Wczoraj miałem zawody koła do którego należę, jedna wędka spławik lub grunt. Odcinek Wrocławskiej Odry. Od wczoraj załamanie pogody, pełnia a więc najlepszy czas na rybki.
Przygotowania zacząłem o 5 rano. Rozrobiłem dwie zanęty, które tydzień temu dobrze się spisały. Jedna pod drobnice, druga pod średniego leszcza. Do tego mrożona/żywa pinka i białe. W zapasie czerwony robak i qq z puszki, troszkę pelletu. Zawiązałem niesymetryczną pętle na pickerku z najdelikatniejszą szczytówką. Moje pierwsze zawody w maju skończyłem z zerowym wynikiem więc chciałem się odkuć.
Na miejscu przywitanie i niemiła informacja, wczoraj dwóch chłopaków zrobiło sobie trening i złowili po jednym leszczyku. Losowanie i mam trzecie miejsce od końca ( górny odcinek rzeki ) przygotowanie stanowiska, gruntownie i w końcu kwadrans na nęcenie. Kilka koszyków z zanętą i w środku martwa pinka i odrobina pelletu. Zaczęliśmy łowić o 9:00 i po minucie od zarzucenia krąpik, przyznaniej nie będę na zero. Zaczynałem od białych w kolorze żółtym i czerwonym ale po jakiś 40min przeszedłem na pinkę w tym samym kolorze. Przy delikatnym skubaniu zostawał na haku żółty robak wiec stosowałem dwie, trzy czerwone i to był strzał w dziesiątkę co rzut to wyraźne branie. Po dwóch godzinach skończyła się podstawowa zanęta i brania zaczęły zanikać. W ostatniej godzinie miałem delikatne branie którego nieprzyciąłem.
Nauka na przyszłość szykować więcej zanęty.
Złowiłem kilkanaście krąpi a raczej krąpików 860pkt i drugie miejsce. Pan z pierwszego miejsca złowił kilowego leszcza i kilka krąpi.
Jestem zadowolony z wyniku. Złowiłem najwięcej ryb. Łowiłem dopóki miałem zanęte, czyli przez dwie godziny. W godzinę i tak nie przebił bym się na pierwsze miejsce, ale miał bym lepszy wynik wagowy.
Dzięki Stasiu za pomoc

. Zdjęć niema bo z emocji zapomniałem
Wysłane z mojego GT-S7580 przy użyciu Tapatalka