Monster ma oparcie o wysokości 63 cm. Korum 67 cm. Więc jest 4 cm różnicy.
Siadając na różnych krzesłach, wyznaczyłem sobie minimalną wysokości oparcia, która pozwala mi (179 cm wzrostu) oprzeć co najmniej pól głowy, a przy lekkim zsunięciu się w krześle, nawet całą głowę. Wyszło mi, że jest to 63-64 cm.
Dlatego jestem prawie pewien, że Monster byłby dla mnie wystarczający. Kiedy wybierałem krzesło, to pomyślałem, że skoro Korum ma 67 i dodatkowy wałek pod głowę, to będzie jeszcze lepiej. Jednak wałek ten dość mocno odstaje i jest dość twardy. Nie dopasowuje się do głowy pod uciskiem. Jakoś mnie on drażni.
Monster i Korum to ta sama rama. Różnica to jedynie ten wałek oraz wygląd obszycia. Mnie jakoś bardziej podobało się krzesło Korum. Kiedy więc kolega, będący w Drapieżniku, zadzwonił i powiedział, że lepiej mu się siedzi na krześle Korum, to zdecydowałem się na Korum. Nie wziąłem jednak pod uwagę, że kolega jest ode mnie niższy. Być może nawet jego głowa spoczywała pod tym wałkiem.
W ostatnich swoich wyprawach nie korzystam z krzesła, bo muszę sporo maszerować przez las do łowiska. Próbowałem nosić to krzesło na plecach wraz z plecakiem z Korum, ale to już trzeba mieć naprawdę mocne plecy, żeby to targać. Tak więc biorę zupełnie inny stołek kupiony w Praktikerze.
Ja nie kupowałem w Drapieżniku, tylko w UK, ale wiem, że w Drapieżniku mają ten najnowszy model (również z naklejkami na pokrętłach).
Sam często przeglądam sieć w poszukiwaniu nowych krzeseł. Gdybym znalazł coś z równie wysokim oparciem, ale dużo lżejszego i w dodatku z podłokietnikami, to pewnie bym wymienił swoje obecne krzesło.