Ja wczoraj w końcu się wyrwałem nad swój zalew. Może dużo nie połapałem, bo wyszedłem z domu o 18, wszedłem o 22, a wyjechałem nawet bez rozrobionej zanęty... ale czas nad wodą się liczy.
Wyłuskałem kilka żyletek i dwa karpiki, w tym jeden już ładna krówka 55 cm. Silna bestia strasznie. Jeździł tak, że myślałem, że z 70 cm holuję. Na koniec, jak już się pakowałem, jeszcze się trafiło coś, co od biedy można leszczem już nazwać. 44 cm miało.
Teraz informacja dla amatorów piłeczek pingpongowych. Krówka padła na pellecik 6 mm, a leszczyk na kulkę własnej roboty 14 mm. Większych nigdy nie stosowałem i rzuciłem to z nastawieniem na grubą rybę. Jak widać, gruba wolała 6 mm
