Witam a oto relacja z mojego wczorajszego pobytu nad wodą.
Tak jak wczoraj napisałem w wynikach nad wodą - nareszcie sobie PO.. przez wielkie PO.. to miałem na myśli, że sobie POsiedziałem na wygodnym fotelu, który w końcu ze sobą zabrałem nad wodę, bo te, które najczęściej ze sobą biorę rozpruło się.
To więc szału z rybami nie będzie, a kolegów, którzy lubią czytać mój wątek zapraszam do czytania i komentowania.
No jak zwykle przed pójściem spać, rozrobiłem sobie zanętę. Niech dochodzi. Zalałem pellet, niech dochodzi. Poszedłem spać, już byłem spakowany na wczorajsze łowienie, jest sobota, więc autobus mam o 6. Na 5 nastawiłem zegarek, żeby się ogarnąć, zrobić jakieś jedzenie i wywlec wszystkie te moje manele z piwnicy. Umieścić to na wózku, który kupiłem i postanowiłem w końcu go wypróbować. Rano czekało mnie tylko doprawienie zanęty oraz przetarcie na sicie, jak widzicie na zdjęciu.
Zanętę MMM, gdy ją rozrabiałem wsypałem dwa takie kubeczki, pojemność 250 ml, jeden kubek wody. W sumie z dwóch kubeczków nad razem miałem gotowe 4 kubki. To zanęta warta swojej ceny.
Także do tej zanęty przygotowałem 4 kubki pelletów, doprawione, gotowe do użytku. Pora wszystko pakować, ładować na wózek i iść na przystanek na autobus.
Zajechałem nad wodę, słońce już było bardzo wysoko. Późno, bo późno, bo sobota... Trudno, do końca dnia zostało jeszcze trochę godzin, posiedzimy sobie nad wodą.
Pół godzinna podróż z przystanku na którym wysiadłem i jestem na miejscu, w którym polecił mi nasz kolega z forum Łukasz, za co mu z góry dziękuję i przy okazji pozdrawiam
Pora się rozkładać. Zanętę już miałem gotową. W jednym zanęta, w drugim pellet, w trzecim najmniejszym 3 składniki ze sobą wymieszane.
Rozłożyłem sprzęt, zamontowałem wędki, podajniki. Na obu wędkach były założone podajniki E-S-P 56 g, na przyponie triggalink bungee - własnej roboty. Na jednej wędce jak widzicie na zdjęciu założyłem pellet 8 mm, na mączkach rybnych, składniki ptasie na Robin Red.
Jeszcze ubijamy w podajnik zanęte. Jakiś kolor z dipem dla podkreślenia zapachu. Jeden zestaw ląduje w wodzie.
Druga wędka tak samo, przynęta inna - dumbels Drennan, zestaw ląduje w wodzie.
W między czasie rozłożyłem sobie stanowisko. Nie chcę chwalić, chcę po prostu pokazać jak ja zorganizowałem sobie stanowisko na wczorajsze łowienie, bo na daremno nie woziłem tego wszystkiego, żeby leżało tak porozwalane na całym stanowisku.
Stolik pod spodem przynęty, proca, ball maker, centralka w razie jakbym musiał opuścić swoją miejscówkę za potrzebną lub w innym przypadku. Dokumenty, karta wędkarska itp.
W między czasie rozkładania się było branie ryby. Nie duży leszczyk.
Licznik połowu w dogodnym miejscu. Klikamy 1 rybę w dniu wczorajszym. Ryba z powrotem wróciła do wody.
W między czasie dalej rozkładamy swoje manele. Parasol, jednak 3 m średnicy robi swoje.
Zaś z prawej strony mojego siedzenia - przynęty, dipy, całe wiadro potrzebnych pierdółek do wędkowania.
Po prawej stronie trochę dalej, wózek z plecakiem i jedzeniem oraz podbierak tuż pod ręką w razie potrzeby. Mrówki niestety będą musiały się pospinać po wózku lub podbieraku aby dostać się do torby z żarciem
ale jak chcą zjeść albo coś skubnąć to muszą się potrudzić
Moja prawa strona to również reszta majdanu - pokrowce, zanęty, trochę przynęt (zanęty w razie czego jakby mi brakło, lub stwierdziłbym, że trzeba pokombinować z zanętami w dniu wczorajszym)
Fotel, który zawsze leży w piwnicy, bo jest za ciężki, żeby go nosić, ale w końcu zabrałem go na wczorajsze wędkowanie i wygodnie mogłem spędzić czas nad wodą. I oto całe moje stanowisko, które wczoraj sobie ogarnąłem.
Kolejny nie duży leszczyk, dość, że późno przyjechałem, zeszło mi trochę z rozstawieniem się, to jeszcze coś słabo ryba dzisiaj brała.
