Ja mam podejście takie, że często idąc na nockę, wiąże się to z konkretną wyprawą. Jest noszenie, dźwiganie, rozkładanie, zdarza się i pobudka wcześniej rano. Efektem jest naturalna chęć do zmrużenia oka, wygodny fotel zwłaszcza w tym pomoże. Nie piję zazwyczaj jakiś dużych ilości alku nad wodą, ale piwko lub dwa się wydarzy. No i spać się chce bardziej. Jak ryba bierze, to jest co robić, jest adrenalina, jednak jak brania są rzadsze, to jest o wiele gorzej z czujnością i człowiek zasypia.
Dlatego alarm pomoże. Na rzece moje DL 4000 maja tak fajny hamulec, że terkoczą przy braniu, więc alarmów nie używam (wędki do góry), ale na wodzie stojącej alarm to błogosławieństwo. Jeżeli ryba nie bierze przez godzinę, można się spokojnie w fotelu kimnąć, i rano ma się więcej sił. Więc zamiast zwykłej podpórki można ustawić sobie feedera na alarmie, nawet bez hangera, i czuwać na 'lekko'

Teraz mam kamerę z kilkoma bateriami o większej pojemności, i chcę nagrać sobie świetliki nocą. Bo kilka razy zdarzało się zdrzemnąć, a na hakach nic nie było

Zwłaszcza na rzece leszcz potrafi brać tak bardzo delikatnie, mając nawet 4 kilogramy. Ciekawi mnie czy wiele 'przesypiam'...

Ważne jest tez to, aby łowić wygodnie, mieć plan jak wyholować większą rybę, jak operować podbierakiem i takie tam. Dlatego proste rozwiązania są bardzo wygodne. zazwyczaj.