym komforcie.
Sprzęt nadal za mnie nie łowi, ale mocno ułatwia wędkowanie. Stąd zapewne jego większe ilości zabierane ze sobą. Nadal nie mam sprzętu z wysokiej półki, i póki co nie odczuwam takiej potrzeby. Mam świetne jak dla mnie wyposażenie, w preferowanej prze ze mnie kategorii - najlepszy stosunek ceny do jakości. Lubię co jakiś czas odświeżyć graty, nie przywiązuję się na długo do przedmiotów (obecnie najdłużej posiadane kije i młynki mają ok. 6 lat), ale je bardzo szanuję, bo lubię mieć zadbany sprzęt, narzędzia itp. m.in. z myślą, że kiedyś je sprzedam i nabywca będzie bardzo zadowolony (co z resztą dzieje się do dzisiaj). W myśl zasady, że "jesteśmy zbyt biedni by kupować tanie rzeczy" polecane przez wielu na forum sprzęty, kosztują nieco więcej , aby uniknąć błędów kupowania dwa razy. Nie wynika to z fanaberii polecających, a raczej z dobrej woli, w celu przestrzeżenia kupujących przed masami badziewia zalewającego rynek wędkarski. Z kolei duża ilość gratów zabieranych na wędkowanie jest najczęściej skutkiem, tego iż wielu z nas z racji braku czasu, chce spędzić długo wyczekiwaną zasiadkę w najlepszym komforcie i być pewnym, że niczego nam nie zabraknie do złowienia wymarzonych ryb. Tyle, albo aż tyle.
Wolę łowić niż łapać...🎣🍺😉

Offline ObraFMI

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 288
  • Reputacja: 48
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mariusz
    • Próbnik
  • Lokalizacja: FMI
Nie płacę Pazernym Zabójcom Wód.

Offline Leitho

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 42
  • Reputacja: 2
    • Wędkarstwo karpiowe
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Komercjalizacja w wędkarstwie
« Odpowiedź #9 dnia: 13.03.2025, 12:08 »
Przypadek pierwszy z brzegu - pytanie na jednej z grup poświęconej wędkarstwu na Fb, ktoś szuka "taniego zestawu do spiningu do 100zł na początek". Wartościowych odpowiedzi brak, wysyp natomiast takich w charakterze "za taką kasę to się nie da" lub "za 100zł to mogę ci woblera sprzedać...

Byłem kilka razy na komercji i ze zdumieniem patrzyłem na ludzi którzy przyjeżdżają ze specjalnymi wózkami na sprzęt. Czy naprawdę żeby łowić potrzeba aż tyle sprzętu? Czy przekłada się to na wyniki?

Zacząłem intensywnie zgłębiać temat, ale nie dlatego, że szukam taniego sprzętu. Wręcz odwrotnie - kupiłem masę drogiego od renomowanych, markowych firm i okazał się kiepskiej jakości. Jest chyba doskonała okazja by podzielić się wiedzą. Jestem karpiarzem, wiec podzielę się wiedza z tej perspektywy.

1. Cena a jakość w przypadku wędziska.
Im wyższa cena, tym teoretycznie lepszy blank. Niestety w mojej opinii dla prawie każdego wędkarza taki Fox Horizon X3 za 600 zł, będzie prawie taki sam jak X5 za 2800 zł. Lekkość, smukłość blanku, czy gaśnięcie owszem poprawią długość rzutu, ale znacznie bardziej tę długość także poprawi lepsza technika, aerodynamiczny kształt ciężarka, optymalna jego masa, mniejsza siateczka PVA i cieńsza linka, szersza szpula na kręciołku. Z punktu widzenia holowania kabanów cena kija nie gra takiej roli, jak umiejętność posługiwania się nim (nawet żyłka jak się rozciąga to jaką robotę robi) i solidnie skonstruowany zestaw samozacinający, w tym ostry haczyk rotujący grotem do dołu + zrzut ołowiu (np. poprzez running lead system, by nie śmiecić w jeziorze). Już zwykły wafters zamiast ciężkiej kulki, który łatwo jest zassać zrobi większą robotę w finalnym położeniu karpiszona na macie niż progressywność blanku.

