W ubiegłym roku cały sezon przełowiłem na zanęty markowe, wyniki były co namniej zadowalające. Łowiłem na przyzwoitym poziomie, nie często zdarzało się bym schodził na zero czy by atakowała mnie wszędobylska drobnica. W tamtym sezonie roku zima jak to zima, wyniki były mierne. Wczesną wiosną udało mi się ładnie połowić, złowiłem pobiłem swój rekord płoci. W lato tyczka kosiła leszcze, duże krąpie, duże płocie, liny, klenie. Jesienią miałem wyniki podobne jak latem, bat i waggler wymiatał. Na nowy rok obkupiłem się w zapas zanęt naszych rodzimych producentów, średnia cena 10zl/kg. Zimą nie połowiłem. Wczesna wiosna wyszła jakoś słabo, tylko na tyczkę miałem jakieś zadowalające wyniki. Maj i feeder - prawie że na bezrybiu, teraz sytuacja podobna. Stwierdziłem że wracam do swoich ulubionych Grand Prixów i Sensasa, choć dwie zanęty mogę szczerzę polecić bo ze wszystkich testowanych sprawdzały się najlepiej (i może dlatego szybko się skończyły

). Są to Lorpio Special Feeder Light i Lorpio Magnetic Barbel, i je dalej będę kupował bo są wystarczająco dobre. W ogóle to bardzo się zaskoczyłem tym że jakość zanęty ma takie znaczenie na moich wodach, może dlatego że od początku kupowałem "te lepsze" lub te tańsze ale sprawdzone i nie miałem długoterminowego porównania z innymi.
Od razu dodam było uczciwie, to miejscówki były te same, żadnych nowych taktyk nie testowałem. Dodatkowo częściej odpuszczałem sobię tyczkę bo tyczka tak nadrabia precyzją że choćbym bułkę tartą z gliną i robakami do wody wrzucił to bym coś tam złowił.