Widzisz, musisz sobie sam odpowiedzieć na pytanie, czy wolisz jeść czy łowić. Bo nie można zjeść ciastka i mieć ciastko. Na początku na pewno będziesz myślał "inni biorą, nie będę wypuszczał, bo to bez sensu". Myślę, że każdy z wypuszczających przechodził przez ten etap. Są też ryby, które zabijać można zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Wymienione wyżej byczki (jadłem ostatnio ze 20 lat temu, więc nie pamiętam, ale nie raz już słyszałem, że smaczne) czy japońce, no i oczywiście karpie zarybieniowe, ale należy sobie ustalić jakiś górny wymiar ochronny np. z 50 cm, bo potem to zwyczajnie fajnej ryby szkoda, a i wartości smakowe znacząco spadają.
Wszystko jest kwestią zdrowego rozsądku. Pamiętaj, że wszelkie zmiany należy zacząć od siebie i nie oglądać się na innych. Wg ciebie 1-2 rybki nie robią dla wody różnicy, tylko takich jak ty na tej twojej wodzie jest 100-200, to sobie policz, czy to nie robi różnicy.
Ja do tego tak podchodzę.