Miejsce, które polecił mi Łukasz - Gruba Ryba, muszę je sprawdzić. Nie ma lepszego gruntomierza na płytkiej wodzie, jak własne nogi
Tak jak Łukasz mówił, 4 m od kępy, na wprost dużej wyspy. Tak też wczoraj zarzucałem. Ten metr co na zdjęciu, to oczywiście żart
wszak łowienie ryb powinno nam sprawiać przyjemność i zabawę. Łukasz, co do metra i Twoich wytycznych stawiałem zestawy. Nie obraź się to żart
Dzięki za wskazanie miejsca. Miejsce jest super, ale przy głębszej wodzie, a woda była wczoraj bardzo niska..
Obskoczyłem kępę całą dookoła muszę wygruntować nogami miejsce, na przyszłe wyjazdy w to miejsce. Miejsce jest super, tak jak mi powiedział Łukasz, na około wyspy piach na dnie. Co na tym zbiorniku jest rzadkością.
Do 10 m na około od tej wysepki tak jak widzicie na zdjęciu, woda po kolana, przy tym stanie wody, który był wczoraj, to nie ma sensu stawiać zestawów blisko tej wysepki. Od 15 m dopiero zaczyna się głębsza woda, ale bardzo mulista. Grunt po szyję, ale bardzo głęboki muł po kolana, ciężko było nogi wyjąć.
Postanowiłem zestawy wstawiać więcej niż 20 m od kępy przy tej wodzie. Oczywiście w muł.
Jeszcze zdjęcie mojego stanowiska na brzegu i wracamy na brzeg i przerzucamy zestawy. I zmiana taktyki, bo już późno, może coś jeszcze do wieczora się wytarga z tej miejscówki.
Ze względu na duży muł na głębszej wodzie, postanowiłem jedną wędkę przerobić na taki koszyk Guru, ale wsadzić do środka piankę PVA, na nią zaczepiona przynęta jak widzicie. Koszyk opadnie w muł a przynęta pozostanie na górze. Wszystko to zadipowałem, nawet piankę. Zarzucamy i czekamy na pierwsze branie na ten zestaw.
Jest na nowy zestaw, już taki większy 40 leszczyk. Nowa metoda dała pierwszą rybę w innym miejscu kładzenia zestawów.
Oczywiście ryba wraca do wody, tak jak każda wczoraj złowiona. Czekamy na większą zdobycz, bo już jest późno.
Tak to wyglądało i dawało wczoraj radę, dipowane róźnymi dipami.
W wodzie koszyk ląduje w mule, przynęta jest wyżej na piance. Po chwili pianka się rozpuszcza. Ryba przynętę zasysa i mamy kolejnego leszczyka.
Na drugiej wędce też miałem brania nie dużych leszczy, ale do haka nabijałem sztucznego robaczka Barkley wraz z przynętą - jakiś smaczny kąsek dla nie wielkich leszczyków.
I tu też robaczek z dumbelkiem Drennan, pięknie ryby na tym przyponie triggalink bungee się zapinały.
I tak jak na zdjęciu, 20 - 30 m od kępy łowiłem do końca dnia. Jakiś bonusowych ryb nie było wczoraj. Było kilka osób wracających przez moje stanowisko, mieli po 1 lub 2 leszczykach, mówili, że ryba w ogóle nic nie bierze. Ciśnienie szło do góry znów... Co zrobić.. Trzeba się cieszyć z tego co jest i odpoczywać nad wodą.
Już przed 19, pora pomału zwijać manele, pomału się pakować, bo o 20.30 mam autobus i muszę jeszcze pół godziny jechać z tym całym majdanem na przystanek. Jak ja to mówię, lepiej trochę poczekać niż się spóźnić na autobus.
Zdjęcie wody, szkoda wracać do domu. Jeszcze by posiedział, jakby był inny transport. Teraz dopiero zaczną się najlepsze brania.
Stan licznika na nowej miejscówke, 19 leszczyków, od 30 do 40 cm, nic poza tym. Kilka brań nie zaciętych. Żadnej większej ryby na kiju, tzn. żadnego bonusu nie było
Kombinowanie z przynętami, podajnikami dało mi taki właśnie efekt jaki Wam opisałem.
Jestem zadowolony Łukasz z nowej miejscówki jaką mi pokazałeś
Muszę ją jeszcze rozpracować, nie gniewaj się, że tak humorystycznie ją pokazałem
Łukasz dla mnie jesteś wielki choć nie złowiłem karpia, zaśpiewam Ci
Łukasz, Łukasz nasz scyzoryk! Do następnego razu!
Pozdrawiam