Arku piękny połów rzeczny, graty dla Ciebie i Kolegów poławiaczy

Dzisiaj pełny wątpliwości ruszyłem na krótką sesje na żwirownie. Nastawienie miałem średnie, z pracy wróciłem o 3 nad ranem (III zmiana), na dworze ulewa. Wstałem po 4,5 godzinkach snu, dalej pada, chociaż już słabiutko. Nie wyspany decyduję się mimo wszystko pojechać. Łowić zaczynam chwilę przed godziną 10.

Łowiłem na dwa kije karpiowe 2,75 i 3 lbs, zestawy końcowe metoda, 40 i 70 gram na leadcorach. Lżejszy zestaw z żyłką główną 0,28 mm. i przyponem 0,22 własnej roboty, zakończonym haczykiem drennana wgs nr. 10 z mikro zadziorem. Po raz pierwszy używałem tych haków, podobnie jak kultowego dumbelsa ananasowego 10.mm tej samej firmy. Drugi zestaw z żyłeczką 0,30 mm. własny przypon z plecionki 25 lbs i haczykiem wgs nr. 8, na włosie pływający czeski dumbels śliwka/kałamarnica.
Podajniki ładowałem miksem 70/30 z przewagą pelletów aller aqa primo 2mm. i stalomax truskawka, morwa 2mm. Zanęta rozmrożony baitech i lorpio.

Łowiłem na dwóch polach nęcenia, lżejszy zestaw na 10/12 metrze, drugi dalej, około 35 metr. Obie miejscówki zanęcone z procy kulkami miksu z pelletem i kuku konserwową.
Większość brań miałem dzisiaj przy brzegu. Najpierw na ananaska pobrał śliczny pełnołuski karp 52 cm.


Następnie w tym miejscu notuję branie i jak się okazało obcinkę nowego, wiązanego wczoraj przyponu...

Czyżby szczupły chciał spróbować dumbelka, nie wiem.
Zaczęło się robić troszkę pechowo bo kolejne dwa brania również zawalam. Najpierw rybka spina się zaraz po zacięciu, następne pod nogami tracę karpia około 3 kg. Chciałem go siłowo odciągnąć od drugiej wędki i się wypiął.
Zmieniam na wszelki wypadek przypon na identyczny jednak z dłuższym włosem.
Kolejne branie na tym kijku zapamiętam na długo

Hanger delikatnie podskakuje, zacięcie i wydaję mi się, że holuje karpia około 4 kilogramów. Po stosunkowo krótkim czasie podciągam rybę pod podbierak i widzę pięknego pełnołuskiego karpia

Rybcia była spokojna, jednak podebranie takiego klocka samemu na płytkim stanowisku nie było łatwe. Kucając zamoczyłem dwukrotnie tyłek i wlałem sobie wodę do obydwóch gumowców

Troszkę się to przeciągało, na szczęście po około 20 minutach holu, udaję mi się karpia podebrać.

Dopiero teraz zrozumiałem jak pięknym jest przeciwnikiem. Mierzenie wskazuję 86 cm długości

Tu mam na pewno rekorda, poprzedni pobiłem o 6 cm. Wagi oczywiście nie mam więc mogę tylko domniemać, sądzę, że coś około 13-14 kilo. Wysoce prawdopodobne, że mój poprzedni PB poprawiłem 78 cm i 13.100.

i jeszcze na drugi boczek


Oczywiście jak na złość jestem nad wodą sam, żałowałem, że nie będzie fotki na rękach. Przypomniałem sobie o samowyzwalaczu w aparacie, jednak to trudne zadanie

Wyszło słabo



Najszybciej jak to możliwe wypuściłem karpia, który sprawnie odpłynął, ku mojej radości.
Naprawdę nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Spontaniczne wypady jednak często miałem szczęśliwe.
Po tym karpiu i kilku telefonach

pogoda niestety się poprawiła, wyszło słońce i ustał delikatny wiatr. Rybek nie brał już tak ochoczo jednak do godziny 14 miałem jeszcze dwa brania. Najpierw jedyne w tym dniu na 35 metrze i pływający dumbels. Okazało się, że był to amur około 60 cm. Niestety kiedy skubaniec zaczął szaleć przy brzegu, spróbowałem go siłowo wprowadzić w podbierak i spadł

Okazało się, że wygiął mi gruby hak wgs nr. 8

Dla mnie szok rybek nie był duży a tu takie coś...

Na koniec dołowiłem jeszcze karpika 46cm. Ponownie ryba posmakowała ananasa


Łowy zakończyłem po 4 godzinach. Posiedziało by się dłużej, niestety na 18 do roboty

Jestem i tak mega zadowolony z 13 lipca
