Kubator gratuluję pięknego lina

Krecik jakieś szaleństwo zrobiłeś z tymi leszczami

W dniu dzisiejszym miałem przyjemność powędkować na żwirowni z Kolegą Jędrulą. Brakowało tylko Mariusza i team byłby znowu w komplecie

Przyznam się, że jechałem na tą rybaczkę bez większej wiary w jakieś sukcesy, ze względu na pogodę i ciśnienie, które od wczorajszego popołudnia leciało na pysk. Niemniej jednak postanowiliśmy konsekwentnie próbować metody na łowisku, które ostatnio się przed nami nareszcie otworzyło. Jeżeli miałbym w dwóch zdaniach zrelacjonować tą sesję, powiedziałbym- porąbana rybaczka

Owszem brania były i to całkiem sporo, jednak problemem było przełożyć to na wynik. Ryby brały nietypowo, chimerycznie...co przy zestawach samo zacinających jest co najmniej dziwne. Niby hangerek skacze, sygnałki piszczą a po zacięciu pusto

W najlepszym przypadku spinka ryby po krótkim holu

Takich sytuacji mieliśmy sporo, co zmusiło nas do ciągłego kombinowania z przyponami, hakami i długością włosa. Od początku podejrzewaliśmy, że w polu łowienia mogły się dzisiaj pojawić jakieś inne rybki, niż powszechne na poprzednich wyjazdach karpiki. W pewnym momencie pomyślałem nawet o japońcach, których kiedyś tu było sporo. Dodatkowo Jędrula ostatnio dostał na tym miejscu dwa piękne okazy.... Na szczęście po jakimś czasie udało się dobrać skubańcom do tyłków

Na zestawie z koszem mikado 70 gram i dużym dumbelsem śliwka kałamarnica, wykorzystałem dwa z kilku brań. Najpierw 44 cm karaś , który jest moim osobistym rekordem w tym gatunku na PZW.

Drugi rozbójnik mierzył równiutko 40 cm

Natomiast Jędrzejowi wpadł zgrabny byczek 45 cm.


Pojawiły się również nieduże karpiki, które nie zasługiwały na pamiątkowe zdjęcie

Ja zaliczam trzy, Kolega dwie sztuki, wszystko z rodzaju tzw. "wpuszczaków" koło 40 cm.

Dzień pełny wrażeń również ze względu na pogodę. Rano słoneczko i parno, po południu od czeskiej granicy przyszła ponad godzinna ulewa

Początkowo w postaci drobnego deszczu, który w niczym nie przeszkadzał

Następnie przez około 30 minut oberwanie chmury i dosłownie ściana wody

Pomimo, że obaj mieliśmy ze sobą parasole, to ładnie nas przemoczyło. Na całe szczęście obeszło się bez burzy, a pod koniec rybaczki piękne słońce

pomogło wysuszyć majdan

Pozdrawiam
