Mam i ja również do Ciebie pytanie w jaki rodzaj dna dominuje w Twojej pięknej rzece?
Oraz w jakich miejscach szukasz miętusa?
Witam!
fEeDeReK co do Twojego pytania mam kilka nie wielkich rzeczek, akurat na których wędkuję i dno jest twarde, kamieniste, oczywiście niektóre miejsca np. to w którym łowię świnki. Ale są tylko krótkie odcinki, przeważnie góruje dno piaszczyste i twarde lub z twardej gliny. Może przez to, że dużo gliną nęcę na tych rzeczkach
Oczywiście żart.
Tak jak widzisz na zdjęciu odcinek rzeki, gdzie szukam miętusa, węgorza są tam zatopione korzenie, drzewa.
I tak na tym zdjęciu, takich miejsc szukam do połowu tego gatunku lub ewentualnie jak na innej rzece, a raczej rzeczce, gdzie w niektórych miejscach można ją przeskoczyć, wystarczy znaleźć jakiś dołek od metra w górę głębokości z jakimiś zatopionymi korzeniami w wodzie, z tym nie ma przecież problemu, bo drzewa rosną blisko wody i korzenie tego drzewa rosną pod wodą/znajdują się pod wodą. Otóż w tych gałęziach, zatopionych konarach, dużych kamieniach są dobrymi kryjówkami dla węgorza i miętusa. I oto w takich miejscach szukam tych ryb.
Nie masz wrażenia że te wszystkie specyfiki na twoich wodach są absolutnie zbędne spróbuj proszę wybrać się nad swoją wodę z jokersem i ochotą. To oczywiście nie jest atak na twoją osobę tylko sugestia.
Co do kolegi Dyzmy, jokers i ochotka moim zdaniem nie jest tanim rozwiązaniem przy moim częstym łowieniu na rzece. I ma kilka wad... Po pierwsze
cena, drugie
dostępność, trzecie
trwałość oraz
uciążliwość w odpowiednim przygotowaniu tego. Za kawalera bawiłem się jokersem i ochotką, jak startowałem w zawodzie jako Junior w swoim kole. A więc jokers i ochotka odpada, ja mam tańsze rozwiązanie, z latami praktyki i godzinami spędzonymi nad wodą. Jakoś mi to taniej wychodzi i skuteczniej, więc Wam to zaprezentuje.
A więc Panowie:
Idąc do pracy na nocne zmiany, znalazłem miejsce z dużą ilością gliny. Skłamałem. Nie szedłem - tylko jechałem na rowerze
[dla ścisłości].
Wracając z pracy okazało się, że jest idealna do mojego wędkowania, więc postanowiłem zabrać trochę tej gliny do domu w reklamówce, żeby na przyszły rok mieć pod ręką dostępność tego surowca - do moich potrzeb wędkarskich.
Dojechałem do domu, wiadro, glina, na przemian z solą morską, i tak w kółko - glina i sól morska.
Idealna konsystencja. Ładnie ubija się w ręku.
Jak widzicie nie całe dwa wiadra tego surowca, zmieszane z solą. I tak to przechowuję na przyszły rok ten nośnik gliny do swojej zanęty.
Wybierając się nad wodę, wystarczy taką glinę zmieszaną z solą przetrzeć wraz z zanętą Pyza Baits, którą przez lata praktyki nad wodą samemu się doszło do perfekcji. I oto mamy tanim kosztem zanętę wraz z gliną do naszego łowienia. I jeszcze dodam, że do tej całości pinka, co jest tańszym rozwiązaniem od jokersa. Tak samo
skuteczna,
łatwo dostępna i
dłużej nam poleży, nie ma problemu z przygotowaniem tych robaków.
I faktycznie jak widzicie, glina, trochę zanęty i pinka i to wszystko robi nam całą robotę nad wodą.
Pozdrawiam