Co do zbrojenia i przelotek. One są wymieialne. Największy problem jest taki, że w renomowanych sklepach karpiowych nie można przynieść kija z pękniętą przelotką i np. wymienią na nową za nieduże pieniądze < 100zł.

IMHO: 500-600 zł uważam za zdroworozsądkowy limit na wędzisko. Powyżej tej ceny jakość rośnie już bardzo subtelnie nieznacząco.

2. Cena w przypadku kołowrotka
Jak dobrze sobie pooglądacie opisy niektórych kręciołków karpiowych i obejrzycie ich korpusy w sklepach to okazuje się, że produkty różnych firm pochodzą z tej samej chińskiej fabryki i mają to samo w środku. Różnią się jedynie nadrukami. Przyłpapałem na tym jednego renomowanego producenta który swojego big pita sprzedaje za 800 zł i jest alernatywa identyczna za 215 zł. Moim zdaniem to jest kupowane z chin na zasadzie licencji i ta licencja nie jest na wyłączność.

Są marki takie jak Shimano, które rzeczywiście potrafią się tą jakością wyróżnić w przypadku kręciołków, ale ich biznes wywodzi się z precyzyjnej obróbki metali. Podejście 100% mojego sprzętu z jednej stajni się NIGDY nie sprawdzi. Łączmy - fajny kijek fimy X z kręciołkiem firmy Y.

3. Sprzęt dodatkowy i biwakowy.
Najgorszy syf to parasole. Nie spotkałem się jeszcze z takim co przeżyje u mnie 3 sezony. Szczerze strasznie mnie to wkurza, bo rozwalają się od wbijania w grunu i wiatru. Cena nie ma znaczenia, nasz rynek zalewa tandeta. Szczerze irytuje mnie to, bo parasol jest dla mnie niezbędny na rybach. Nie byłbym w stanie spędzić całego dnia na słońcu nie kończąc tego udarem. Dlaczego jest tyle plastykowego szajsu? 

Pewna porcja sprzętu to gadżet - np spod station. Czasem go zabeiram, bo fajeni się nie schylać do wiadra, fajnie tego spoda wygodnie oprzeć. Z reszta jak się wypierdzieli kase na spoda premium to głupio by leżał w krzakach, albo na ziemii, dlatego kupuje się takie zabawki jak spod station i sobie sprzęt elegancko stoi. Nie jest on niezbędny by złowić karpia. Taka prawda.

Trzeba sobie jednak powiedzieć też, że NALEŻY kupić porządną kołyskę karpiową. Jeśli nie miałbym czegoś takiego, tylko zwykły kawałek maty za kilkadzisią zł, to narobiłbym sobie obciachu i ukatrupił np. takiego 15kg jesiotra. Nie przeżyłby wyhaczania, skakałby i uciekałby mi po całym stanowisku, finalnie poobijany i na wpół martwy trafiłby do wody. Moim zdaniem bez tego sprzętu łatwo dostać na łowisku bana za "niszczenie" ryb.

4. Taczki wózki.
Wydaje mi się, że potrzeba użycia taczki wynika z potrzeby wykorzystania namiotu, łożka karpiowego, kołyski i parasola. Te 4 rzeczy są nie do zaniesienia na 1 raz z samochodu na stanowisko. Gdybyśmy mieli tylko kije, plecak z akcesoriami i wiaderko z przynętami + ewentualnie łódkę RC to idzie się zabrać na raz. Niestety kołycha + sprzęt biwakowy, ewentualnie jakieś rezerwowe zanęty sprawiają, że na raz się nie da. Kupuje się zatem taczkę, którą składa się szybciej niż podwójnie kursuje do samochodu. Na komercjach jest parking nierzadko daleko od najlepszych miejscówek i ta taczka się broni. Ale powiedzmy sobie szczerze, mozna iść 2 razy do samochodu i też będzie ok.  Nie ma to wpływu na złowienie 20 kg.

IMHO komercjalizacja idzie w złym kierunku - markowość + produkcja ogromu śmieci poprzez emisję tandentych produktów pod logami marek premium. Nabieramy się na to strasznie. Bardzo złą robotę robią influencerzy, którzy promują jakieś brandy używając 100% ich produktów. Wszystkie firmy karpiowe chcą mieć w ofercie 100% asortymentu, ale żadna z firm nie ma 100% produktów premium. Chcesz skompletować fajny sprzęt, którym będziesz się dobrze bawił przez lata - rób research i łącz produkty z różnych stajni sugerując się jedynie jakością.




