Witam, oto wpis dla kolegów, którzy lubią czytać mój wątek z mojego wczorajszego wędkowania, z wody ogólnodostępnej - czyli PZW.
Przed 23 wróciłem z pracy, oczywiście była to niedziela, bo jak wiecie, ktoś w niedziele musi pracować, żeby ktoś miał wolne. A więc wróciłem z pracy, przed 4 rano mam autobus, więc jeszcze dziś przed północą rozrobię sobie zanętę potrzebną do wędkowania na drugi dzień.
Zanęta zrobiona, niech dochodzi, spakowany jestem, ustawiłem zegarek na 3:20. Pora spać. Wstałem tak jak sobie zaplanowałem, zszedłem do piwnicy, czekało mnie jeszcze przetrzeć zanęte przez sito. Tak więc zrobiłem. Pora wyruszać na autobus.
Autobus był przed 4, jechałem sam nad wodę. Parę minut po 4 byłem już na miejscu. Czekała mnie jeszcze półgodzinny spacer nad miejsce, które zaplanowałem na wczorajsze wędkowanie.
Doszedłem na miejsce, weźmiemy się za zanętę i rozłożenie wędek i montowanie zestawów na wczorajsze łowienie.
Na miejscu miałem 3 zanęty, w jednej gotowy mix z zanęty, w drugim sam pelet 3 mm Aqua Allert, zaś w 3 pojemniczku, wymieszałem dwa składniki ze sobą. Zobaczymy na co będę miał najszybciej brania, jeśli takie będą. Zobaczcie jak ładnie zanęta trzyma się koszyczków zanętowych. Oczywiście łowiłem na 2 wędki, nie inaczej, bo tak jest w regulaminie. Tylko na zdjęciu jest pokazane 3 koszyczki, jak zanęta i pelet ładnie się trzymają.
Na pierwszy ogień jak widzicie na zdjęciu, na dwie wędki pójdą Pop Up z Dynamite Baits. W tamtym roku na te przynęty złowiłem pierwsze w sezonie karpie. Oczywiście kolor żółty i czerwony był super na karpiszony. W tym roku jeszcze nie zaliczyłem żadnego wyholowanego karpia. Czarny kolor zaś najmniej skuteczny jak na razie. A pomarańczowy - nowy nabytek - dopiero 2 razy na nie łowiłem przez krótki czas, nie było żadnego efektu. Ale robi się coraz cieplej, myślę, że już w sezonie kiedy ryba będzie bardziej żerta, będę miał na te kulki lepsze efekty.
Jest nie duży leszczyk na żółtą kulkę. Ale na branie trzeba długo czekać, postanowiłem zdjąć Pop Up dumbelki i zmienić przynętę na inną.
W ruch poszły czosnek i kryl. Też z Dynamite Baits. Mało co na nie łowiłem, bo też nowy nabytek.
I spróbujemy na kukurydzę zarzucić jedną wędkę. Dalej czekamy. Jak to na wodach PZW.
Jest leszcz. Taka 40.
Później jeszcze trochę mniejszych leszczyków. W jednym zestawie zmieniłem przypon, zakładałem 5 pinek, dipowanych w dipie proszkowym, przyneta będzie luźno wisiała obok podajnika i w takiej pozycji będę zarzucał do wody.
Tak to będzie wyglądało. Zaś w podajniku zanęta dla szybszego zwabienia ryby do mojego przyponu z dipowanymi robakami.
Na drugim zestawie, czyli drugiej wędce, założyłem koszyk na szubienicy. Do tego przypon z cienką żyłką i też na małym haczyku zakładałem robaki, również nie kiedy dipowane. Do tego rozrobiłem na szybko zanętę pod koszyk z pelletem 2 mm.
Mieszanka z zanęty gotowa, nabijamy koszyk.
Przynęta na haczyku, zarzucamy zestaw w miejsce zanęcone wcześniej podajnikami.
Jest nie wielka płotka. Później kilka w podobnym wymiarze.
No i jest! Nareszcie konkretna ryba. Ryba w sam raz do GP naszego forum. Jak w mordę strzelił, 19 cm uklejka! Będzie czym się pochwalić na forum
Wszak nie każdy w życiu złowił taką rybę
Później było kilka mniejszych uklejek i nie wielkich płotek. Zrezygnowałem z takiego połowu i z powrotem założyłem koszyk do metody. Przez cały wczorajszy dzień łowiłem na koszyki 35 i 40 g. Z drennan i mikado.
