Witam
Tak jak obiecałem, tak wstawiam opis wczorajszego wędkowania.
Szału nie było, coś się tam zawiesiło.
Wybrałem się wczoraj pierwszym autobusem 4.28, miałem jechać wcześniej, ale to jest pierwszy autobus w tamto miejsce. Wysiadłem z autobusu, ta sama historia co ostatnia, podziwianie pięknego widoku wschodu słońca nad zbiornikiem.
A tutaj jeszcze jedno zdjęcie z przybliżeniem z aparatu komórkowego. Widzicie w dali unosząca się mgłę, tam kilka km dalej jest kolejny zbiornik Cedzyna. Na jednym zdjęciu, dwa łowiska z unoszącą się mgłą.
Idziemy dalej, przed nie duży las, w miejsce gdzie będę łowił.
Zaszedłem na miejsce. Pierwsza czynność jaką wykonałem to rozrobienie zanęty. Tak jak zdjęcie poniżej: pierwsza mieszanka + garść konopii mielonej.
Druga mieszanka + mielone konopie. Tak jak w przypadku pierwszym.
Zanęta niech dochodzi, potrzebne foremki do podajników, żeby były pod ręką. Wiertełko, igła oraz grubsze wiertło, do przewiercania mniejszych dziur, bo te oryginalnie wiercone, średnica dziury jest za mała i pelety pękają. Więc muszę je przewiercać większym wiertełkiem i jest w pytę.
Na pierwszy ogień pójdzie halibut dipowany w dipie z halibuta, podajnik Matrixa.
Jeszcze psikniemy trochę, bo woda była wczoraj brudna, dno muliste, więc ryba po zapachu musi dotrzeć do naszej przynęty. Oczywiście podajnik zamontowałem bez agrafki, bo zapomniałem wyjąć z torby przeznaczonej do spinningowania.
Pierwszy zestaw w wodzie. Bierzemy się za montowanie drugiej wędki.
Podajnik 56 g E-S-P, zanęta ta sama. Przynęta, trochę koloru. Gotowe.
Druga wędka zarzucona.
W między czasie rozłożenie podbieraka. Bo nóż widelec, co pływa w wodzie, może jedna z większych ryb się pomyli i się skusi na moją przynętę.
Wziąłem ze sobą także siatkę, w razie złowienia jakiejś większej ryby, no powiedzmy większej tzn. do łokcia, rybę przechowam w siatce i poczekam na jakiegoś wędkarza, jeśli taki będziemy i pstryknie mi zdjęcie z nie wielką rybą.
Jest pierwszy leszczyk. Taki 38 cm. Było bardzo zimna z samego rana jak zajechałem, duży wiatr, około 1
o C, nie jestem zimoluchem, ale powiem Wam, że nie spodziewałem się takiej pogody... Czasami myślałem, że popieprzyło mnie z tym wyjazdem w taką pogodę jak była rano na tym łowisku. Za lekko się ubrałem, co jakiś czas zgrzytałem zębami, ale cóż, jestem nad wodą, łowimy dalej. Hartujemy ciało niezależnie od pogody.
Na drugiej wędce następne branie, płotka, taka większa - 26 cm.
Dobrze, że wziąłem ze sobą parasol, 4.5 kg dodatkowego dźwigania, ale byłem zadowolony, przy tej pogodzie, która panowała wczoraj na łowisku. Duży wiatr, co jakiś czas padało i to gęsto. TO te 3 m średnicy parasola uratowało mnie przed zimnem i deszczem.
Jest znów taki ze 35 cm leszczyk, oczywiście na zestaw triggalink bungee, którego stosuję już po raz drugi na tym łowisku.
Branie, przycięcie, siedzi coś większego. Na cienkiej wędce, pięknie holuje się te walczące jazie. Na moich karpiówkach, które na razie odłożyłem, nie miałbym tej satysfakcji holując te nie duże ryby. Oczywiście wyciągnąłem na brzeg tego jazia.