Offline pr00

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 292
  • Reputacja: 318
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Komercjalizacja w wędkarstwie
« Odpowiedź #10 dnia: 13.03.2025, 12:50 »
Moim zdaniem samo pytanie jest wątpliwe lub zadane w nieprawidłowym miejscu. Osoby bez żadnego rozeznania w temacie, z mglista wiedzą o cenach żądają pytania na forum gdzie są ludzie którzy przerzucili tony sprzętu i spędzili miesiące nad wodą. Jako że to hobby gadżeciarskie to sprzęt liczy się dla użytkowników. Wiele razy proponujemy urealnienie budżetu że względu na naszą wiedzę, nie zawsze jest to dobrze odbierane. Po prostu nie zawsze da się przeskoczyć budżet.

Offline niebel

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 27
  • Reputacja: 7
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Centrum
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Komercjalizacja w wędkarstwie
« Odpowiedź #11 dnia: 13.03.2025, 13:36 »
Podzielę się z Wami moją refleksją:

Zeszłej jesieni wybrałem się na dosyć odległe o  mojego miejsca zamieszkania łowisko PZW (duża fajna woda z licznymi zatoczkami).
W czasie jazdy widziałem kolesia który pchał rower pod górę. Było jeszcze dosyć daleko do miejsca docelowego
Po przybyciu jak większość z nas zapakowałem graty na wózek i lazłem z 500m z tym na wypatrzone miejsc. Potem z 40 minut  rozkładania sprzętu, mieszanie towaru itp.
Wreszcie zanęciłem i czekam na rybki. A tu nagle  pojawia się wcześniej widziany koleś. Rowerkiem podjechał na stanowisko obok, rozłożył taboret, dwa stare teleskopy, rozrobił paczkę Trapera i cyk od razu do wody. Prawie równolegle zaczęliśmy łowić ryby. Połowił do 12-13 i pojechał a ja zostałem.
Po tym naszły mnie te same refleksje co innych na forum, Po co mi tyle tego.
Wiadomo jak już się wybrałem posiedzieć nad wodę to nie na godzinę i nie wiem co mnie tam spotka więc zabrałem parasol, a że skarpa spora to podest, plecy bolą  od siedzenia na stołku – to cuzo, żeby było wygodnie to jeszcze półeczka, torba z wędkami bo co jak się jedna popsuje, plecak itp…….
Mamy masę tego sprzętu może nie zawsze to się w danym dniu przyda ale sami przyznajcie że jak się już wybieramy na te rybki to chcemy by było nam wygodnie. Mogę wrócić do domu bez żadnego brania ale czas spędzony w fajnych warunkach na łonie natury jest dla mnie bezcenny.
Mając podobne miejscówki pod ręką i mogąc sobie pozwolić tylko na szybkie wypady nie tachał bym tego całego majdanu.
Nasze przyzwyczajenie do komfortu powoduję że gromadzimy te gadżety niechlubnie przyczyniając się do tej komercjalizacji wędkarstwa 😉
I wcale nie musi to być sprzęt premium.

Offline piszczu

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 208
  • Reputacja: 37
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Odp: Komercjalizacja w wędkarstwie
« Odpowiedź #12 dnia: 13.03.2025, 13:49 »
Ale o czym my tutaj w ogóle dyskutujemy, gdybyśmy nie pchali naszej kasy w biznes wędkarski to teraz dalej łowilibyśmy na kije z leszczyny, a tak mamy tak szeroki wybór sprzętu od nowego po używany w przeróżnych przedziałach cenowych od śmiesznie tanich po nieproporcjonalnie drogie co do jakości, nikt nikogo nie zmusza do kupowania tych wszystkich gadżetów, ale finalnie w tej naszej pięknej pasji chodzi o to, żeby wygodnie i komfortowo spędzać ten czas, jak komuś przeszkadza targanie kosza, półek, feeder armów itp. to niech nie narzeka, że siedzi po skosie, nie ma gdzie podpórki wbić czy, że za dużo błota pod nogami.

