Luk zastanów się, przy mentalności Polaków którzy w tej chwili większości przypadków nie stosują się do wymiarów, okresów ochronnych a dodatkowo zostawiają po sobie syf, Ty chcesz aby po zakreśleniu pola każdy mógł korzystać z wody. A może te egzaminy powinny być w Urzędach w końcu to oni wydaja kartę i podobnie jak w Niemczech 1500 pytań i opłata w zależności od landu np.600 euro lub więcej
Moim zdaniem taki egzamin powinien być ale jak najbardziej jestem za tym aby odciążyć koła z tego obowiązku.
W UK nie ma żadnych pytań, nawet na dobrą sprawę nie ma czegoś takiego jak regulamin, który byłby dostępny w całości. Jakoś każdy kto chce to wie co może a co nie. Te dziadki w Polsce co beretują każdy ogon też dobrze wiedzą, że nie działają zgodnie z literą prawa.
Myślę, że nie trzeba w Polsce egzaminów jak w Rzeszy, Niemcy mają swoistego jobla na punkcie egzaminów, jakości. Wędkarstwo to nie zawód ale hobby, więc nie uważam, że trzeba tu egzaminować, bo jakby to miało wyglądać? Trzeba by rozbudować biurokrację, i tak sporą, do tego koszta byłyby wysokie...
Jeżeli mamy związek wędkarski w Polsce, to on powinien zajmować się edukacją. Jeżeli wiele okręgów kasę wydaje na wypociny takie jakie w OM, gdzie Bedyński pisze pierdoły i ściemnia jak to chłopaki działają, jak ratują wody rybakami, to szkoda gadać. Szkolenie młodzieży powinno być podstawą, i nie mówię o szkółkach wyczynowych, co jest nieporozumieniem obecnie. Młodzież trzeba uczyć podstaw, dać im połknąć bakcyla, nie as wrzucać w zawody spławikowe. Oczywiście, jeżeli ma to robić pan Mietek, któremu młodzież będzie łowić towar, który będzie pakował w słoiki, lub jeżeli inny pan Edek będzie uczył mięsiarstwa, to lepiej aby młodzi się uczyli sami. Ogólnie jednak mając PZW sami możemy zadbać o edukację. Niestety, w PZW ważniejsze są inne rzeczy.
Jeżeli mielibyśmy licencje wędkarskie, wtedy każdy musiałby się podpisać, że zapoznał się z regulaminem. Więc nie mógłby łamać przepisów powołując się na to, że 'nie wiedział'. Do tego licencja pozwalałaby na konkretne kontrole, nawet policja czy straż miejska mogłaby sprawdzać, czy łowiący posiada zezwolenie. PSR i SSR mieliby możliwość identyfikacji osobnika. Bo oczywiście na wodach PZW czy innych musiałby mieć inne pozwolenie. Dane więc musiałyby się zgadzać.
Plusem licencji byłaby też możliwość uzyskania dokładnych danych. Obecnie mamy do czynienia z papierkową robotą w okręgach, tkwimy mentalnie w ubiegłym wieku, i to nie w jego końcówce ale połowie. A tak państwo wiedziałoby co jest cięte. Dla wielu wydaje się to mało istotne, ale mierzenie ilości opłacających licencje co roku pozwala na wprowadzanie wielu reform, na konkretne działania. Teraz państwo nie dysponuje żadnymi danymi.
Janusz, PZW nie robi wielu rzeczy które powinno. Wiem, ze masz do mnie zastrzeżenia, ze się czepiam PZW, że nie działam w związku ale się wypowiadam itd. Ale ja chcę poprawy sytuacji wędkarstwa w Polsce, nie zaś chwały PZW i szlochu na widok wyprowadzanego sztandaru. Dla mnie ważne jest aby ryby były w polskich wodach, niekoniecznie zaś aby PZW było mocne. Obecnie jest tylko PZW, reszta to komercje lub wody stowarzyszeń. Podporządkowano wszystko PZW, nawet egzaminy na głupią kartę wędkarską. Teraz ponosimy tego konsekwencje, bo ludzie kierujący związkiem okazali się ludźmi myślącymi o własnej kieszeni, nie zaś o przyszłości wędkarstwa. Kierują wszystkim wąsate dziady, mający mało wspólnego z wędkarstwem, nie mówię nawet o nowoczesnym. Traktowanie SSR po macoszemu jest tego dobrym przykładem. Gdyby SSR było mocne i silne, nie możnaby kręcić wałków... Każdy klub w UK ma bailiffów, pilnujących wód. Jest ich tylu, ile kluby uważają za słuszne. W Polsce zaś jest strażników jak na lekarstwo. Za PRL zaufano PZW, że samo będzie kontrolować swoje wody, po 1990 roku okazało się, że to nie działa. Nikt nie mówi o tym, że rozkradziono ryby, że doszło do poważnej rzeczy. A tak powinno być, należy mówić o patologii jaka miała i ma miejsce. Nie pomogą egzaminy, karty wędkarskie. Trzeba oddać część obowiązków państwu, odebrać zaś je PZW. Oczywiście dotyczy tez to 'myśli naukowej', skupionej wokół Olsztyna, tam też należy dokonać wietrzenia i poddać w wątpliwość wiele wniosków, które bronią rybactwa, hamują zaś wędkarstwo.
Dlaczego odszedł z forum matchless? Bo mu się coś pomyliło w głowie. Stwierdził nagle, że PZW jest OK. Jest? Nigdy w życiu... Dopóki jest zarządzanie centralne, włodarze okręgowi pokroju Bedyńskiego, Purzyckiego czy Iwańskiego, nie będzie dobrze. Wędkarze muszą rządzić swoimi wodami, aby te zaś były rybne, muszą za to zapłacić lub o to zadbać własną pracą. Skończyły się czasy, gdzie był socjalizm i wszystko było nasze. Teraz mamy to co wypracujemy, wspólnie. A tego nie ma w PZW...
Sorry, za odjazd w bok
Ale wg mnie wiąże się to ściśle z opłacaniem składek w PZW. Ludzie odchodzą, bo nie widzą sensu płacenia za coraz słabsze wody. Władze PZW musza myśleć jak zaspokoić wędkarzy, po pierwsze, po drugie i po trzecie. Tego cały czas nie ma, nigdy nie było.