46 cm, 1.2 kg, prawie... to i tak, że wziął w czasie takiej pogody, która panowała wczoraj. Prawie nikogo nie było na łowisku przy takiej pogodzie, po prostu za zimno... Za bardzo wiało... Pogoda dla wytrwałych. Albo dla głupców takich ja, którzy łowią w taką pogodę jak ja
Oczywiście zapiął się na zestaw triggalink bungee, za dolną wargę. Co raz bardziej mi się ten przypon przy podajniku podoba. Miałem mało brań, ale co branie ryba zapięta na tym zestawie. Oczywiście do przyponu triggalink, dowiązałem plecionkę i pastę wolframową, aby hak opadł na dolną wargę.
Dajcie spokój znów pada. A ja siedze sobie pod parasolem, zmarznięty ale zadowolony z wczorajszego wędkowania.
Później na chwilę przestało padać, jakiś wędkarz spinningujący przechodził poprosiłem go, żeby mi zrobił zdjęcie z rybką. Bo zawsze jeżdżę sam i rzadko się fotografuję. Oczywiście, klient nie umiał fotografować albo może też pierwszy raz robił zdjęcia z komórki... Bo zrobił mi 2 fotki z palcem, zdjęcie wyciąłem i zrobiłem tak jak widzicie na zdjęciu
Pytał się mnie czy coś złowiłem, mówię, że słabiutko, kilka leszczy od 35 do 40 cm, i tego jazia. Powiedział mi, że jedzie do domy, bo on obszedł na około zbiornik i nawet żadnego okonka na spinning nie złowił... Po drodze spotkał kilku wędkarzy, ale oni byli bez brania jak na taką pogodę. Jak tak mówił, to raczej tak było. To ja i tak jestem zadowolony ze swoich ryb.
Coś mi te zanęty, które rozrobiłem nie leżały wczoraj, albo ryba nie brała, albo te zanęty nie są skuteczne na tym łowisku. Spróbujemy 3 mieszanki. Po cieście, które zjadłem nad wodą, zostało mi pudełko. Wsypałem z jednej 3 garści, z drugiej 3 garści, pomieszałem obydwie mieszanki, które dziś zrobiłem. Może to dziś bardziej przyciągnie ryby do moich przynęt. Oczywiście owoce morza dla podkreślenia smaku na przynętę.
Oczywiście z jednej z wędek zdjąłem podajnik Matrixa założyłem 56 g E-S-P., na triggalink bungee, przy nowym miksie, którego bardziej dokleiłem, żeby mi wolniej w wodzie pracował i znów czekamy bez ciągłego przerzucania na kolejne branie. Jako takowe będzie.
Branie, przy nowej mieszance, ale coś mi słabo to idzie. Jak się okazało, zapięła się płotka, to już taka fajniejsza, na oko 32 cm.
Zapięła się za dolną wargę. No jak każda z wczorajszych ryb.
Miara płotki, no pomyliłem się, o 2 cm... Płotka miała 34 cm, jak na zdjęciu. To już taka fajna płoć.
Znów przestało padać, pora obiadowa, centralka na smyczy na szyję, i idziemy do lasu nazbierać drewna na ognisko i upiekłem sobie dwa kawałki kiełbasy na obiad. Oczywiście nie było żadnego brania, spokojnie zjadłem obiad. czekamy dalej na branie.
Co jakiś czas, rzadko, bo rzadko leszczyk taki powyżej 35 cm, nic konkretnego i znów jak widzicie na zdjęciu, szła chmura - będzie padać. Posiedziałbym dłużej, ale po przejściu tej chmury znów zrobiło się słoneczko, wszystko mi przeschło, z daleka było widać kolejną chmurę ale zawinąłem się do domu, żeby nie iść w czasie deszczu...
17 godzina, ale nie ma co siedzieć tak jak wspomniałem, tak jak na liczniku widzicie 14 ryb, które jak to ja mówię "są do wzięcia". Słabo. Ale zawsze to coś. Przy tej pogodzie, częstej zmianie przynęt na różne, bo mam dużo przynęt i muszę stwierdzić przez kilka wyjazdów, które się nadają, do wędkowania, a które z przykrością pójdą do kruszarki, do kiełbasek PVA.
Podsumowując, jestem zadowolony ze swojego wyjazdu, choć nie powiem, że zmarzłem, przewiało mnie, ale nie dużego jazia złowiłem, ładną płoć i wkrótce szykuję się na kolejne wędkowanie.
Pozdrawiam