Oczywiście, że możemy od Chińczyka zamówić sobie to samo za 80% ceny nikt nikomu tego nie broni, ale koniec końców to ma cieszyć nasze oko, a nie innych, jeżeli zejdziemy z naszego stanowiska i popatrzymy na nie i powiemy "ale mam zajebiste stanowisko" to znaczy, że wszystko jest w jak najlepszy porządku, a kasa została poprawnie wydana.

Sam posiadam na przykład do karpiowania dosłownie wszystko z serii Camolite od Fox'a i za każdym razem micha mi się cieszy jak jestem rozbity i widzę swoje obozowisko, a przecież mógłbym kupić te same bagaże 30-40% taniej jak nie lepiej z różnych firm, ale wtedy nie sprawiałyby mi tyle radości co teraz. Możemy nie jeść schabowych, tylko całe życie ziemniaki z jajkiem, bo taniej, a przecież tak samo się najemy jak tym schabowym...

Offline fishunter1990

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 893
  • Reputacja: 905
  • Płeć: Mężczyzna
  • Przystawka i Laying-on Gruntówka z alarmem
  • Lokalizacja: 56-Trzysta DMI
Odp: Komercjalizacja w wędkarstwie
« Odpowiedź #13 dnia: 13.03.2025, 15:16 »
Dobry wpis piszczu :thumbup:. Też jestem zdania, że nie ma firmy, której pełny asortyment byłby topką rynkową, w dodatku zaspakajającą wszystkie gusta. Mam np. dużo klamotów od Koruma, bo ta firma ma jak dla mnie dużo przemyślanych rzeczy, w tym dobrych wędzisk w super cenie itp, ale też dużo bajerów, które zupełnie do mnie nie przemawiają. Co do ograniczenia ilości sprzętu - staram się od lat stosować minimalizm, ale jestem już tak przyzwyczajony do pewnych akcesoriów, że nie chcę/nie mogę z nich zrezygnować. Jadę na 3 godzinną zasiadkę z jednym kijkiem, ale muszę mieć np. najprostszą tackę boczną czy obręcz z kuwetą, podwieszaną miseczkę do mycia rąk, mały fotelik, podpórki/mini rod pod, podbierak, lekką matę, ręcznik itp, itd. Trochę tego duperelstwa się nazbiera, a jak jeszcze pojadę rowerem to robi się mało komfortowo w czasie jazdy ::) . Utwierdzam się jednak w przekonaniu, że te wszystkie dodatki bardzo usprawniają/unowocześniają moje wędkarstwo (nawet te 3 godzinne) w stosunku do tego, co często widzę u niektórych. Upierdo..ne ręce do łokci, zanęta w pudełku po lodach, 2 przypony w portfelu, 1 koszyczek zapasowy itp, a jak zerwie zestaw to gdzie podbija? Do mnie. No i koło się zamyka. Lepiej wozić, niż się prosić. No i też oprócz ryb, łowiska czy pogody, cieszy mnie widok schludnie zorganizowanego stanowiska czy ładnych kijków na podpórkach ;).
Wolę łowić niż łapać...🎣🍺😉

Offline Opos

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 060
  • Reputacja: 179
  • Płeć: Mężczyzna
  • Uśmiechaj się w każdy dzień :)
  • Lokalizacja: Małopolska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Komercjalizacja w wędkarstwie
« Odpowiedź #14 dnia: 13.03.2025, 15:40 »
Z łezką w oku wspominam moje początki jak do reklamówki wsadzałem dwie podpórki z sygnalizatorami, dwie wędki teleskopowe i podbierak składany. Malutkie wiadereczko a w nim zanęta i robaki 8) Dziś jak wiem że pojadę na ryby, to się pół dnia zastanawiam jaka wędką chce łowić, jaką metodą a który kołowrotek itd. Mam wrażenie, że każdy z nas ma tego sprzętu za dużo i gdyby mu zabrać połowę to i tak było by jeszcze z czego wybierać :P Jak ktoś się lubi otaczać przedmiotami żeby mieć to co potrzebuje w danej chwili to nie jest zła cecha. Nasze kobiety w torebkach, ciuchach i kosmetykach maja pewnie jeszcze więcej "ulokowanych" pieniążków 8) I my o tym dobrze wiemy O:)
Rafał
Sandacz 52 cm
Jesiotr 115 cm
Karp 75 cm
Leszcz 59 cm
Lin 40 cm
Karaś 43