Właśnie zobaczyłem po przyjściu do domu, że w nocy miałem włamanie. Nie weszli do domu, tylko do ogrodu przez ogród sąsiada. Próbowali na siłę sforsować drzwi, wyrwali zamek skrzydła mocujący je do podłogi ale nie weszli.
A moja szopa, pełna rzeczy wędkarskich... Nieruszona, choć drzwi otwarte i lekko przetrzepane. Kiedyś mój znajomy powiedział mi o tym, że nie okradli jego szopy, bo miał tam bałagan i śmierdziało siatką na ryby. Przyznam się bez bicia, że tak też robię, nie mam jakiegoś syfu, ale tez nie mam porządku. Chyba to mnie uratowało, bo nie zabrali nic, z tego co widzę. Nawet namiot się ostał. Teraz chyba przestanę suszyć matę i podbierak, aby zapach odstraszał non stop.
A było blisko... Nawet nie chcę myśleć, co by było gdyby weszli do środka, ku...e syny. Połamali płot i ukradli 'tylko' jeden rower.
Trzeba się pilnować cały czas, nigdy nie wiadomo kiedy wlezą... Przeglądam właśnie ubezpieczenia sprzętu wędkarskiego
