Znowu wróciłem z ryb.
Tym razem wyskoczyłem nad pobliską starą Odrę. Wziąłem dwa baty, żeby choć płotek trochę połowić. No i guzik z tego wyszło

Za około trzy godziny łowienia, miałem tylko jedno skubnięcie...
Trochę potetryczę

20-25 lat temu, nad tę wodę, właśnie w październiku, zabierałem tylko jednego bacika 4m i wystarczało. W godzinkę można było nałowić żywca na cały dzień. Nawet w czasie najbardziej paskudnej pogody.
Za cały dzień, było średnio pół wiadra drobnicy 10-15 cm, i kilka większych. Czasem nawet 30-tki się trafiały.
Teraz na dwa 6-metrowe baty, za trzy godziny, nie złowiłem nawet jednej ryby...
Dziś niedziela, dobra pogoda, a nawet "wiara za szczupakiem nie chodziła"... Jasny gwint.