Nie no, piranie na pewno nie przeżyją. Ale np. mógłby ktoś niechcący zarybić ZZ bassem wielkogębym zamiast rybakiem pospolitym. On też powalczyłby z drobnicą...
Jestem zdania, że nie powinno, a nawet nie wolno zarybiać wód gatunkami nierodzimymi.
Przykładem jest choćby karaś srebrzysty, tołpyga. W Australii epidemią jest pewna żaba sprowadzona w celu "zniszczenia" stonki czy innego szkodnika. Teraz żaba jest szkodnikiem, praktycznie nie do usunięcia. Jej skóra jest tak toksyczna, że, np. psy po powąchaniu jej, często zdychają w męczarniach. Żaba nie jest zatem zjadliwa i bardzo odporna na ciężkie warunki. Moja ex mieszka w Australii - opowiadała jak chciała pozbyć się żaby z podwórka. Niewiele pomagało, więc w końcu, chciała ją załatwić widłami. Widły odbiły się od żaby jak od piłki, a ona dostała trzonkiem w brodę. Żaba wygrała.
Co do piranii, to w okolicy Szczecina jest pewna wodna enklawa - kanał ciepły elektrowni Dolna Odra (Gryfino). Występuje tam bass słoneczny. Rozmnaża się, dochodzi do 10-15 cm. W latach 90-tych ponoć była tam pirania. Poszła fama po mieście, że również w miejskim jeziorku (jezioro Szmaragdowe - Szczecin-Zdroje), kąpielisku, tam też jest pirania. Może tak, może nie. Być może piranią nazwał ktoś jakąś rybę, kto ledwie odróżnia bociana od krowy.
W każdym razie bassa słonecznego spotkałem w jeziorze Szmaragdowym kilka razy, podczas nurkowania. Jednak była to mała 5-7 cm rybka.