Jest znów większy leszczyk, na metodę. Taki 43 cm, to już taki fajny, jak na tą przełowioną wodę.
Ryby bezpośrednio złowione wczoraj wracały do wody
Czekam na coś konkretnego żeby zrobić fotkę.
I poszedł. W końcu udało mi się zrobić zdjęcie ryby, jak wypuszczam ją do wody. Trzymając ją jedną ręką - nie robiąc krzywdy - a w drugiej trzymając telefon, żeby zrobić zdjęcie. Kilku wcześniej większym leszczom, którym zwróciłem wczoraj wolność nie udało mi się uchwycić tego momentu, bo albo ryba wyślizgnęła mi się i wpadła do wody, albo dostawiając ją gębą do wody poczuła wodę i była szybsza niż migawka aparatu w telefonie.
Później znów taka 40, sporo mi brało takich do 40 cm. Takie mi akurat wczoraj leszcze podeszły.
I znów udało mi się zrobić zdjęcie, gdy wypuszczam te obślizgłe w śluzie leszczyki.
No i poszedł. Niech przyprowadzi dziadka, pra dziadka, ch*j wie kogo, żeby tylko kij się wyginał i kołowrotek gwizdał.
To przyprowadził... by go ch*j strzelił! I jego całą rodzinę!
Później miałem kilka nie powiem, konkretnych brań, przycięcie i stare błędy... Przypon w połowie urwany. Nigdy się nie nauczę... Grubiej żyłkę lub plecionkę. A ja każde swoje wędkowanie zaczynam od przyponów 0.19 a później się zastanawiam po zerwanym przyponie co to mogła być za ryba. Po 3 zerwanych przyponach przy zacięciu lub przy braniu, jak kto woli, obydwie wędki założyłem triggalink na plecionce bungee z haczykiem drennan nr 12. Kolejna 40. zobaczcie, za dolną wargę na tym przyponie.
Tak i drugi. Przynęta czosnek z Sonu Baits. I za dolną wargę, na triggalink bungee.
Ten 42. Tylko zobaczycie jak ma pieprzniętą płetwę... Chłopak po przejściach.
Wędki czekają na kolejne branie. Dużo brań wczoraj miałem. Dużo też przegapiłem. Przy wypuszczaniu ryb, musiałem je wypuszczać w innym miejscu, aby swobodnie odpłynęły.
Miałem jeszcze 3 godziny do autobusu. Skończyła mi się zanęta, którą przygotowałem w domu. Nawet skończyła mi się ta, którą miałem do koszyka. Tyle miałem brań, tyle razy nabijałem podajniki. Postanowiłem rozrobić jeszcze trochę zanęty. Jakieś resztki firmy SBS Flumino Groundbait, resztki też peletu Aqua Alert, tak na szybkiego zanęta rozrobiona, może jeszcze coś konkretnego zawiesi mi się na wędce w wczorajszym dniu. Na to liczę.
Ale tylko nie duże leszczyki znów atakowały przynętę w podajniku.
Dużo przynęt wczoraj wypróbowałem i dużo zanęty też poszło. Najskuteczniejsze we wczorajszym dniu okazały się pelet czosnek z Sonu Baits, na którego złowiłem kilka leszczy takich do 40 cm, i chyba 3 powyżej 40. Resztę przynęt podchodziły leszczyki od 32 do 35.
Dzień jak zwykle udany, ryby brały mi takie jakie Wam opisałem i zaprezentowałem. Cóż zrobić? Trzeba się cieszyć z tego co jest.
36 leszczy. od 32, większość 35 - 37, i kilka 40 - czyli może 2 może 3 - i największe takie jakie zademonstrowałem z miarą - 42 i 43 cm. To kilka kg było tych ryb. Jak ja to mówię "do wzięcia". Ale ryby dalej pływają a ja czekam na tego pierwszego karpia wyholowanego z dzikiej wody. Nie wiem kiedy to nastąpi, kiedy złowię pierwszego w sezonie karpia... Ale to mnie motywuje, żeby znów jechać na ryby.
Pozdrawiam