Zapewniam Was, że ten patent za 160 funtów, to duży wydatek i dla Anglika. Za 90 funtów można kupić wózek dwukołowy z Prestona. RIve ma ceny z kosmosu, a patent to badziewie z Chin i aż oczy bolą od tej ceny. To powinno być góra 300 PLN.
Panowie - jak możecie unikajcie tych pompowanych kółek. Przerabiałem kilka lat takowe i wiem jak potrafią napsuć krwi. Jakiś skośnooki fahóra zrobił zbyt krótki gwint wentyla i jest kłopot z uzyciem pompek ręcznych, trzeba jechać na stację benzynową. Opona potrafi się przebic na niczym, ostatnio Daniel doświadczył tego, bo przejechał taczką z takim kołem w jedną stronę, było OK, a w druga już totalny flak.
Nie żebym reklamował - ale ten wózek mam, i mimo wad i niedociągnięć jest on prawie idealny, mając samochód (nie kombi wcale!) można go rozebrać na części w dwie minuty, a rozłożony zabiera masę towaru:
http://www.fishingrepublic.net/coarse/trolleys-and-barrows/space-station-shuttle-spst-09.htmlKółka niepompowane, czyli zawsze sprawne, spora torba, możliwość nawalenia naprawdę całęj fury rzeczy, łącznie z plecakiem i wędkami. Dwa koła to stabilność, nie trzeba uważać jak przy taczce, o wiele mniej trzeba 'dźwigać'. Wszystkie elementy się rozkręcają. Nie wyobrażam już sobie wypraw na pewne łowiska bez tego wózeczka...